Przede wszystkim dorzucili mi encorton (bez badań immunologicznych), dali mi prolutex, ktorego wczesniej nie bralam i z lutinusa przeszli na luteine. Dodatkowo, przed trzecim transferem lekarz postanowila mi zrobic lekki stretching macicy w celupracy wywolania lekkiego stanu zapalnego, co pomaga lepiej ukrwic macice. Szczerze mowiac to nie wiem, czy to wszystko mialo wplyw akurat na to ze sie udalo, ale przy pierwszych dwoch podejsciach tego nie bylo i beta nawet nie drgnela. Aaa dodatkowo mialam embrioglue i zarodek 3 dniowy 8A. Przy pierwszych podejsciach mialam lepsze zarodki bo 10 A. Trafilam na bardzo dobra lekarke, ktora nie chciala wyciagnac pieniedzy. Te wszystkie dodatkowe badania bardzo duzo kosztuja i pewnie sama bym tez je robila gdyby za ktoryms razem mi sie nie udalo, ale wg mnie dwie nieudane proby to jeszcze nie koniec c swiata. Wiem, ze mi pewnie juz teraz latwo jest mowic, ale pomaga uswiadomienie sobie ze invitro to nie automat, tu tez sie moze nie udac za pierwszym razem