reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kto po in vitro?

O jejku... :( Myślałam ze wiek ma dobry wpływ na in vitro ale widzę ze to nie ma znaczenia. Ja teraz mam 25 lat i zaczynam cała procedurę in vitro. To ile razy już próbowałaś ? Odpuściłas? Czy dalej walczysz ? Mówili Ci lekarze co może być powodem dlaczego tak się dzieje ?
Hej moja przygoda z ivf zaczela sie 10 lat temu w uk. Badania mi robili tu w Anglii twierdzili ze jest ze mna wszystko ok. Tylko u meza bylo slabe nasienie. Pierwsze ivf dlugi protokul. Radosc udalo sie dwie kreseczki. Na drugi dzien dostalam krwawienie no i niestety samoistne poronienie . Drugie ivf , krótki protokół. Nie zaplodnily się jajeczke. Nie ma transferu.Szok. Depresja. Po niecalych dwoj latach doszlam do siebie. Trzecie ivf , dlugi protokul . Udalo się ciąża po dwoch tyg od wyniku znowu poronienie. W uk twierdzili ze pewnie wina meza bo slabe nasienie. Znowu depresja. Następnie śmierć teściów rok po roku. Znowu zalamanie. Az w koncu decyzja walczymy dalej. Czwarte in vitro w Polsce. Wszystko ok. Udalo sie ciaza za dwa dni beta spada. Znowu to samo. Lekarz stwierdzil ginekologicznie bez zastrzeżeń . Wiec zostaje immunologia. Mam kir aa czyli juz wiemy ze łatwo nie bedzie. Teraz czakam na spotkanie z doc. Pasnikiem ale walczymy dalej nie poddajemy sie
 
reklama
To 100% prawdy. Mam jednego pieska i niecały rok temu kupiliśmy drugiego i naprawdę przy braku dzieci nie wyobrażam sobie jakbym tych psów nie miała. Tak to zawsze jakieś zajęcie
Dokładnie ktos sie cieszy na twoj widok 😍 ktos chodzi za Tobą nawet do toalety (moj tak chodzi za mna wszędzie 😂)Choc troche zaznamy milosci🥰
 
Hej moja przygoda z ivf zaczela sie 10 lat temu w uk. Badania mi robili tu w Anglii twierdzili ze jest ze mna wszystko ok. Tylko u meza bylo slabe nasienie. Pierwsze ivf dlugi protokul. Radosc udalo sie dwie kreseczki. Na drugi dzien dostalam krwawienie no i niestety samoistne poronienie . Drugie ivf , krótki protokół. Nie zaplodnily się jajeczke. Nie ma transferu.Szok. Depresja. Po niecalych dwoj latach doszlam do siebie. Trzecie ivf , dlugi protokul . Udalo się ciąża po dwoch tyg od wyniku znowu poronienie. W uk twierdzili ze pewnie wina meza bo slabe nasienie. Znowu depresja. Następnie śmierć teściów rok po roku. Znowu zalamanie. Az w koncu decyzja walczymy dalej. Czwarte in vitro w Polsce. Wszystko ok. Udalo sie ciaza za dwa dni beta spada. Znowu to samo. Lekarz stwierdzil ginekologicznie bez zastrzeżeń . Wiec zostaje immunologia. Mam kir aa czyli juz wiemy ze łatwo nie bedzie. Teraz czakam na spotkanie z doc. Pasnikiem ale walczymy dalej nie poddajemy sie
Przeczytałam Twoja historię i bardzo Ci współczuję tyle nadziei wiary i rozczarowań. Jestem pełna podziwu dla Ciebie że odnajdujesz siłę.
Muszę też nastawić się pozytywnie robić swoje i za dużo nie myśleć.
Oby Ci się udało bo na pewno bardzo Ci się należy.
 
To ile należy odczekać od nieudanego transferu żeby zrobić następny ? Czy miałaś w tym czasie jakaś przerwę ?
bo w sumie 4 transfery w dwa lata to długo to trwało myślałam ze to jest tak po miesiącu np.
Nie zawsze szybko jest lepiej (i mówi to osoba która miała w 2019 roku 4 nieudane transfery od września do końca grudnia).Nie było przeciwwskazań. Niestety pierwsze 2 nieudane, potem histeroskopia i wycięcie polipów (czyli jak się wydawało potencjalnej przyczyny niepowodzenia) i potem 2 kolejne. Ale niestety efektu brak. Teraz badamy się dokładnie, mamy wizytę u P. i zobaczymy. Może docent znajdzie jakiś klucz.
 
Hej moja przygoda z ivf zaczela sie 10 lat temu w uk. Badania mi robili tu w Anglii twierdzili ze jest ze mna wszystko ok. Tylko u meza bylo slabe nasienie. Pierwsze ivf dlugi protokul. Radosc udalo sie dwie kreseczki. Na drugi dzien dostalam krwawienie no i niestety samoistne poronienie . Drugie ivf , krótki protokół. Nie zaplodnily się jajeczke. Nie ma transferu.Szok. Depresja. Po niecalych dwoj latach doszlam do siebie. Trzecie ivf , dlugi protokul . Udalo się ciąża po dwoch tyg od wyniku znowu poronienie. W uk twierdzili ze pewnie wina meza bo slabe nasienie. Znowu depresja. Następnie śmierć teściów rok po roku. Znowu zalamanie. Az w koncu decyzja walczymy dalej. Czwarte in vitro w Polsce. Wszystko ok. Udalo sie ciaza za dwa dni beta spada. Znowu to samo. Lekarz stwierdzil ginekologicznie bez zastrzeżeń . Wiec zostaje immunologia. Mam kir aa czyli juz wiemy ze łatwo nie bedzie. Teraz czakam na spotkanie z doc. Pasnikiem ale walczymy dalej nie poddajemy sie
A mąż nie brał żadnych sumplementow na poprawę nasienia ? Bo mój mąż miał bardzo słabe ale odkąd zaczął brać profertill to naprawdę nasienie się bardzo poprawiło i cały czas do dnia dzisiejszego bierze ten lek. To będzie moje pierwsze ivf punkcję napewno będę miała w tym miesiącu, ale u mnie Pani doktor powiedziała ze ze względu na to ze mam endometriozę która jest teraz w fazie wzrostu czyli najgorsza to będę miała transfer mrożonych zarodków dopiero w następnym cyklu. Ogólnie boje się strasznie staram sobie mówić ze będzie dobrze tylko Ze myśli standardowo są inne. Ale szczerze podziwiam Cię naprawdę, jestem w szoku ze po tym co przeszłaś dalej walczysz
Ja już bym pewnie była w psychiatryku. Już tyle razy byłam w dołku i po ostatnim stwierdziłam ze jak dalej to będzie szło w taka stronę ze nic się nie udaje to już chyba będzie dla mnie koniec. Także szacunek dla Ciebie wielki za wytrwałość i za to ze masz sile jeszcze na to wszystko. Czytałam to z otwarta buzia i nie mogę uwierzyć ze aż tak strasznie już los cię skrzywdził...
jejku żeby Ci się w końcu udało
 
Ale chyba włoskie nie sa za słodkie ????!!!!! Jem akurat takie bo mam ich na tony w domu. Wiec wszystkie poszly do suszenia i tak sobie podjadam myslac ze dobrze robie no i tez je uwielbiam. Jakos tak przed ta stymulacja obiecalam ze dam z siebie wszystko zeby jakosc komorek byla dobra i jesli to jest IO przyczyna to musze tą mende zniszczyc. Jeszcze dam rady tych kilka tygodni. I w sumie to by mi chyba nawet juz nic przez gardło nawet grzesznego nie przeszło. Wiem ze pisze jak nawiedzona ale stwierdzilam ze tych kilkanascie dni moga dac z siebie duzo zeby wkoncu sie udało.
No włoskie są ok. Rozumiem spinanie się, bo zależy Ci wiadomo. Też tak robiłam na początku, potem jak już w miarę uregulowało się wszystko to znalazłam "swój" system i wobec niego idę. U mnie tak się dziwnie składa, że organizm łatwiej znosi połączenie cukrów prostych z tłuszczem niż złożonych. Może to kwestia jakichś enzymów, których mniej produkuję albo insulina nie potrafi otworzyć bramki z glukozą pochodzącą ze złożonych? Ale.to do dupy teoria, bo glukoza to glukoza przecież. Chyba, że są jednak jakies wersje albo przy rozkładzie dużych węgli tworzy się coś co ten proces utrudnia ale chyba zapędzam się w tych dywagacjach. Bądż co bądź fakty takie są. A jeżeli intensywnie ćwiczysz, to naprawdę nie ma znaczenia czy glukoza którą zużyjesz na wysiłek i regenerację będzie pochodziła z cukrów czy z białka. Nie wiem na jakim poziomie masz ustawione węglowodany, ale ja przy 70 100g/dzień nie mogłam intensywnie ćwiczyć choćbym nie wiadomo ile zjadła mięsa lub tłuszczu. Musiałam dobijać gdzieś do 120 150 zależy co chciałam zrobić.
 
reklama
Nie zawsze szybko jest lepiej (i mówi to osoba która miała w 2019 roku 4 nieudane transfery od września do końca grudnia).Nie było przeciwwskazań. Niestety pierwsze 2 nieudane, potem histeroskopia i wycięcie polipów (czyli jak się wydawało potencjalnej przyczyny niepowodzenia) i potem 2 kolejne. Ale niestety efektu brak. Teraz badamy się dokładnie, mamy wizytę u P. i zobaczymy. Może docent znajdzie jakiś klucz.
Rozumiem.
Ja już jestem po histerolaparoskopii miałam ja w lipcu zeszłego roku. Polipów nie miałam żadnych tylko ta straszna endometrioza i niedrożne jajowody ale w sumie powiedzieli mi ze jeden udało im się udrożnić...
 
Do góry