reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Widzę ze temat kotków na tapecie to moja Pyza [emoji5]

IMG_1730.JPG
IMG_1470.JPG
 
Dziewczyny powiedzcie mi czy wróciłyście do pracy od razu po nieudanym transferze czy zostawiłyście sobie kilka dni w zanadrzu tak by się ogarnąć? Sorry, że post pod postem...rozpędziłam się.

Ja nie wróciłam... zostałam zwolniona :-/

Może trochę nie na temat, ale muszę to komuś powiedzieć, bo ciężko mi na sercu. Nie musicie mi nawet odpisywać, po prostu potrzebuję to komuś powiedzieć...

W dniu, w którym miałam stawić się na betę w swojej klinice i zaraz potem pojechać do pracy, gdy wchodziłam do kliniki, zadzwonili z pracy, że mogę już nie przychodzić... rezygnują ze mnie, bez podania przyczyny.
...nie spodziewałam się, że sprawy potoczą się właśnie w taki sposób... nie tak miało to wyglądać :-(
Poczułam się koszmarnie bezwartościowa
Dobrze, że jest to forum, dobrze, że jesteście, bo czytam Was i utrzymujecie mnie na powierzchni jak kamizelka ratunkowa.
 
Ostatnia edycja:
Ja nie wróciłam... zostałam zwolniona :-/

Może trochę nie na temat, ale muszę to komuś powiedzieć, bo ciężko mi na sercu. Nie musicie mi nawet odpisywać, po prostu potrzebuję to komuś powiedzieć...

Transfer miałam 18.11 (dwa 5-cio dniowe zarodki), 25.11 wieczorem zaczęłam krwawić (ot taki prezent na imieniny...) 26.11 istny potop a do tego strasznie silne bóle, dzwoniłam do kliniki, to usłyszałam, że doktor jest zajęta, ma pacjentów, przekażą jej informację, oddzwoni... totalnie mnie olali :-( 27.11 nafaszerowana przeciwbólowymi i rozkurczowymi pojechałam do Polski zrobić betę, w 9dpt wynik 0,2.
28.11 miałam stawić się na betę w swojej klinice i zaraz potem pojechać do pracy. Byłam dosłownie w drzwiach kliniki, gdy zadzwonili z pracy, że mogę już nie przychodzić... rezygnują ze mnie, bez podania przyczyny.
Pod sam koniec stymulacji i przed transferem byłam 5 dni na zwolnieniu lekarskim, a potem wzięłam tydzień urlopu.
Transfer się nie powiódł, doktor prowadząca mnie olała, z pracy mnie zwolnili i chociaż liczyłam się z tym, że może się nie udać i w razie niepowodzenia i tak miałam w planie zmianę pracy w najbliższym czasie, to nie spodziewałam się, że sprawy potoczą się właśnie w taki sposób... nie tak miało to wyglądać :-(
Poczułam się koszmarnie bezwartościowa
Tak marzyłam by te święta były wyjątkowe, a teraz to już bym chciała, żeby jak najszybciej było po nowym roku. Dobrze, że jest to forum, dobrze, że jesteście, bo czytam Was i utrzymujecie mnie na powierzchni jak kamizelka ratunkowa.
A gdzie podchodzisz do IVF że na betę musiałaś aż do Polski jechać? Choć to zabrzmi może blacho ale pracą postaraj się za bardzo nie przejmować bo skoro mieli takie podejście to lepiej naprawdę znaleźć inną a teraz przynajmniej będziesz bardziej zmotywowana do tego. Naprawdę często takie złe zbiegi okoliczności mają swój cel na później.. Potrzebna Ci nową praca gdzie się dowartosciujesz i plan na dalsze starania.. Ważne żeby się nie załamać i iść do przodu.. Ja przez ponad 1.5 roku pracowałam jako kontraktor i zmieniłam korporacje co pół roku (w okresie 2 lat w 4rech byłam) ale z własnej woli i naprawdę z dobrze to wspominam bo uczy to samozaparcia, pracuje z cyframi wszedzie więc ważne dla mnie było aby atmosfera była dobra. Tam gdzie było mi najlepiej zostałam 3 lata :-) :) To tylko praca, jak nie ta to inna, życie toczy się dalej :) Bardziej by mnie podejście kliniki wnerwilo.. Mnie Invicta tak samo olala.. Po pozytywnej becie i telefonie od lekarza w ramach 'nadzoru' zaczęłam plamic i mieć skurcze i wydzwanialam do nich aby lekarz oddzwonil..nie doczekalam się.. Wyplacz się i idź do przodu...
 
reklama
Ja nie wróciłam... zostałam zwolniona :-/

Może trochę nie na temat, ale muszę to komuś powiedzieć, bo ciężko mi na sercu. Nie musicie mi nawet odpisywać, po prostu potrzebuję to komuś powiedzieć...

Transfer miałam 18.11 (dwa 5-cio dniowe zarodki), 25.11 wieczorem zaczęłam krwawić (ot taki prezent na imieniny...) 26.11 istny potop a do tego strasznie silne bóle, dzwoniłam do kliniki, to usłyszałam, że doktor jest zajęta, ma pacjentów, przekażą jej informację, oddzwoni... totalnie mnie olali :-( 27.11 nafaszerowana przeciwbólowymi i rozkurczowymi pojechałam do Polski zrobić betę, w 9dpt wynik 0,2.
28.11 miałam stawić się na betę w swojej klinice i zaraz potem pojechać do pracy. Byłam dosłownie w drzwiach kliniki, gdy zadzwonili z pracy, że mogę już nie przychodzić... rezygnują ze mnie, bez podania przyczyny.
Pod sam koniec stymulacji i przed transferem byłam 5 dni na zwolnieniu lekarskim, a potem wzięłam tydzień urlopu.
Transfer się nie powiódł, doktor prowadząca mnie olała, z pracy mnie zwolnili i chociaż liczyłam się z tym, że może się nie udać i w razie niepowodzenia i tak miałam w planie zmianę pracy w najbliższym czasie, to nie spodziewałam się, że sprawy potoczą się właśnie w taki sposób... nie tak miało to wyglądać :-(
Poczułam się koszmarnie bezwartościowa
Tak marzyłam by te święta były wyjątkowe, a teraz to już bym chciała, żeby jak najszybciej było po nowym roku. Dobrze, że jest to forum, dobrze, że jesteście, bo czytam Was i utrzymujecie mnie na powierzchni jak kamizelka ratunkowa.

Bardzo mi przykro, że tak to się wszystko potoczyło:(...mocno ściskam. Ja muszę przyznać, że ja często myślę o zmianie pracy. Teraz moim L4 wywołałam u pewnych osób negatywne emocje, trochę obawiam się powrotu (panikara). Mimo, że jako nieliczna przez ostatni okres czasu byłam cały czas w pracy. Napiszę tak...sa osoby które uwazaja, że przesadzam z "lataniem po lekarzach" i wymyślam sobie problem. A uwierzcie mi, że nie jest tak, że ja chodzę i ciągle o tym mówię. Wystarczylo, że powiedziałam o tym, że się staramy i nam się nie udaje.
Także czasami jednak warto odciąć się od pewnego środowiska.
 
Do góry