reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Dzisiaj mialam zlot rodzinny :(
Stalismy z mezem za reke na cmentarzu po czym uslyszalam SZEPTY ze sobie nie radzimy w zyciu bo jestesmy sami. Ze nie jestesmy rodzina :( DOSŁOWNIE, Jak mam znalzec sile zeby zaczac wszystko od nowa i walczyc? Na cale szczescie ze moj maz jest opanowany bo ja mialam ochote uciekac a on mnie stanowcza reka przetrzymal.
I wlasnie to,ze Cie za reke zatrzymal jest siła, potrzebną Ci do walki! Jeszcze nie raz cos takiego uslyszymy, chcialoby sie kopa zasadzic w cztery litery normalnie... kiedys nam to wszystko zostanie wynagrodzone ;*
 
reklama
I wlasnie to,ze Cie za reke zatrzymal jest siła, potrzebną Ci do walki! Jeszcze nie raz cos takiego uslyszymy, chcialoby sie kopa zasadzic w cztery litery normalnie... kiedys nam to wszystko zostanie wynagrodzone ;*
Dokładnie tak!!! Jeszcze będziesz wspominać te trudne chwile, ale jak już się uda to te trudne momenty będą tylko mglistym wspomnieniem
 
Jak ja powiedziałam o tym mojemu prowadzacemu (już go zmieniłam) że ja w to wierzę to mi powiedział że mogę sobie nawet wierzyć w zielony koci pazur
Hahahaha! Uśmiałam się :D Dobrze że go zmieniłaś ;) To jest Twój pierwszy transfer z accofilem i udany? W głowie się nie mieści jak jedni lekarze podważają zdanie innych tym bardziej z tyloma trafnymi diagnozami i udany ciazami ;)
 
Witajcie dziewczyny, jestem tutaj zupełnie nowa. Czytam wasze forum od jakieś czasu i cieszę się, ze istnieją takie „grupy wsparcia” gdzie wszystkie się najlepiej rozumiemy. Pierwszy raz podchodzę do invitro, transfer 5 dniowej blastocysty miałam w poniedziałek, badanie krwi mam zrobić w środę, ale zaczyna mi siadać psychika. Do tej pory nie czułam nic oprócz zmęczenia i bólu głowy, wczoraj miałam trochę stresujący dzień, cały dzien leżałam w łóżku i wieczorem zaczął mnie pobolewac brzuch, jak na okres. Dziś rano tez trochę, później przeszło, natomiast piersi dalej bolą, ale to pewnie od progesteronu. Boje się, ze stres mógł zle wpłynąć, również mogła to być implantacją, chociaż już naprawdę zaczynam tracić nadzieje, martwi mnie ten ból brzucha :(:(Czy myślicie ze jeśli wykonam betę w poniedziałek, to coś już wykaże?
Czasami mam wrażenie ze oszaleje przez to czekanie.
Witaj ;) idziemy prawie równo, ja mialam transfer we wtorek a betowac mam w piątek. To czekanie jest najgorsze. Tak jak wyzej kolezanka napisala, kazdy szuka u siebie jakis znakow. Ja dzis tez sie schizuje, bo mnie tylko pobolewaja piersi, ale nie jakos drastycznie. Z tym, ze jestem obstawiona progesteronem z kazdej strony i to moze byc od tego. No i boli brzuch, ale nie w srodku na okres czy jakkolwiek inaczej lecz skora posiniaczona po zastrzykach. Przy swiezym transferze jadlam nospe 3x1, magnez, z polecenia dziewczyn i czasem czulam cmienie jajnikow. Teraz nie biore nic, bo nie boli, ale lekarz mowil,ze przy sztucznym cyklu nie spodziewaja sie skurczy bo nie bylo owulacji.. pozostalo nam czekac. Ja sie chyba nie odwaze zrobic wczesniej bety ani sikanca.. boje sie normalnie.
 
Dokładnie tak!!! Jeszcze będziesz wspominać te trudne chwile, ale jak już się uda to te trudne momenty będą tylko mglistym wspomnieniem
Czas jednak robi swoje... ja tak czesto wyobrazam sobie siebie z brzuchem czym zatykam buzie wszystkim czopkom, ktorzy mysla, ze z wygody dzieci nie mamy np.. najgorsze sa gratulacje z powodu ciazy tylko po to by poruszyc kruchy grunt i wyciagnac jakies newsy... zobaczyc reakcje... podle to.
 
Witaj ;) idziemy prawie równo, ja mialam transfer we wtorek a betowac mam w piątek. To czekanie jest najgorsze. Tak jak wyzej kolezanka napisala, kazdy szuka u siebie jakis znakow. Ja dzis tez sie schizuje, bo mnie tylko pobolewaja piersi, ale nie jakos drastycznie. Z tym, ze jestem obstawiona progesteronem z kazdej strony i to moze byc od tego. No i boli brzuch, ale nie w srodku na okres czy jakkolwiek inaczej lecz skora posiniaczona po zastrzykach. Przy swiezym transferze jadlam nospe 3x1, magnez, z polecenia dziewczyn i czasem czulam cmienie jajnikow. Teraz nie biore nic, bo nie boli, ale lekarz mowil,ze przy sztucznym cyklu nie spodziewaja sie skurczy bo nie bylo owulacji.. pozostalo nam czekac. Ja sie chyba nie odwaze zrobic wczesniej bety ani sikanca.. boje sie normalnie.
Coś wiem sikańców już nie kupuję, na betę chodzę zgodnie z planem. Najgorsze jest czekanie, ale czas leci szybko, więc w końcu się doczekacie
 
Czas jednak robi swoje... ja tak czesto wyobrazam sobie siebie z brzuchem czym zatykam buzie wszystkim czopkom, ktorzy mysla, ze z wygody dzieci nie mamy np.. najgorsze sa gratulacje z powodu ciazy tylko po to by poruszyc kruchy grunt i wyciagnac jakies newsy... zobaczyc reakcje... podle to.
Takie wredne zagrywki... O żesz... Zagryzłabym normalnie... U nas teraz nikt oprócz moich rodziców i mojej przyjaciółki nie wie, że staramy się o drugie dziecko. Tak samo jak nie wiedzą że pierwsze jest dzięki in vitro.
 
Dzisiaj mialam zlot rodzinny :(
Stalismy z mezem za reke na cmentarzu po czym uslyszalam SZEPTY ze sobie nie radzimy w zyciu bo jestesmy sami. Ze nie jestesmy rodzina :( DOSŁOWNIE, Jak mam znalzec sile zeby zaczac wszystko od nowa i walczyc? Na cale szczescie ze moj maz jest opanowany bo ja mialam ochote uciekac a on mnie stanowcza reka przetrzymal.
Odetnij się od tej niby rodziny czy niby znajomych. Będziesz mieć spokojniejszą głowę. Ja już miałam dzieci tylko z drugim były problemy. Kiedyś usłyszałam że jestem wygodna bo nie chce drugiego dziecka, a ja właśnie byłam po laparoskopi. Zabolało. Domyślam się że jeśli nie macie dzieci to jest wam jeszcze trudniej:(
Ogólnie to cyc do góry i jeszcze kiedyś pojedziesz na ten cmentarz z dzieckiem.
 
reklama
Takie wredne zagrywki... O żesz... Zagryzłabym normalnie... U nas teraz nikt oprócz moich rodziców i mojej przyjaciółki nie wie, że staramy się o drugie dziecko. Tak samo jak nie wiedzą że pierwsze jest dzięki in vitro.
U nas jest trochę inna sytuacja. Po tym jak odratowali mnie po pękniętej ciąży w rodzinie wiedzą, że problem jest, skoro zaraz miną 2 lata jak dalej nie ma dzidzi.. ale o nieudanych inseminacjach i teraz in vitro wie tylko kilka osób, moi rodzice, siostra, dwie wspolpracownice z racji tego,ze do kliniki mamy daleko i za kazdym razem musze brac z tego powodu wolne. Moje przyciaciolki czy meza przyjaciel sa na tyle taktowni,ze powtarzaja, iz trzymaja kciuki. Nie komentuja, i nie zadają glupich pytan. To co najgorsze nas spotyka to wlasnie od tych "zyczliwych znojomych". Jest takie przydkie powiedzonko, ze "smieci sie same wynosza" i jakby to co przechodzimy zweryfikowalo i dalej weryfikuje cudownych znajomych. Na pewno byloby nam latwiej gdybysmy mieszkali z dala od rodzinnego miasta, gdzie mieszka duzo i rodziny i znajomych, do tego malego miasta, gdzie najlepiej zagladac wszystkim dookola do gniazda o swoim zapominając.. a wisienką na torcie jest to,ze "ciekawscy" nie mają na tyle odwagi by zapytac Ciebie wprost tylko wypytują rodzeństwo, rodzicow itd... no ale coz. I z tym sobie poradzimy. Wszystkie tutaj wiemy,ze ten kto nie znalazl sie w podobnej sytuacji nigdy do konca nie zrozumie. Ja tylko tak bardzo marzę o tym, by się udało.. abym nie musiała przechodzić więcej tych bóli, rozczarowan, żalu i niesprawiedliwości.
 
Do góry