Cześć Dziewczyny. Czytam Was od jakiegoś czasu,ale nie miałam odwagi się ujawnić. Nasza sytuacja po krotce wyglądała tak: starania zaczęliśmy na wiosnę 2014 roku,po pół roku na jajniku wykryto rosnący w zastraszajacym tępie guz. W listopadzie laparoskopia - guz wycięty,niezłośliwy,potworniak. W marcu 2015 powikłania po laparoskopii - wodniak jajowodu,kolejne torbiele i wskazanie do wycięcia jajowodu prawego. Jakimś cudem,w chwili kiedy otrzymywałam taka diagnozę,byłam już w ciazy. Niestety w 10tyg poroniłam,serduszko przestało bić. Obyło się bez łyżeczkowania. Nieudana ciaza,według lekarzy, naprawiła to co w środku szwankowało. Wodniak zniknął,torbiele tez. W lipcu zaszłam w kolejna ciąże,od początku były kłopociki - krwiak,plamienia,zagrożenie przedwczesnym porodem. Udało się
! Mamy zdrowa i sliczna Tosię,ma już 3 latka
Zaczęliśmy myśleć o rodzeństwie. I zaczęły się schody. Dotychczas prowadził nas dr Rogiewicz (Salve medica w Warszawie),któremu zawdzięczam udana druga ciąże. Pierwszy monitorowany cykl - podejrzenie pcos. Kolejny monitorowany cykl - podejrzenie zbyt słabo dojrzewających komórek jajowych (owulacja w 8/9 dniu cyklu) i zalecenie estrofemu (bez żadnych badan krwi!). Zgłupiałam. Za każdym razem owulacja była,celowalismy dobrze,a tu nic. Zapisałam się do dr lewandowskiego w novum. Wizyta w zeszłym tygodniu,usg i co? Podejrzenie endometriozy,płyn w jamie macicy,krotka szyjka,zrosty. Generalnie stwierdził,ze naturalne zajście w kolejna ciąże będzie trudne. Kazał przytyć,zrobić badania hormonów z krwi w kolejnych dniach cyklu, aktualne badanie nasienia i po kolejnym usg (w tym tygodniu,w I fazie) podejmie decyzje czy robimy histeroskopie. Sama nie wiem co o tym myśleć. Mam 33 lata,niedoczynnosc tarczycy w hashimoto (na euthyroxie od 5 lat),hyperprolaktynemie (dostinex),okres regularnie 25-27 dni,owulacje potwierdzone na usg. Nasienie męża (wyniki sprzed 4 lat) perfekcyjne. Żaden z lekarzy (a badało mnie wielu,podobno dobrych) nie widział problemow z endo. I trochę jestem w kropce. Naczytałam się o novum,dr lewandowskim praktycznie samych dobrych rzeczy. Ale jakos tak sama nie wiem. O in vitro mylslalam raczej jak o ostateczności. Głowa mi szwankuje, zafiksowałam się na tej drugiej ciazy,czuje się pogubiona - nie wiek już komu i w co wierzyć. I takie smuteczki. Szukam wsparcia wśród Was - jesteście w większości kilka/ kilkadziesiąt kroków do przodu.