reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Ale mi się dzień do dupy zaczął :frown: Dostałam telefon z pracy, że kończy mi się umowa i będę miała przedłużona tylko do dnia porodu :dry: Wystraszylam się co dalej czy w ogóle dostanę macierzyński, jak to jest z wychowawczym... Coś tam się niby dowiedziałam. Ale może Wy mi tu możecie podpowiedzieć..? Miała któraś z Was taka sytuacje?
 
reklama
A mój wcale się nie cieszył a myślę że był przerażony. Daj chłopu spokój, sama idź do psychologa. Naprawdę nie usprawiedliwiam braku zainteresowania bo sama nie pojmuje tego mechanizmu i nigdy tego nie rozumiem.
Moj tez nie okazuje emocji, ale kiedys przy kolejnej porazce usiedlismy i porozmawialismy o emocjach, kto czego potrzebuje itp. Przy kazdym okresie przez ostatnie 3 lata byl placz z mojej strony, ale moj M. wiedzial, ze w tym dniu tylko wino, czekolada oraz musial mnie duzo przytulac, bo ja tego potrzebowalam. Sam z siebie pewnie by na to nie wpadl, ale ja mu powiedzialam o moich potrzebach. On z kolei nie chcial ode mnie pytan jak on sie z tym czuje, jak on sobie radzi dopoki sam nie bedzie chciał o tym opowiadac. Jak przystepowalismy do procedury to tez wiedzielismy, ze wiekszosc trudów ivf ja biore na siebie, natomiast on chcial pokazac mi wsparcie i byl ze mna na kazdej wizycie, kupowal leki, robil i robi zastrzyki. I mam wrazenie, ze to wszystko przez co przeszlismy nas zblizylo. Natomiast to wszystko wynika z tego, ze my od poczatku komunikowalismy swoje potrzeby.
Jesli czujesz, ze zwiazek sie wali to probuj go ratowac, pojdzcie na jakas terapie. Jak wam sie uda w tym podejsciu to przeciez problemy tak nagle nie znikna, wiec lepiej wyjasnic to wczesniej. Poza tym chyba wtedy tez podejdziesz bardziej zrelaksowana do calej procedury, bo nie bedzie cie meczyc to, że jeszcze masz problemy z M.
kochana terapia odpada nie mieszkamy w Polsce ,a on nie gada biegle i nie łapie tego szybko
Mój nie bardzo mi pomoże z zastrzykami bo się boi ale zawsze jest gdy je robie
Po nie udanych podejściach zawsze jest ze mna ale teraz czuje ze coraz dalej on się boi i ja tez
 
Spokojnie, ja nie czulam zadnych ruchow do 18+2, nastepnego dnia mialam USG i jeszcze zalilam sie lekarce ze nie czuje a ona mnie uspokajala ze to dlatego ze mam z przodu lozysko, ze troche pozniej poczuje i po 5 min jak tylko wlozyla wlozyla mi ten aparat i zaczela wiercic to zaczelam dostawac kopniaki i to calkiem mocne [emoji16] I od tamtej pory kilka razy dziennie [emoji847] Takze przyjdzie jeszcze i na Cb czas :) Ale zobaczysz jakie to dziwne a zarazem cudowne uczucie! Ja sie po prostu zakochalam i kocham ja z kazdym uderzenien coraz mocniej [emoji173] A Wy pewnie na nastepnym poznacie juz plec! [emoji847]

No mam nadzieje, bo tez juz sie nie moge doczekac :)
 
Ale mi się dzień do dupy zaczął :frown: Dostałam telefon z pracy, że kończy mi się umowa i będę miała przedłużona tylko do dnia porodu :dry: Wystraszylam się co dalej czy w ogóle dostanę macierzyński, jak to jest z wychowawczym... Coś tam się niby dowiedziałam. Ale może Wy mi tu możecie podpowiedzieć..? Miała któraś z Was taka sytuacje?
Umowę muszą ci przedłużyć do dnia porodu. Jeśli mieszkasz w pl to później już urząd pracy ci płaci coś koło 1000 nie chce cie wprowadzać w błąd ale tak to chyba jest. Nie wiem jak to jest za granicą :)
 
Umowę muszą ci przedłużyć do dnia porodu. Jeśli mieszkasz w pl to później już urząd pracy ci płaci coś koło 1000 nie chce cie wprowadzać w błąd ale tak to chyba jest. Nie wiem jak to jest za granicą :)
Mieszkam w Polsce. To o tym 1000 słyszałam, że to jest jakiś zasiłek. Ale też coś myślałam, że normalny macierzyński mi się należy, czyli 80%wypłaty podobno...
 
Hej dziewczyny w sobotę po ciężkim boju przyszedł na świat nasz synuś waga 3150g dł 53cm. Uczymy sobie radzić z rozszczepem wargi i podniebienia u maluszka. Powiem Wam, że jest super dzielny mamy już ulubiony smoczek do karmienia butelką bo niestety pierś odpada. W międzyczasie synuś trenuje odruch ssania na smoczku antykolkowym. Mama chociaż prawie nie sypia jest najszczęśliwsza na świecie. Warto walczyć o swoje marzenia. Każdej z Was życzę dużo wytrwałości w tej nierównej walce i za każdą z Was trzymam kciuki. :biggrin2:
Przesłodki! Gratulacje dla rodziców i zdrówka dla synusia!!❤️
 
reklama
Do góry