Wreszcie Was nadrobiłam.
Można mieć w brzuchu bałagan jak po eksplozji granata, a nie mieć objawów. Wiele kobiet latami żyje z tą chorobą bez objawów. Większość objawy jednak ma, ale są one niespecyficzne czyli nie są zbyt jednoznaczne. Ja mialam straszliwe bóle miesiaczkowe od 7rż, których przyczyny nikt nie mógł znaleźć, mimo, że okres dostalam dopiero w 12rż. Do tego różne dziwne bóle śrócykliczne, plamienia, krwotoki zamiast krwawienia miesięcznego, okresy po 7-10 dni, bole odcinka krzyżowego uniemożliwiające chodzenie nawet, bole promieniujące do nóg powodujące ich samowolne uginanie się, bóle miesiączkowe do pożygu i utraty świadomości, nieuśmieżalne niczym, do tego zaparcia w II fazie i biegunki w czasie miesiączek, oraz bóle i krwawienia z odbytu w II fazie. Jestem po laparo i jej nie żałuję. Obecnie 8mcy minęło i niestety niektóre objawy wracają stopniowo. Pierwsze podejrzenie mialam w okolicy 12 lat, a diagnoza padłla ostatecznie dopiero w wieku 29l. Mialam wszystko w zrostach, tzw frozen pelvis, macica była wyprostowana i stała na sztorc, jajowody pozarastane, zrosty na jelitach z ich częściową niedrożnością, wszystko było jedną wielką kulą doczepioną do ściany brzucha. Operacja uratowała mi życie, a wcześniej eksperymentalne leczenie, po którym była kosmiczna poprawa ogólnego samopoczucia i zniwelowanie bóli. Sam gin był pod wrażeniem tego leczenia i sam stwierdził, że to cud.
Szkoda tylko, że tak niewielu lekarzy potrafi prawidłowo rozpoznać chorobę i odsyła pacjentki na dalszą diagnostykę do specjalistów od endomendy. Gdyby więcej postępowało tak, jak powinni, to wykrywalność byłaby o wiele wyższa, z kobiety mniej by cierpiały. Ja przeszłam gehennę, nasłuchałam się, że udaję, wydziwiam i jestem histeryczną hipochondryczką, kazano mi się cieszyć, że boli i cierpieć w milczeniu. Nie chciano mi udzielać pomocy. Teraz wiem, że powinnam być leczona już jako nastolatka, a choroba przyczynia się bezpośrednio do mojego największego cierpienia - poronienia wiele lat temy i niepłodności.