Lotta84
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 8 Marzec 2018
- Postów
- 150
Hej Kochane,
czytam Was ciągle zza krzaka i mnóstwo się od Was uczę. Sama jestem dośc zamkniętą osobą, (dzikuską) i nie za bardzo idzie mi udzielanie się na forum. Niemniej jednak potrzebuje bardzo Waszych opini i nieocenionego doświadczenia.
Przypomnę tylko, że mam za sobą dwie procedury, z pierwszej dwa transfery a z nich ciąża biochemiczna i poronienie, z drugiej procedry uzyskaliśmy jeden zarodek i niestety ciąży z tego nie było.
Dobrze reaguje na stymulacje, ostatnio pobrano mi 18 komórek, nasienie ponoć nie najgorsze, ale na 9 zapłodnionych dojrzałych komórek utrzymał się tylko jeden zarodek. Ginekolog przed trzecim podejściem zalecił mi suplementację L-karnityny 1500 mg i koenzymu Q10 w dawce 120 mg dziennie. Ginekolog domniemywa, że może być kiepska jakość komórek.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie moje nk, które mam podwyższone ok 16 %. Przy drugiej procedurze brałam dexamethason 0,5 i spadły do ok 7%. Całą immunologię mam zrobioną i zdiagnozowaną przez dr Paśnika. Wiedząc, że koenzym podnosi nk napisałam do dr Paśnika i odpisał żeby nie brać. I teraz jestem w kropce :-( Zależy mi bardzo na poprawie komórek i uzyskaniu większej ilości zarodków (to ostatnie podejście z refundacją leków, musimy poza tym się zapożyczyć).
Nie wiem jak rozwiązać tę sytuację, czy brać koenzym, odroczyć transfer i przed crio ogarnąć nk sterydem? Czy też zrezygnować z koenzymu?
Najgorsze są sprzeczne opinie, już się cieszyłam że jest pomysł, że znowu działamy ale jednak znowu mam mętlik w głowie :-( Obecnie biorę śluz ślimaka oraz ferti formuła oil i tę herbatkę.
Proszę o pomoc, co sądzicie o koenzymie Q10 przy nk? Jakie rozwiązanie wybrać? Jak ewentualnie poprawić jakość komórek?
czytam Was ciągle zza krzaka i mnóstwo się od Was uczę. Sama jestem dośc zamkniętą osobą, (dzikuską) i nie za bardzo idzie mi udzielanie się na forum. Niemniej jednak potrzebuje bardzo Waszych opini i nieocenionego doświadczenia.
Przypomnę tylko, że mam za sobą dwie procedury, z pierwszej dwa transfery a z nich ciąża biochemiczna i poronienie, z drugiej procedry uzyskaliśmy jeden zarodek i niestety ciąży z tego nie było.
Dobrze reaguje na stymulacje, ostatnio pobrano mi 18 komórek, nasienie ponoć nie najgorsze, ale na 9 zapłodnionych dojrzałych komórek utrzymał się tylko jeden zarodek. Ginekolog przed trzecim podejściem zalecił mi suplementację L-karnityny 1500 mg i koenzymu Q10 w dawce 120 mg dziennie. Ginekolog domniemywa, że może być kiepska jakość komórek.
Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie moje nk, które mam podwyższone ok 16 %. Przy drugiej procedurze brałam dexamethason 0,5 i spadły do ok 7%. Całą immunologię mam zrobioną i zdiagnozowaną przez dr Paśnika. Wiedząc, że koenzym podnosi nk napisałam do dr Paśnika i odpisał żeby nie brać. I teraz jestem w kropce :-( Zależy mi bardzo na poprawie komórek i uzyskaniu większej ilości zarodków (to ostatnie podejście z refundacją leków, musimy poza tym się zapożyczyć).
Nie wiem jak rozwiązać tę sytuację, czy brać koenzym, odroczyć transfer i przed crio ogarnąć nk sterydem? Czy też zrezygnować z koenzymu?
Najgorsze są sprzeczne opinie, już się cieszyłam że jest pomysł, że znowu działamy ale jednak znowu mam mętlik w głowie :-( Obecnie biorę śluz ślimaka oraz ferti formuła oil i tę herbatkę.
Proszę o pomoc, co sądzicie o koenzymie Q10 przy nk? Jakie rozwiązanie wybrać? Jak ewentualnie poprawić jakość komórek?