reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

@Kurcia
IMG_20180604_125245.jpg
 

Załączniki

  • IMG_20180604_125245.jpg
    IMG_20180604_125245.jpg
    473,6 KB · Wyświetleń: 462
reklama
@tamiza co to jest ten aktywator wapnia? :)
Ja tego nie brałam ale wiem że coś takiego jest . Tu akurat wstawiam opis z Novum

Aktywacja komórek jajowych polega na umieszczeniu ich po zapłodnieniu metodą ICSI w specjalnym roztworze zawierającym w swym składzie jonofor wapnia. Jonofory są to cząsteczki zdolne, między innymi, do transportu jonów, w tym wypadku jonów wapnia, poprzez warstwę lipidową do wnętrza komórki. Celem zastosowania tego roztworu jest spowodowanie wzrostu stężenia jonów wapnia wewnątrz komórki jajowej, co naśladuje naturalne zjawisko zachodzące wewnątrz komórki tuż po zapłodnieniu (wniknięciu plemnika do komórki jajowej) indukowane m. in. obecnością czynnika aktywującego w plemniku. Wspomaganą aktywację oocytów stosuje się w przypadku pacjentek, u których w poprzednich próbach in vitro metodą ICSI nie uzyskiwano zapłodnienia lub niski odsetek (poniżej 30%) zapłodnionych komórek, co może być wynikiem m. in. niedoboru czynnika aktywującego w plemnikach. Zastosowanie wspomaganej aktywacji oocytów w przypadkach braku lub niskiego odsetka zapłodnień niezależnie od przyczyny pozwala na wzrost odsetka zapłodnionych komórek (według różnych doniesień naukowych i naszych własnych doświadczeń) do ok. 60 - 70%.
 
Ja tego nie brałam ale wiem że coś takiego jest . Tu akurat wstawiam opis z Novum

Aktywacja komórek jajowych polega na umieszczeniu ich po zapłodnieniu metodą ICSI w specjalnym roztworze zawierającym w swym składzie jonofor wapnia. Jonofory są to cząsteczki zdolne, między innymi, do transportu jonów, w tym wypadku jonów wapnia, poprzez warstwę lipidową do wnętrza komórki. Celem zastosowania tego roztworu jest spowodowanie wzrostu stężenia jonów wapnia wewnątrz komórki jajowej, co naśladuje naturalne zjawisko zachodzące wewnątrz komórki tuż po zapłodnieniu (wniknięciu plemnika do komórki jajowej) indukowane m. in. obecnością czynnika aktywującego w plemniku. Wspomaganą aktywację oocytów stosuje się w przypadku pacjentek, u których w poprzednich próbach in vitro metodą ICSI nie uzyskiwano zapłodnienia lub niski odsetek (poniżej 30%) zapłodnionych komórek, co może być wynikiem m. in. niedoboru czynnika aktywującego w plemnikach. Zastosowanie wspomaganej aktywacji oocytów w przypadkach braku lub niskiego odsetka zapłodnień niezależnie od przyczyny pozwala na wzrost odsetka zapłodnionych komórek (według różnych doniesień naukowych i naszych własnych doświadczeń) do ok. 60 - 70%.
Dziękuję. :*
 
Ja polecam dr G choc nie kazdemu spasuje. Bardzo dobra jest dr P-A z tym ze onanie robi zabiegow (chyba ze sie cis od listopada zmienilo) i dr M. Ja leczylam sie u dr G bo jak dla mnue jest guru w temacie in vitro
Doktor P-A jest bardzo dobra. Zrobiła na nas super wrażenie,ale minusem jest to,że nie robi zabiegów i nie zawsze jest w klinice,więc na monitoringu byłam raz u niej,a raz u dr G,a punkcję robił mi jeszcze kto inny. Ogólnie klinika bardzo na plus i jestem wdzięczna dziewczynom,że mnie namówiły na zmianę.
 
Kochane, U nas wszystko dobrze :-) :-):-)
Kropek już nie przypomina kropka,ma 26mm,serducho bije jak dzwon (nawet widziałam jak pulsuje).Odetchnelam,bo przy braku klasycznych ciazowych objawów moje myśli były już bardzo różne.Ale okazuje sie,że strach ma wielkie oczy i bałam się niepotrzebnie :-) Wyliczenia dokładnie takie jak w klinice 3 tygodnie temu: mamy dziś 9t3d,termin porodu 4.01.19.Pozdrawiamy i trzymamy kciuki , znaczy na razie ja trzymam, bo mały nie-kropek jeszcze chyba nie umie :-) :-) :-)Zobacz załącznik 863656
Ależ to piękne!!!!
 
Doktor P-A jest bardzo dobra. Zrobiła na nas super wrażenie,ale minusem jest to,że nie robi zabiegów i nie zawsze jest w klinice,więc na monitoringu byłam raz u niej,a raz u dr G,a punkcję robił mi jeszcze kto inny. Ogólnie klinika bardzo na plus i jestem wdzięczna dziewczynom,że mnie namówiły na zmianę.
Mam nadzieje ze wam się uda bo na swoj sposób namawiając cię czuję się troszku za to odpowiedzialna
 
Mam nadzieje ze wam się uda bo na swoj sposób namawiając cię czuję się troszku za to odpowiedzialna
Nie no co Ty,nie mniej mnie na sumieniu :). Wiadomo,że z własnych doświadczeń pisałyście,a wybór był nasz. cokolwiek się nie stanie,to i tak na plus oceniam tę zmianę. Na razie mamy 4 ładne zarodki,mam nadzieję,że się dobrze rozmrożą :). W ogóle jutro mam wizytę i jestem ciekawa co dalej. Miałam się zgłosić 10-12 dni po punkcji,żeby ocenić czy się nie zrobiły jakieś krwiaczki i czy możemy podejść do crio w kolejnym cyklu,a wczoraj dostałam okres,więc nie wiem jak na to będzie dr patrzeć. Wszystkiego się jutro dowiem. :happy:
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
reklama
Hah! no widzisz. Cokolwiek to jest: biorę! ;D

@Vorreiavereunbimbo super, że jesteś zadowolona! Oby nie było komplikacji i szybciutko mogło być crio.

Ja Wam powiem szczerze, że teraz jak myślę o tym że w grudniu przechodziłam stymulację a później transfery to jakby mi ktoś historię nie o mnie opowiadał. Tyyyyyyle czasu już minęło.
Pamiętam jak zaczynałam na tym forum i dziewczyny pisały, że np już rok czy dwa to przechodzą. Myślałam sobie "boooże jak długo. przecież się tyle nie da. chyba bym zwariowała". No... to jeszcze ze 2 miesiące i też mi stuknie rok. A to dopiero 2 transfery...
Mam jeszcze jeden problem. A mianowicie takie zobojętnienie. Nie wiem czy nie dociera do mnie powaga sytuacji, że mogę nie mieć dzieci, czy mój mózg to wypiera czy może gdzieś w głębi wiem na 100%, że się uda i jestem spokojna? Bo poza jakimiś sporadycznymi napadami smutku, kiedy widzę szwagierkę w ciąży i oczywiście wieeelkim smutkiem i histerią po nieudanych betach, to jestem jakaś taka normalna, obojętna na to wszystko. A 4 lata temu potrafiłam wpaść w depresję bo miałam mega problemy z pęcherzem, brak diagnozy itp. i wylądowałam na antydepresantach na 2 miesiące. I spodziewałam się po sobie czegoś podobnego w odniesieniu do IVF. Nie wiem czy mnie tak życie wypruło z emocji czy co...
Sorki, że tak smędzę Wam tu.
 
Do góry