reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Dziewczyny a jak Wy sie odnosicie do takiej kwestii. Wczoraj wyczytalam ze np szczepienia nie sa zalecane osobom gdzie w rodzinie wystepuje rak. I ze ogolnie "babranie" w immunologii ma jakies tam wieksze konsekwencje. Ja oczywiscie nie wiem czy bede wymagala szczepienia, bo wciaz czekam na wyniki i wizyty. Ale u mnie w rodzinie w linii zenskiej "idzie" rak od trzech pokolen. I nie wiem co o tym myslec gdyby przyszlo mi stanac przed wyborem szczepienia...
Nie wiem jak to jest ze szczepieniami ale ja jak dowiedzialam sie ze konieczne jest leczenie immunosupresyjne i zobaczylam nazwy lekow ktore rozliczalam pacjentom pracujac jeszcze na hematologii a sa to leki ktore sa podawane pacjentom przed lub po przeszczepie tak zeby obnizyc odpornosc zeby organizm nie odrzucil przeszczepu. Zadzwonilam wtedy do kolezanki lekarki z ktora pracowalam zeby mi powiedziala jakie moga byc tego skutki uboczne. A poniewaz kuracja trwa tylko 2 tygodnie to powiedziala ze jesli immunolog widzi w tym rozwiazanie i szanse na to ze uda sie zajsc w ciaze to ona tez daje zielone swiatlo. Nie pytala mnie czy w rodzinie sa nowotwory. Powiedziala ze 2 tygodniowa kuracja obnizy mi tylko odpornosc i zebym uwazala na choroby wirusowe co tez zaznaczyl Pasnik. Oprocz skokow cisnienia ktore dobrze by bylo zebym mierzyla bolow glowy problemow gastrycznych nie wymienila nic co moze mi grozic. Powiedziala ze te leki moga powodowac nowotwory ale u pacjentow po przeszczepie ktorzy sa zmuszeni brac je do konca zycia. To jest wypowiedz bardzo dobrej hematolorzki. Mysle ze szczepienia tez nie robia tak ogromnej krzywdy tym bardziej ze ich dzialanie jest wazne pol roku pozniej wszystko wraca do normy.
 
reklama
W invikcie tez robią ostrzykiwanie osoczem . Mam ta klinikę stosunkowo blisko tylko niw wiem czy nie lepiej wybrać się do wawy . Napewno większa klinika więcej pacjentek i większe doświadczenie . Choć tak sobie myśle ze co można przy tym spieprzyc ?? Czy warto jechać taki kawał tylko po to ?? Szukałam chwile i ciężko znaleźć kobitki które miały to robione , czytałam na hiszpańskich stronach i tam tez piszą ze już wiele kobietom udało się pomoc dzięki tej metodzie . Muszę tez spróbować bo mnie korci
To ostrzykiwanie to driling jajnikow inaczej prawda. Jesli tak to 2 tygodnie temu kolezanka z innego forum robila to wlasnie w invictie we wroclawiu. Invicta chyba pierwsza zaczela robic te zabiegi wiec doswiadczenie pewnie ma. Skoro masz ja blisko to umow sie na wizyte i wypytaj o wszystkie szczegoly to przeciez nie jest zobowiazujace
 
Ja podchodzę do in vitro pierwszy raz. Staramy się z M dwa lata. Teraz jestem w trakcie stymulacji, drugi dzień. W piątek mam wizytę kontrolną. Ogólnie leczymy się ponieważ mój M ma bardzo mała ilość plemników, moje badania są ok, oprócz małej teratomy na jajniku. Więc w sumie to nic tak naprawdę jeszcze nie wiem.
Moj też mial mala ilosc ale bral witaminki. Androvit l karnityne (bo jeszcze ma slaba ruchliwosc) i mu liczba plemnikow sie zwiekszyla znacznie:) no i jeszcze ma ponizej normy wiazanie z hialuronianem. Twoj cos bierze? Ja mam jeszcze pco i insulinoopornosc. No i jak sie okazalo slaba jakosc komorek :( ale to juz przy in vitro sie okazalo:( trzymam kciuki za Was!
 
Moj też mial mala ilosc ale bral witaminki. Androvit l karnityne (bo jeszcze ma slaba ruchliwosc) i mu liczba plemnikow sie zwiekszyla znacznie:) Twoj cos bierze? Ja mam jeszcze pco i insulinoopornosc. No i jak sie okazalo slaba jakosc komorek :( ale to juz przy in vitro sie okazalo:( trzymam kciuki za Was!
Mój też brał wcześniej profertil,kwas foliowy mące, ale niestety ani rusz. Potem jak trafiliśmy do andrologia to leki stymulujące przysadkę mózgowa i tez nic. Wszystkie hormony,USG, badania genetyczne wychodzą dobrze. Nie ma przyczyny tak niskiej ilości plemników. Nawet do inseminacji było za mało, dużo za mało.
 
Moj też mial mala ilosc ale bral witaminki. Androvit l karnityne (bo jeszcze ma slaba ruchliwosc) i mu liczba plemnikow sie zwiekszyla znacznie:) no i jeszcze ma ponizej normy wiazanie z hialuronianem. Twoj cos bierze? Ja mam jeszcze pco i insulinoopornosc. No i jak sie okazalo slaba jakosc komorek :( ale to juz przy in vitro sie okazalo:( trzymam kciuki za Was!
Oczywiście dziękujemy. I ja też trzymam kciuki :) poproszę o relacje z piątku, jak poszło
 
To ostrzykiwanie to driling jajnikow inaczej prawda. Jesli tak to 2 tygodnie temu kolezanka z innego forum robila to wlasnie w invictie we wroclawiu. Invicta chyba pierwsza zaczela robic te zabiegi wiec doswiadczenie pewnie ma. Skoro masz ja blisko to umow sie na wizyte i wypytaj o wszystkie szczegoly to przeciez nie jest zobowiazujace
Driling jajnikow to ja mialam jak nie bylo u mnie reakcji na stymulacje. To bylo nakluwanie jajcokow (po ponad 30wkluc na jeden), tak, zeby pecherzyki mialy jak rosnac. Po zabiwgu moja gin mowila, ze wcale sie nie dziwi, ze nie bylo reakcji na leki, bo mialam strasznie geube otoczki jajnikow i nawet ona nie mogla sie poprzebijac przez nie, wiec zabieg trwal dluuugo, co sie potem mega odbio na moi samopoczuciu po laparo. Przez tydzien umieralam :/
 
Dziewczynki po transferach - widze, ze zaczynacie mega swirowac. Pamietajcie, ze co by nie bylo to my tu jestesmy, zzaciskamy kciuki i tez.niecierpliwie czekamy na wasze wyniki :) mam nadzieje, ze zaraz bedzie wysyp pieknych bet! Spokoju wam zycze :) gadajcie do brzuchow, ukladajcie puzzle, czytajcie ksiazki, grajcie w durne gierki, wystawiajcie buziaki do sloneczka, rilaxik na maxa i na pewno bedzie doooobrze :)
 
Ostatnia edycja:
reklama
Do góry