O rany, to naprawdę przykre. Ja mam przegięcie w drugą stronę. Moi rodzice zawsze jadą na drugi koniec Polski do babci żeby nie była sama a z do naszego miasta zawsze przyjeżdża teściowa - do swojego mieszkania bo za granica pracuje. I i ze normalnie jej nie ma to na każde swieta obowiązkowo z nią. I zawsze jest tak ze ustalam z nią co zrobić żeby nie dublować...to mi dzwoni 2 dni przed żeby nic nie robić bo już sama zrobiła albo kupiła gotowe. I np. żejuż kupiła pół cukierni jak się umówiłyśmy ze ciasta piekę ja. No wiec oczywiscie nie piekę bo się jedzenie zmarnuje a tego nienawidzę. I tak od paru lat prawie nie jem domowego ciasta na żadne święta
Ani takich potraw co lubię na Wigile. Raz to mi zrobiła numer jak ja zaprosiłam na obiad to mi przyjechała... z własnym obiadem razem z zupą.... KOMUNIKACJĄ przez całą Warszawę
No ręce opadają....
Bo „na wszelki wypadek jak bym jednak nie zdążyła” a zresztą możemy sobie zjesc jutro albo pojutrze