Dziękuję Ci już po raz któryś kochana,
dopiero teraz były próby nawet podejrzewania mukowizcydozy,
do 1, 5 roku była okazem zdrowia, gdzieś pojawiły się przeziębienia, gorączki, ale nic więcej. a my cały czas w tym czasie podchodziliśmy do następnych procedur , bo większość dzieci łapie infekcje.
osiągnęła wiek 2 lat, 2, 5 nawet i zaczęły się problemy z brzuszkiem, koszmarne wysypki, których nikt nie potrafił zdiagnozować dobrze.
i bardzo częste infekcje z powiększonymi węzłami chłonnymi po cały ciele.
dla nas to był koszmar , jeździliśmy od jednego specjalisty do drugiego. każdy , co innego mówił. jeden straszył nawet białaczką i innymi paskudzctwami. poleżeliśmy z córeczką różnym szpitalach i do końca wszystko nie zostało nam jednoznacznie stwierdzone.
na pewno ma coś córeńka z jelitami,bo to od narodzin trochę ciężej te kupki szły, ale potem zaczął się koszmar.
niestety nawet bez zaparć krew w stolcu, ona zaczynała tracić na wadze i ciągle znużenie. długo by o tym pisać. na razie dalej diagnozować będziemy, czekamy na wolne łóżka.
niestety z mężem to chyba bliżej nam do rozwodu niż podjęcia decyzji o podejściu do in vitro. on uważa, że skoro nie może mieć dzieci to ok, ale ja tak bardzo chcę mieć jedno jeszcze maleństwo.
gdyby to on był po mojej stronie, ja już mówiłam nawet pani dr jestem nawet za komórką od innej kobiety, tak bardzo chciałam tego dziecka.
nie wiem doprawdy co robić, pozostaje mi powtórzenie wyników, pojechanie do dr Paśnika, którego polecacie i może znajdę rozsądnego lekarza, który mnie potraktuje trochę bardziej empatycznie.