reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kto po in vitro?

reklama
Samopoczucie dobre :) Liczę, że ten trzeci raz będzie szczęśliwy :) Wyczytałam, że już masz plany na wykonanie bety w najbliższym czasie :) Ja chyba wytrzymam do 7 lutego przynajmniej taki mam plan !
Ale miałaś trzydniowe zarodki. :)
Mąż mi wczoraj mówił, że mogłam wziąć od Ciebie numer tel i żałowałam, że tego nie zrobiłam.
A ja taka nieogarnięta, kiedyś przecież pisałyśmy kto od dr W. ;)
 
@tamiza A jak się mąż zapatruje na nd?
Ja mimo pozytywnego nastawienia mojego męża bałam się jak zareaguje jak dojdzie do transferu. Jednak była to zbędna obawa. Jest zadowolony i nie może się doczekać pozytywnej bety. :)

Mam nadzieję że była to świadoma decyzja z jego strony. Ostateczna decyzja którego dawce wybieramy należała do męża.
Już teraz chciał zapładniać pół na pół.
To bardziej z mojej strony była sugestia żeby jeszcze ten jeden raz spróbować wszystkie komórki jego nasieniem.

Po poprzednim zapłodnieniu w którym udało się uzyskać jedna blastocyste - mam straszny metlik w głowie. Gdzieś wewnętrznie czuje presję że skoro raz się udało to żeby tak łatwo nie odpuszczać.
To chyba bardziej mi zależy aby dziecko GENETYCZNIE było jego. Wiadomo że ojcem będzie ten który wychowa, ale z racji mojej wybuchowej natury boję się że gdzieś kiedyś w nerwach w przypadku kiedy skorzystamy z dawcy mogę mu po złości wykrzyczec że to nie jest jego dziecko.

Obawy są wielkie, Coraz wieksza presja ze strony rodziny niestety nie ułatwia nam odnalezienia się w tej sytuacji.
 
Ale miałaś trzydniowe zarodki. :)
Mąż mi wczoraj mówił, że mogłam wziąć od Ciebie numer tel i żałowałam, że tego nie zrobiłam.
A ja taka nieogarnięta, kiedyś przecież pisałyśmy kto od dr W. ;)[/QUOTE
A widzisz nic straconego jednak będziemy na bieżąco w naszym oczekiwaniu na testowanie :) Ja dzisiaj po dłuższym czasie zajrzałam na forum i tak znajomo mi wyglądały Twoje wpisy :p a Ty jak się dobrze czujesz?
 
Mam nadzieję że była to świadoma decyzja z jego strony. Ostateczna decyzja którego dawce wybieramy należała do męża.
Już teraz chciał zapładniać pół na pół.
To bardziej z mojej strony była sugestia żeby jeszcze ten jeden raz spróbować wszystkie komórki jego nasieniem.

Po poprzednim zapłodnieniu w którym udało się uzyskać jedna blastocyste - mam straszny metlik w głowie. Gdzieś wewnętrznie czuje presję że skoro raz się udało to żeby tak łatwo nie odpuszczać.
To chyba bardziej mi zależy aby dziecko GENETYCZNIE było jego. Wiadomo że ojcem będzie ten który wychowa, ale z racji mojej wybuchowej natury boję się że gdzieś kiedyś w nerwach w przypadku kiedy skorzystamy z dawcy mogę mu po złości wykrzyczec że to nie jest jego dziecko.

Obawy są wielkie, Coraz wieksza presja ze strony rodziny niestety nie ułatwia nam odnalezienia się w tej sytuacji.

Rozumiem Cię. :( Bardzo to ciężkie wszystko.
U nas nie udało się wyhodować żadnej blastki z nasienia męża.
Suplementacja nie pomaga, leki jak kiedyś brał, to jeszcze pogorszyły parametry u niego a czas leci nieubłaganie. Dlatego postanowiliśmy spróbować teraz z blastką nd. Po nasze dwa zarodki tak czy inaczej wrócimy. :)

Trzymam mocno kciuki, żeby się Wam udało i podziwiam za determinację. :*
 
A widzisz nic straconego jednak będziemy na bieżąco w naszym oczekiwaniu na testowanie Ja dzisiaj po dłuższym czasie zajrzałam na forum i tak znajomo mi wyglądały Twoje wpisy a Ty jak się dobrze czujesz?
 
A widzisz nic straconego jednak będziemy na bieżąco w naszym oczekiwaniu na testowanie attachFull837201 Ja dzisiaj po dłuższym czasie zajrzałam na forum i tak znajomo mi wyglądały Twoje wpisy attachFull837200 a Ty jak się dobrze czujesz?
O dziwo bardzo dobrze. Zwłaszcza w porównaniu do samopoczucia po pierwszym transferze. Poszliśmy wczoraj na obiad i ciacho po wszystkim, trochę pospacerowaliśmy po Wrocławiu. :)

Ty zawsze czekałaś na betę do wyznaczonego terminu? Gdzieś tu dziewczyny pisały, że warto spróbować z wcześniejszą betą, żeby sprawdzić czy w ogóle dochodzi do implantacji zarodka a w dniu wyznaczonym na betę już zdąży spaść do 0.
 
reklama
Mam nadzieję że była to świadoma decyzja z jego strony. Ostateczna decyzja którego dawce wybieramy należała do męża.
Już teraz chciał zapładniać pół na pół.
To bardziej z mojej strony była sugestia żeby jeszcze ten jeden raz spróbować wszystkie komórki jego nasieniem.

Po poprzednim zapłodnieniu w którym udało się uzyskać jedna blastocyste - mam straszny metlik w głowie. Gdzieś wewnętrznie czuje presję że skoro raz się udało to żeby tak łatwo nie odpuszczać.
To chyba bardziej mi zależy aby dziecko GENETYCZNIE było jego. Wiadomo że ojcem będzie ten który wychowa, ale z racji mojej wybuchowej natury boję się że gdzieś kiedyś w nerwach w przypadku kiedy skorzystamy z dawcy mogę mu po złości wykrzyczec że to nie jest jego dziecko.

Obawy są wielkie, Coraz wieksza presja ze strony rodziny niestety nie ułatwia nam odnalezienia się w tej sytuacji.
Wybacz ale w całej tej sytuacji, wykrzyczeć mężowi ze to nie jego dziecko to byłby szczyt chamstwa. Żadne nerwy i wybuchowy charakter tego nie będą w stanie wytłumaczyć. Skoro już teraz bierzesz pod uwagę taką sytuację to moim zdaniem nie powinnaś decydować się na dawce.

[emoji127] 28.09.2017 Piotruś i Oleńka
 
Do góry