Poryczałam sie....Ponieważ moja otwartość ociera sie gdzies o ekshibicjonizm emocjonalny to nie mam lęku co powiedzieć, bo wszystko juz napisałam na FB... Wiec wszyscy juz wiedza. Potrzebowałam sie tak oczyścić. Bo inaczej zupełnie bym oszalała... Ale plus jest taki ze nie spodziewam sie głupich pytań pod tytułem: „a gdzie Ty byłaś przez te półtora tygodnia? Wczasy?”, tylko zwykłego ludzkiego zrozumienia. I zgadzam sie z Toba, ze lepiej sie czymś zając w pracy niz świrować, myślec, wyć. To juz wszystko przerobiłam miedzy kompulsywnym sprzątaniem.
A co do powrotu... Prawda jest taka ze smierc Dzidziusia obnażyła bezlitośnie marność mojego związku. To czego tak bardzo próbowałam nie widzieć od lat wyszło i jebnelo mi miedzy oczy i to w momencie kiedy działo sie to najgorsze... Wiec nie wiem czy kiedykolwiek wroce do Kliniki. Bo nie wiem czy jest sens. Przede mną przemyślenia pt: co dalej z tym życiem, co dalej z tym małżeństwem. I chyba dlatego tez tak słabo sie z tego podnoszę - jak nie ja - bo zdałam sobie sprawe jak sama w tym wszystkim byłam, jestem, no wlasnie i czy bede, czy nie. Zobacz załącznik 835109
Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Kochana nie będę pisać że będzie wszystko dobrze bo tego nikt z nas nie wie...mozna jedynie chwilami zyć nadzieja... ktora czasem mija i zostaje tylko złość i rozgoryczenie....
odnośnie Twojego związku to sama wiesz najlepiej co się dzieje...Ale powiem Ci na moim przykładzie ze mężczyźni inaczej to tego wszystkiego podchodzą. Mój jedna noc razem ze mną płakał a później spał jak małe dziecko...a mnie to wkur.. fakt był smutny ale nie przeżywał tego wszystkiego tak jak ja...Ale dzięki temu mnie podniósł z dołka bo gdybyśmy oboje popadli w paranoje moja to bym teraz chyba w psychiatryku była. Ostatnio usłyszałam słowa że leczenie to moja wydumajka bo on już się poddał ...więc czekam co los przyniesie. Czy on nabierze chęci do walki czy ja też się poddam bojąc się kolejnej porażki.
Po Twoich wpisach widzę że jesteś na etapie wielkiego bólu...i wcale się nie dziwię...Ale masz też ogromną siłę :*