reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

reklama
Ciezka noc, moj M rozpadl sie kompletnie, swiat mu sie zawalil. On sie z tego wszystkiego tak bardzo cieszyl, czasami mialam wrazenie, ze nawet wiecej niz ja. Wczoraj kupilismy trunki i po prostu wypilismy. Mowil mi, ze ktos musi byc silny, wiec on sie stara ta osoba byc, ale na koncu to on sie rozkleil. Aczkolwiek, mala dyskusje mielismy, bo ja jestem tego zdania, ze moze faktycznie tak mialo byc, ze ktorys z zarodkow byl chory, moze nie tak mocny, licho wie co. Kiedys pomyslalabym, ze to tylko komorki nad ktorymi nie ma co plakac. Zreszta jak moja mama robila invitro to wlasnie tak myslalam. Teraz jestesm zdania, ze te komorki, byly moimi dziecmi i nie wolno mi ich tak zapomnac. Chcialabym w zwiazku z tym symbolicznie je pochowac, nadac im imiona, mimo iz nie wiem kim byly, po prostu zeby nie byly tylko czyms co przeminelo. On sie na to nie chce zgodzic. Mowil mi wczoraj, ze gdzie Bog jest w takich sytuacjach, wiem... ma do tego prawo tak mowic. Ja nie jestem jakos bardzo wierzacym czlowiekiem, ale po swojemu wierze i wierze, ze nie raz nam pomagal w innych kwestiach, albo powiedzmy ktos albo cos nam pomagalo. Ale nie wolno mi, od tak przekreslac, mimo iz cholernie to boli i ciezko dalej wierzyc.

Myslalam tez, robiac sobie wyrzuty sumienia, ze moze to jednak blad byl zdecydowac sie na dwa zarodki. Ze moze jeden z nich zaczal obumierac, moze to bylo to pierwsze krwawienie i wtedy rozpoczelo sie ciagniecie za soba tego drugiego. Mam tez pretensje do siebie, ze po urlopie wrocilam na te kilka dni do pracy. Praca nie fizyczna, ale czlowiek jednak zmeczony wracal i szedl do tej komunikacji. Teraz po prostu byla sytuacja idealna, mialam wolnego tyle, ze nie musialam sie z niczego tlumaczyc, beta tak pieknie rosla, az za pieknie, progesteron wsumie tez procz tego jednego spadku, gdzie dolaczono Prolutex. Wiec ja naprawde nie wiem, co gdzie na jakim etapie poszlo nie tam. Moj M powiedzial mi wczoraj, ze tak jak on tych lekarzy nie lubi, to na twarzy Doktora wczoraj bylo szczere wspolczucie i przejecie. Ja tez to widzialam, bylo mu cholernie przykro. Tylko co nam to da, bajka sie skonczyla.

Nie wiem, czy bede podchodzila do nastepnej stymulacji, nie wiem w ogole, jak to bedzie w pracy. Najchetniej chcialabym sie zaszyzc gdzies i nie wychodzic przez caly dzien. Tak bardzo sie trzymalam w garsci, aby nie denerwowac sie, nie przejmowac niczym podczas calego tego zabiegu, dali mi tyle czasu w klinice, w domu to samo, staralam sie, i po prostu nie wiem cholera gdzie zawinilam i czym. Nigdy nie sadzilam, ze staranie sie o dziecko moze byc tak bolesne a utrata nawet tych komoreczek malych taka traumatyzujaca. Jestem wykonczona, po prostu wypalona po wczorajszym.

Dzisiaj chowam moje leki do kuferka a kuferek sprzatam z widoku. Koniec tego tematu dla mnie na razie. Gdyby ktoras z was potrzebowala cos z lekow to dajcie mi znac. Moze chociaz do tego sie przydadza :(

Kochana, doskonale Cie rozumiem. Mój świat sie zatrzymał w piątek, o 17:00 kiedy wiedziona złym przeczuciem poszłam na usg, na którym serduszko juz nie biło. Tego zapomnieć sie nie da. Ale musimy wstać, zobaczyć ze ten cholerny świat nie zatrzymał sie wraz z życiem naszych dzieci i chociaż wszystko odmawia posłuszeństwa iść dalej. Tez sobie wyrzucałam ze moze zrobiłam cos zle, moze to wtedy kiedy sie zdenerwowałam. Albo dlatego ze pracowałam. Albo ze pojechałam na święta do innego miasta. Tysiące albo. Ale z każdym dniem staram sie sobie wytłumaczyć ze nawet gdybym leżała plackiem to tez mogłoby sie stać. Robimy wszystko co w naszej mocy by byc matkami. Ale nie zapanujemy nad losem. Każdego dnia staram sie w tym co sie stało znaleźć sens. Ja wierze ze w życiu nic nie dzieje sie przypadkiem. Ze każde doświadczenie jest po cos. Oczywiście ze w dupie mam te doświadczenia i chciałabym tylko aby mój dzidziuś dalej żył i rósł. Ale nie umiem tego sprawić. Moge tylko przestać sie zadręczać i spróbować poskładać na nowo. Czego i Tobie, i wszystkim ktore sa w tej samej strasznej sytuacji życzę. A tym wszystkim których dzidziusie wlasnie sie zadamawiaja lub juz zdrowo rosną - byście nie denerwowały sie tymi naszymi smutnymi wpisami. Nie podzielacie naszych łez i wierzcie ze Wy limit pecha juz wyczerpalyscie i teraz juz tylko ciąża, poród i szczęśliwe życie z dzidziusiami


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
@Felia nie obwiniaj się...to najgorsze co możesz zrobić teraz. Czasami tak jest...niestety. ostatnio mówiłam do męża ze byłam 4 razy w ciąży a mamy tylko jedno dzievko:( smutne to wszystko. Dzisiaj miałam strasznie mieszane uczucia przed gabinetem płakać mi się chciało...bo nie tak to miało wyglądać.
Podobnie jak Twojemu M moja wiara w tego tam na górze została zachwiana...i to zupełnie naturalne:(
dajcie sobie czas na płacz i nerwy...poczucie niesprawiedliwości. Jeśli nie musisz to nie wracaj za szybko do pracy, przeżyj tą żałobę bez pośpiechu i udawania ze jest wszystko dobrze. Ból z czasem jest mniejszy, jednak będą wracały chwilę w których nie będziesz potrafiła powstrzymać łez.
Bardzo bym chciała Ci jakoś pomóc jak my wszystkie tutaj...tule mocno :*
 
My jesteśmy poza ta 10 zupełnie. Bo tamte 3 zachodza w ciążę kiedy chcą:p a my zachodziły w ciążę na fotelu ginekologicznym przy obcych osobach którzy grzebią nam tam na dole :D
A mnie rozpierd... reklama.o krolikach... juz kij z tym, ze ktos ma problemy typu pco jak ja czy hashimoto lub z.immunologia. Ale qrwa oni chyba nie rozumieja ze komus po marchewce nie odrosna jajowody ani nagle nie pojawi.sie 100mln plemnikow przy ciezkiej azoospermii jak nie bedzie "skakal na uzywki" :wściekła/y::growl:
 
To powiedz zeby i mojeho namówił....bo zaciął się chyba na wieki wieków...jak dzisiaj mówiłam mu co lekarz mówił to stwierdził że i tak nie będziemy więcej próbować...tylko Mnie wkur...
Skubany ale sie zacial... moze sobie ubzdural ze to tylko jego wina i teraz sie zamknal w poczwarce. No nic, ja.mysle ze po piatkowej nocy jednak zmieni zdanie;) a jak nie to na chwile odpusc, nie mecz go tak caly czas a na kilka tygodni wrocisz to tematu jak ci sie bedzie zblizal termin jakiejs kolejnej wizyty:) moze on sie czuje za bardzo osaczony, sprobuj na razie nie poruszac tego tematu, ciekawe czy sam nie zacznie jak troche ochlonie po ostatnich wydarzeniach. A jak sytuacja z mama i siostra?
 
reklama
Do góry