reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

no kochana nie wiem jak to z nami bedzie Dami coraz bardziej cierpi .. a ja nic nie moge zrobic... czy on wyzdrowieje? ..

Napisane na HUAWEI TAG-L21 w aplikacji Forum BabyBoom

Musi! Tyle osob modli sie za niego lub dobrze życzy trzymając kciuki - w zależności od wiary swej, ze musi! Jesteście oboje tacy dzielni, ze los musi Wam to wynagrodzić tym, ze w końcu bedzie normalnie [emoji8]


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Musi! Tyle osob modli sie za niego lub dobrze życzy trzymając kciuki - w zależności od wiary swej, ze musi! Jesteście oboje tacy dzielni, ze los musi Wam to wynagrodzić tym, ze w końcu bedzie normalnie [emoji8]


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
no oby kochana... ja już błagam Boga o litość i wyzdrowienie męża..

Napisane na HUAWEI TAG-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ja myślę ze dlatego, ze w przypadku męża on tez to na swój sposób strasznie przeżywa. Bolało tak bardzo ze na ta chwile nie ma siły na więcej. Psychicznie nie ma siły. Trzeba zdecydować co dalej ale on nie jest w stanie teraz decydowa o kolejnych próbach. Tak, Marg jest w żałobie. Ale jej mąż również. I każdy na swój sposób żałobę przeżywa. To jest klasyczne zamknięcie wszystkich strachów i leków, bolesnych rzeczy w pudełko bo na dzień dzisiejszy nie ma się z nimi siły zmierzyć. I to moim zdaniem tez należy uszanować - jego żałobę, jego uczucia.

Ja myśle ze w takiej sytuacji jedynym sensownym rozwiązaniem jest szczera rozmowa. Taka na spokojnie. Najlepiej umówiona i najlepiej w jakimś miejscu neutralnym, nie domu. Takie umówienie się na kawę i na porozmawianie. I każdy powiedział by co czuje. Jeśli on czuje to co ja myśle to ja swojemu mężowi zaproponowała bym w tej sytuacji kompromis. Tzn ok. teraz zbieramy się do kupy. Staramy się żyć dniem dzisiejszym. Nie żeby udawać ale to czasem kwestia siły woli. Bardzo dobrze wiem o czym mówię bo przy wielkim żalu bywa taki czas ze można usiąść w takiej swojej rozpaczy, zamknąć w sypialni i chcieć żeby wszyscy sobie poszli albo zmusić się do wyjścia. Do myślenia nie o swoim smutku tylko tym jak sprawić radość najbliższym. Mam na myśli męża i synka. Czasem jest chwila kiedy czujesz ze zaraz pękniesz jeśli dalej będziesz patrzec na reklamę pampersa i możesz albo dalej na nią patrzec zahipnotyzowania wiedząc czego się spodziewać albo zacisnąć zęby i zmienić kanał.

No wiec ja bym uczciwie bez żadnych podchodów zaproponowała kompromis. Ze ok, robimy oddech bez tematu starań. I oboje si staracie myśleć opiekować się przede wszystkim tym drugim. Jak tak zrobicie to... oboje będziecie zaopiekowani. A jak dręczy smutek łatwiej dbać o ukochanych niż o siebie.

I druga strona kompromisu. To jest oddech określony w czasie. Z konkretnym terminem. Powiedziała bym „kochanie, rozumiem ze teraz jest ci trudno w ogóle o tym myśleć. I ok, odpoczywamy. 3 miesiace. Ja się staram, ty siestarasz żeby nam wspólnie było miło. Robię to dla ciebie. Zbieramysily, odbudowujemy siebie. Ale po tych trzech miesiącach jesteśmy umówieni na kolejna rozmowę. Bo to jest dla mnie tak ważna sprawa ze nie zgadzam się na odpuszczenie”

Wojna partyzancka w postaci drobnych codziennych kłótni i szantaży nic nie da, tylko żal. Tylko was tylko rozdzieli.
3
Masz rację i pięknie to ujęłaś. :)
 
reklama
Zapozyczone z internetów
Umarłam [emoji23][emoji23][emoji23][emoji23][emoji23]

Magia Wigilii...

To wyjątkowy dzień kiedy nawet w pawlaczu jest wypucowane na błysk. W salonie stoi pięknie udekorowana choinka. Do wyboru dwa modele, pachnąca wyciachana z lasu lub z PCV o woni kontenera z Hamburga. Przystrojenie trzeba siedemnaście razy poprawiać jeżeli w domu jest kot, bo skurwiel jak ma 5 sekund wolnego czasu to już się montuje na drzewie. Ogólnie więc panuje atmosfera podniecenia. Z kuchni dochodzą piękne zapachy, bo Halina 7 dzień nie odchodzi od garów. Do przetworzenia ma 17 ton żywności. Najważniejszym daniem jest karp, który od tygodnia serfuje w wannie, a rodzina dochodzi do wniosku, że wynalazca chusteczek nawilżanych powinien być uhonorowany nagrodą Nobla. Z karpiem bywa problem jeżeli nie dostanie w czosnek przy zakupie i ma koniecznie przebywać w łazienkowym akwenie, żeby dzieci się cieszyły. Wtedy ktoś rybkę musi ukatrupić. Do akcji wkracza wtedy gospodarz domu Wacek. Postać bardzo charakterystyczna. Prawdziwy killer w kalesonach pamiętających jeszcze czasy pobytu Wacka w jednostce wojskowej numer 1879 w Trzebiatowie. Wkracza do akcji uzbrojony w młotek, wiertarko-wkrętarkę oraz czteropak który ma mu pomóc w oswojeniu się z widokiem zwłok. To trwa z reguły kilka godzin, bo w tym czasie Wacek rybę przeprasza że musi dokonać zbrodni, ale rodzina przepada za potrawami śmierdzącymi mułem. Karp dostaje w tubę i już skwierczy na patelni, a Halina patrzy na starego jak na komandosa z "GROMU". Dzieci czekają z utęsknieniem na pierwszą gwiazdkę, która zazwyczaj pojawia się punktualnie o siedemnastej lub osiemnastej. Wszystko zależy od strefy czasowej. W przypadku kiepskiej pogody za gwiazdkę może robić lampka z dźwigu na pobliskiej budowie dziewięćdziesiątego marketu na osiedlu. Przybywają zacni goście. Szwagier na którego zawsze można liczyć jeżeli chodzi o konsumpcję alkoholu. On przybywa z żoną i trójeczką pociech, które są symulatorem tsunami. Pojawia się również wujek Władek, który ledwo odzyskał jako taki wygląd po zakładowej wigilii w warsztacie ślusarskim. On również przybywa z oblubienicą. Jak już wszyscy pościągają kozaki i rzucą wierzchnie okrycia do sypialni nadchodzi moment kulminacyjny. Opłatek plus życzenia, które powinny być składane po podłączeniu do wariografu. Wafel idzie w ruch, a wujek Władek pcha się do szwagierki z jęzorem. Dzieci nie chcą całować Władka, bo wali od niego jak z reaktora w Fukushimie. Po życzeniach siadanie do stołu. Dzieci domagają się prezentów. Starsi niekoniecznie, bo wiedzą czym to pachnie. Zazwyczaj pojawiają się zajebiste zestawy kosmetyków. Z reguły malinowe FA z talkiem którym można sobie udekorować marynarkę. Są też albumy o Pirenejach oraz publikacje "Sam naprawiam Daewoo". Prezenty ogarnięte, więc pora na koryto. Karpik, pierożki, bigosik, hepatil, kluski z makiem, śledzik, hepatil, serniczek, mandarynka, karpik, hepatil, sałatka. Tak gdzieś po 4 godzinach słychać coraz częściej sygnały karetek pogotowia ratunkowego. Pomocy potrzebują ci którzy przez cały grudzień konsumowali jedynie wafle ryżowe, a podczas wigilii wpierdolą półtorej tony bigosu za jednym podejściem. To jest standardowa procedura. Jeżeli wieczerza jest z wariantem zakrapianym to zwyczajowo kończy się około drugiej w nocy jak kierowca wciąga Władka do taksówki, bo go rozchodniaczki przy windzie lekko sponiewierały. Jest też druga opcja, kiedy to wujek postanawia prowadzić osobiście forda fiestę i o poranku jest już gwiazdorem TVN-u, bo mając dziewięć promili jechał torowiskiem.Wesołych Świąt

[emoji127] 28.09.2017 Piotruś i Oleńka
 
Do góry