Opowiem Wam coś... u nas rekolekcje. Nie poszłam do spowiedzi bo jeśli bym nie powiedziała o sposobie leczenia to bym czuła taki trochę niedosyt a jak bym powiedziała to obawiałam się swojej reakcji na tym etapie moglabym się nawet rozplakac bo to teraz ciężko temat dla mnie...niepewność mnie dobija.
Ale mój synek kochany mnie pocieszył, taka dobra istotną z niego. Ksiądz prosił dzieci o jedno życzenie na karteczce...i wiecie co mój napisał...ze poprosi o rodzeństwo. Ksiądz czytał te karteczki nie podając nazwisk dzieci ale mocno przy tym zyczeniu mojego synka się zatrzymał...no i zaczyna się mniej przyjemna część bo nie mało się rozplakałam w kościele a przecież nikt nie wiedział ze to chodzi o moje dziecko. Ksiądz zaczął mówić że" rodzice slyszycie, nawet brak wymagań czy brat czy siostra, i liczba mnoga ktoś czuję się bardzo samotny i prosi o rodzeństwo" itp. Tak bardzo bym chciała dac mu to rodzeństwo...to jest moje największe marzenie i cel w życiu.