Olusja nie przeszłam tego co Ty, ale wyobrażam sobie co czujesz i co przeyłaś będąc w szpitalu.Dzięki, że pytasz. Pierwsza doba po szpitalu ok, nic nie bolało. Ze wszystkich stron dostałam joby, że się wypisałam na własne żądanie ze szpitala... Powinnam do wczoraj tam wegetować, ale trudno jest wytrzymać na oddziale, gdzie na przemian płaczą noworodki... Od wczoraj mam niekończący się skurcz macicy, która najprawdopodobniej się obkurcza. Chodzę zgięta w pół, faszeruje się Ketonalem, bo nic innego nie działa, a z Ketonalem chociaż na godzinę mam spokój. Chciałabym, żeby to się już skończyło, jestem zmęczona tym bólem.
Ja jak widzę kobietę w ciąży to odwracam głowe, bo sam widok jest dla mnie bolesny, a co dopiero stracić ciąże i przebywać na jednym oddziale ze szcześliwymi mamusiami