A więc życie jest okrutne... beta zaledwie 500 abylo w piątek 400...więc już każda wie co to oznacza. Zaraz wchodzę do lekarza bez żadnych złudzeń i nadzieji... Maz definitywnie nie chce słyszeć o dalszym leczeniu. Co dalej ??hmm narazie płacz i żarcie słodyczy do oporu a później powrót do normalnego życia a przynajmniej jego próba, życia bez nadzieji na ciążę i dziecko...
Ale mam syna i męża więc dam radę, czas leczy rany. Narazie jest ciężko...
chyba tylko to forum przyniesie mi miłe wspomnienia z tej przegranej bitwy
jesteście wielkie i życzę Wam dużo dużo szczęścia i spełnienia naszych marzeń czyli zdrowych maleństw :*
Mam nadzieję ze samo się to wszystko oczyści i nie trzeba będzie dodatkowego stresu i pobytu wszpitalu