Nie wiem, ale wszędzie widzę duży nacisk na sferę finansową... Sporo lekarzy nie do końca jest przekonanych o leczeniu immunologicznym... Nawet ta moja zaufana dr mi powiedziała, że ona do końca w to nie wierzy, ale jeśli będę mieć zalecenia od immunologa to oczywiście je uwzględni - to ona będzie prowadzić moją kolejną ciążę, z kliniki uciekam zaraz po transferze.
W wielu klinikach lubią nasze pieniążki i jeśli nie uda się jeden transfer to dlaczego mamy chodzić gdzieś po immunologach a nie zostawiać u nich nieskończonych ilości pieniędzy na kolejne procedury, transfery itp... Z wszystkich się tu przewijających klinik chyba tylko w Gyn w Katowicach mają immunologa. Raczej nie przypominam sobie, żeby któraś pisała o immunologu w innej klinice. Chyba że się mylę to mnie poprawcie.
W mojej klinice jeden lekarz kazał betę robić 12-14dpt a kolejny przy drugim transferze zalecił 10dpt, ale jak poszłam do niego z wynikami z 6dpt to nic nie mówił, tylko wszystkie wyniki wklepał w system. Oprócz tego jak wiecie teoretycznie bezpodstawnie włączył leki immunosupresyjne - żadne z badań wykonanych w klinice nie wykazały nieprawidłowości u mnie. Zamiast zlecić badania, które musiałabym zrobić w innej placówce, wolał podać leki za kilka tys zł... I po co? "Bo szkoda każdego zarodka" - tak usłyszałam, kiedy kierował mnie na wlewy z immunoglobulin. Dziewczyny, ja się z Wami nie mam zamiaru broń Boże kłócić, nie chcę, żebyście odbierały to jako moje wymądrzanie czy coś, gramy w jednej drużynie i swoimi doświadczeniami chciałabym skrócić Waszą drogę przez mękę - wychodzę z założenia, że zamiast płakać i pytać Boga "dlaczego znowu mnie to spotyka" można betę wykonać wcześniej, mieć pełniejszy obraz tego, co się dzieje w naszych organizmach z naszymi dziećmi i ewentualnie zacząć dalszą diagnostykę. Choćby dla własnego świętego spokoju, można zrobić to na własną rękę.
@gosia321 jest dobrym przykładem - lekarz twierdził, że nie potrzeba nic dodatkowego robić a jak zachodziła do niego ze złymi wynikami badań to otwierał oczy.