Tata juz mi sie snil... Ale to byl dziwny sen, a jednoczesnie zupelnie w stylu taty...
Spieszylismy sie gdzies z mezem, chyba do Krakowa i wpadlismy na stacje kolejowa jak czytali, ze nasz pociaz zaraz odjedzie. Weszlismy do pociagu ktory odjezdzal w tamtym kierunku, ale bez biletu. Mowimy kupimy w pociagu. A u konduktora jak juz ruszylismy okazalo sie, nastepna stacja jest... za 9000km... i chcielismy wysiasc, ale nie chcieli nam otworzyc. I nagle pociag zaczal zwalniac i podali komunikat, ze zatrzymujemy sie, bo starszy mezczyzna chce uciec z pociagu. Wiec i my polecielismy zamknac walizki i podeszlismy do wyjscia. I wtedy zobaczylam tate, wyniosl nam walizki i powiedzial "Jak mi nie bedzieta odbierac telefonow, to ja nie wiem, lepiej sie rozwiedzta" (a zawsze byl zly jak nie mogl sie dodzwonic). Na stacji wysiedlismy tylko my 3 (wiec to on chcial uciekac z pociagu) i tata zaczal odchodzic a ja czelam za nim biec, i kezyczec zeby zostal, bo go bardzo kochamy, a on sie tylko odwrocil popatzyl na nas smutno, zrenice mu sie.zwezily w takie male.kropeczki i zniknal.
Ryczalam pol nocy, no i rycze teraz jak glupia w.pociagu pelnym ludzi, ktorzy patrza na mnie jak na wariatke w ciazy. Ale co tam.
Napisane na ALE-L21 w aplikacji Forum BabyBoom