Witaj, nie znam dokładnie Twojej historii ale powiem Ci jedno nie wolno Ci tak myśleć, bo każda z nas zasługuje na to żeby być mamą tylko jedna musi przejść długa i kręta drogę drugiej przyjdzie to łatwiej. Widzisz moja historia z ciąża zaczęła się w 2013r coś mnie tknęło długo okresu nie dostawałam zrobiłam test dwie kreski jak się patrzy, płacz, lament bo na ten czas tego nie chciałam ale umówiłam się do lekarza i z chwili na chwilę coraz to bardziej chciałam dzidziusia po czym okazało się puste jajo płodowe, do szpitala zabieg, płacz i rozpacz. Początek 2014r dziwne plamienie zrobiłam test - pozytywny szybka wizyta u lekarza po miesiącu - już byłam po laparoskopia - diagnoza ciąża pozamaciczna w prawym jajowodzie(po operacji nie drożny jajowód), początek 2015r znowu dziwne plamienie - test pozytywny niestety poronienie samoistne... W połowie 2015r zaczęłam przygodę z kliniką, trzy stymulację lekami żeby wyhodować pęcherzyk i próby podejścia naturalnie - bez skutku, decyzja o in vitro, punktacja odbyła się w sierpniu 2016r - piękne 6zarodkow, pierwszy transfer na świeżym zarodku - nie udany, znowu droga się pokręciła, załamanie coraz większe, podejście do kolejnych transferów odroczone - szczepienia limfocytami partnera w Łodzi 4 miesiące z głowy, wróciłam po moje Śnieżynki podano mi 2blastocysty wszyscy byli pewni że teraz na pewno się uda z takimi wynikami nie ma innej opcji i co beta nawet nie drgnęła. Myślałam że to koniec już pakowałam swoje rzeczy bo stwierdziłam że nie będę mojemu mężczyźnie życia marnować niech znajdzie kobietę która bez problemu da mu dzieci...ale on nie poddał się potrząsnął mną i kazała iść dalej... I co i kolejny transfer tym razem podano dwia 3dniwoe zarodki i dziś zaczynam 23tc bliźniaczej i rosną we mnie dwa rozrabiaki(chłopaki).
Uwierz mi że w pewnym momencie byłam już tak załamana że mówiłam sobie że to wszystko przez to że w 2013r byłam załamana jak dowiedziałam się o ciąży, byłam pewna że życie teraz mnie za to karze...
Nie załamuj się i walcz dalej bo każda z nas ma prawo być matką... Trzymam kciuki żeby obeszło się bez zabiegu żeby ładnie się wszystko samo oczyściło i żebyś miała dalszą siłę do walki o swoje upragnione dzieciątko :-)