reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Hej dziewczyny. Wszystkim, ktorym sie do tej pory sie nie udalo bardzo wspolczuje. Chcialam Wam powiedziec, ze dopuki jest nadzieja- nie poddawajcie sie!
Moja walka trwa juz 7 lat. Przez pierwsze 4 lata przyczyna nieplodnosci byla nieznana. Wszystkie badania byly dobre. Pierwsza inseminacja- nieudana. W miesiacu, w ktorym mialam podchodzic do drugiej okazalo sie, ze zaszlam naturalnie w ciaze! Niestety po tygodniu okazalo sie, ze to ciaza pozamaciczna i trzeba bylo usunac razem z jajowodem. Po operacji dowiedzialam sie, ze byl wodniak w jajowodzie i w drugim tez jest, takze w rezultacie musialam usunac oba aby podejsc do in vitro. Nie musze Wam pisac jaka byla nasza rozpacz po tym co sie stalo. Bo przeciez kazde nienarodzone dziecko to nasz maly Aniolek a my juz w tym momencie jestesmy mamami (takie jest moje zdanie). Najgorsze niestety bylo dopiero przed nami.. Zaczela sie dlugo wyczekiwana procedura in vitro. Udalo sie pobrac 19 jajeczek z czego zaplodnionych zostalo 9. 4 zarodki przetrwaly do stadium blastocysty i zostaly zamrozone. Trasfer mialam przesuniety przez hiperke i trzeba bylo w miedzy czasie usunac polipa. Nadszedl upragniony dzien criotranferu, potem oczekiwania na bete. Udalo sie za pierwszym razem. Radosc ogromna. Potem nudne 9 miesiecy ciazy. Wszystkie badania dzieciatka dobre. Zostalo tylko czekanie na malenstwo. W 10 dniu po terminie pojechalismy na kontrolne usg i okazalo sie, ze serduszko mojego maluszka jest bardzo powiekszone. Reszte pamietam jak przes mgle. Transport do innego szpitala, cc a potem okropna diagnoza.. Nasz synek mial baardzo zadko chorobe genetyczna, ktora obciaza glownie serduszko. Praktycznie nie dowykrycia w trakcie ciazy. Mozliwe wykrycie tylko poprzez badania inwazyjne i to tylko w kierunku tej choroby. My jestesmy oboje zdrowi i nawet wczesniej o tej chorobie nie slyszalam, wiec wykrycie jej wczesniej bylo niemozliwe. W 90% przypadkow choroba dziedziczona jest po rodzicach a wiec to, ze nasz synus byl chory to po prostu wielki pech.. Mutacja jego choroby to pierwszy taki przypadek na swiecie.. Diagnoza postawiona przez lekarzy- nasz maluszek za kilka dni umrze.. Rozpacz nasza nie znala konca. Synek kazdego dnia walczyl o zycie i byl tak silny, ze dal rade 4 miesiace. To byl najstarszejszy okres naszego zycia a i najpiekniejszy, bo moglam poznac mojego synka, bo bylam mama.. Rozwijal sie bardzo dobrze i gbyby nie te serducho moglby normalnie zyc z ta choroba.. Nie do opisania jest bol jak musisz patrzec jak twoje dziecko cierpi. Umarl w naszych ramionach. Mamy Aniolka :( Piszac to placze ale chcialam, zebyscie wiedzialy, ze Bog nie zsyla na nas wiecej niz mozemy zniesc, ze nie wolno sie poddawac mimio wszystko. Jezeli jest nadzieja to zawsze warto walczyc! My sie nie poddajemy. Wiem, ze nasz Aniolek chce, zebysmy zabrali nasze mroziaczki. Mamy jeszcze trzy. I chociaz wiem, ze kolejna ciaza nie bedzie latwa to razem damy rade. Swoja kolejna walke zaczynam w sierpniowym cyklu.
Za wszystkie z Was osobna trzymam kciuki. Za staraczki i za te, ktorym sie udalo. Zycze szczesliwego rozwiazania!
O rany, co za historia [emoji22]
Tak strasznie mi przykro ze musiałaś przez to wszystko przejść. Brak mi słów

[emoji127] 28.10.2017
 
reklama
Uda sie zobaczysz! Ile kropek przytulilas?
Ja dobrze sie czuje mialam mdlosci ktore pomału przechodzą, dzieciaczki rosną, wszystko dobrze [emoji5]
Zaciskam kciuki i ich nie puszczam. A jakieś symptomy masz?

Napisane na LG-D855 w aplikacji Forum BabyBoom

Super tak bardzo sie ciesze :)
A ja znowu zadnych objawow i dlatego zaczynam sie bac, ze znowu nic z tego. Ale nic jutro sie okaze :)
 
Witam się po rocznej przerwie w walce o dzidzie. Parę osób jeszcze tu kojarzę;) Mi rok przerwy upłynął na zbieraniu pieniążków i ... ciąży. niestety nie udało się.... chory synek. Straciłam już drugiego synka więc nie będę się starać naturalnie mimo że lekarze i genetyczne są jakna bardziej za ... Ale ja już psychicznie nie dam rady przechodzić przez szpital i rodzinie martwego dziecka.. Dla tych które jeszcze mnie nie znają to w skrocie: mąż ma translokacje w wyniku której mamy 50 % szans na zdrowe dziecko. Dlatego po dwóch stratach w 20 tc i 21tc podchodzimy do in vitro w Poznaniu w invimed ale ze sprawdzeniem zarodków. Póki co mamy jednego mrozaczka i musimy dorobić jeszcze trochę. Umowie się na wizytę koniec lipca początek sierpnia. I zaczynamy. Trzymam kciuki za Was. Bo każda z nas przeszła już swoją tragedię więc może już starczy łez.... Powodzenia:)
 
Hej dziewczyny. Wszystkim, ktorym sie do tej pory sie nie udalo bardzo wspolczuje. Chcialam Wam powiedziec, ze dopuki jest nadzieja- nie poddawajcie sie!
Moja walka trwa juz 7 lat. Przez pierwsze 4 lata przyczyna nieplodnosci byla nieznana. Wszystkie badania byly dobre. Pierwsza inseminacja- nieudana. W miesiacu, w ktorym mialam podchodzic do drugiej okazalo sie, ze zaszlam naturalnie w ciaze! Niestety po tygodniu okazalo sie, ze to ciaza pozamaciczna i trzeba bylo usunac razem z jajowodem. Po operacji dowiedzialam sie, ze byl wodniak w jajowodzie i w drugim tez jest, takze w rezultacie musialam usunac oba aby podejsc do in vitro. Nie musze Wam pisac jaka byla nasza rozpacz po tym co sie stalo. Bo przeciez kazde nienarodzone dziecko to nasz maly Aniolek a my juz w tym momencie jestesmy mamami (takie jest moje zdanie). Najgorsze niestety bylo dopiero przed nami.. Zaczela sie dlugo wyczekiwana procedura in vitro. Udalo sie pobrac 19 jajeczek z czego zaplodnionych zostalo 9. 4 zarodki przetrwaly do stadium blastocysty i zostaly zamrozone. Trasfer mialam przesuniety przez hiperke i trzeba bylo w miedzy czasie usunac polipa. Nadszedl upragniony dzien criotranferu, potem oczekiwania na bete. Udalo sie za pierwszym razem. Radosc ogromna. Potem nudne 9 miesiecy ciazy. Wszystkie badania dzieciatka dobre. Zostalo tylko czekanie na malenstwo. W 10 dniu po terminie pojechalismy na kontrolne usg i okazalo sie, ze serduszko mojego maluszka jest bardzo powiekszone. Reszte pamietam jak przes mgle. Transport do innego szpitala, cc a potem okropna diagnoza.. Nasz synek mial baardzo zadko chorobe genetyczna, ktora obciaza glownie serduszko. Praktycznie nie dowykrycia w trakcie ciazy. Mozliwe wykrycie tylko poprzez badania inwazyjne i to tylko w kierunku tej choroby. My jestesmy oboje zdrowi i nawet wczesniej o tej chorobie nie slyszalam, wiec wykrycie jej wczesniej bylo niemozliwe. W 90% przypadkow choroba dziedziczona jest po rodzicach a wiec to, ze nasz synus byl chory to po prostu wielki pech.. Mutacja jego choroby to pierwszy taki przypadek na swiecie.. Diagnoza postawiona przez lekarzy- nasz maluszek za kilka dni umrze.. Rozpacz nasza nie znala konca. Synek kazdego dnia walczyl o zycie i byl tak silny, ze dal rade 4 miesiace. To byl najstarszejszy okres naszego zycia a i najpiekniejszy, bo moglam poznac mojego synka, bo bylam mama.. Rozwijal sie bardzo dobrze i gbyby nie te serducho moglby normalnie zyc z ta choroba.. Nie do opisania jest bol jak musisz patrzec jak twoje dziecko cierpi. Umarl w naszych ramionach. Mamy Aniolka :( Piszac to placze ale chcialam, zebyscie wiedzialy, ze Bog nie zsyla na nas wiecej niz mozemy zniesc, ze nie wolno sie poddawac mimio wszystko. Jezeli jest nadzieja to zawsze warto walczyc! My sie nie poddajemy. Wiem, ze nasz Aniolek chce, zebysmy zabrali nasze mroziaczki. Mamy jeszcze trzy. I chociaz wiem, ze kolejna ciaza nie bedzie latwa to razem damy rade. Swoja kolejna walke zaczynam w sierpniowym cyklu.
Za wszystkie z Was osobna trzymam kciuki. Za staraczki i za te, ktorym sie udalo. Zycze szczesliwego rozwiazania!
Twoja historia wbiła mnie w fotel....podziwiam za siłę i kolejny raz zadaję sobie pytanie dlaczego zdarzają się takie straszne rzeczy...
 
Hope 322 wzruszylas i mnie !
Wspolczuje,nie jestem nawet sobie wyobrazic bolu ...
Powodzenia!!!


Inviato dal mio iPhone utilizzando Forum BabyBoom
 
Czyli w pl duzo mniej ;) my to mamy szczescie ....


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Jest taniej jak wszystko idzie pomyslnie, ja tu robie juz 2 ivf i po 40tys przestalismy liczyc jak tym razem będzie klapa to ja nie wiem co dalej bo nie wyrabiam z czasem wolnym bo ciezko juz mi mowic ciągle w pracy ze lecę do lekarza a konca tego nie widac. Mam nadzieje ze ci sie uda naturalnie teraz[emoji5] bo te przyloty ciezkie sa wszystko zalezy od natury twego organizmy.
 
Dziewczyny, chciałabym po wkrótce opisać moją historię i zapytać czy któraś z Was po in vitro zaszła w ciążę pozamaciczną lub miała podobne doświadczenia? W marcu tego roku od razu po stymulacji miałam transfer jednego 5-dniowego zarodka. Było to moje pierwsze podejście. Po oczekiwaniu na wyniki krwi wyszła mi beta hcg-22, lekarz powiedział, że jest to najprawdopodobniej ciąża obumarła. Następnego dnia przyszedł okres więc pogodziłam się z porażką, ale była to istna rozpacz. Tydzień później wylądowałam w szpitalu z ostrym bólem podbrzusza, zrobili mi hcg które wyszło ku mojemu zdziwieniu 900 !!! Dali nadzieję, że to może być normalna ciąża, ale nie widać jeszcze zarodka. Czekałam na wyrok tydzień, kiedy beta doszła do 1300 i się zatrzymała, tego samego dnia wzięli mnie na stół i zrobili laparoskopię, przy okazji usunęli nie stwierdzoną wcześniej endometriozę. Okazała się że była to ciąża jajnikowa - co się zdarza tylko w 2% przypadków zabiegów po in vitro. Lekarz który, robił mi transfer stwierdził, że z takim przypadkiem to on się jeszcze nie spotkał (zazwyczaj dochodzi do ciąży jajowodowej). Teraz mogę podejść do drugiego transferu (mam zamrożone jeszcze dwa zarodki) ale tak się bardzo boję powtórki ciąży pozamacicznej :-( :-( że znowu przeżyję ten horror ale z drugiej strony tak bardzo bardzo pragnę ciąży
 
reklama
Witam się po rocznej przerwie w walce o dzidzie. Parę osób jeszcze tu kojarzę;) Mi rok przerwy upłynął na zbieraniu pieniążków i ... ciąży. niestety nie udało się.... chory synek. Straciłam już drugiego synka więc nie będę się starać naturalnie mimo że lekarze i genetyczne są jakna bardziej za ... Ale ja już psychicznie nie dam rady przechodzić przez szpital i rodzinie martwego dziecka.. Dla tych które jeszcze mnie nie znają to w skrocie: mąż ma translokacje w wyniku której mamy 50 % szans na zdrowe dziecko. Dlatego po dwóch stratach w 20 tc i 21tc podchodzimy do in vitro w Poznaniu w invimed ale ze sprawdzeniem zarodków. Póki co mamy jednego mrozaczka i musimy dorobić jeszcze trochę. Umowie się na wizytę koniec lipca początek sierpnia. I zaczynamy. Trzymam kciuki za Was. Bo każda z nas przeszła już swoją tragedię więc może już starczy łez.... Powodzenia:)
My też mocno trzymamy kciuki za Ciebie [emoji110]

[emoji127] 28.10.2017
 
Do góry