M@gda
Moderatorka
- Dołączył(a)
- 19 Luty 2017
- Postów
- 8 481
Cześć dziewczyny, nie wiem czy was dzisiaj doczytam... Łeb mi pęka jakbym obuchem dostała, zaraz idę się znowu położyć.
Nie mogłam spać w nocy... położyłam się, mąż usnął a ja leże... nagle czuje dym taki troche papierosowy... myślę, może jakiś sąsiad wpadł na pomysł palić gdzieś przy płocie, a że ja zawsze była wyczulona na takie zapachy, a teraz w ciąży to już w ogóle, to poczułam. Ale leże i czuję coraz bardziej jakby coś się gdzieś paliło, więc budzę męża. Rozglądamy się przez okna, wyszliśmy na balkony na taras, nigdzie nie widać łuny ani ognia. Mąż potem chodził po domu i szukał czy może nie jakaś instalacja, ale wszystko wyglądało ok i znikąd nie śmierdziało jakoś bardziej. Więc jeszcze raz wyszliśmy na balkon i jak wiatr trochę zawiał to poczuliśmy... sąsiedzie palą jakieś ***** w kominku... w lato... gdzie w nocy jest mega ciepło...
Pomimo, że zamknęliśmy wszystkie okna w domu już było nadymione, przeniosłam się na partem bo tam mniej dymu było, oglądałam telewizje do 2, bo nie mogłam zasnąć, ale jak wróciłam do łózka to jeszcze do 4 się przewalałam z boku na bok... masakra...
Także dziś darowałam sobie kalendarz, dziś nikt nie miał wizyt, a od jutra ktoś miał mi pomóc go wklejać, bo już przygotowania do wylotu ruszają pełną parą.
Nie mogłam spać w nocy... położyłam się, mąż usnął a ja leże... nagle czuje dym taki troche papierosowy... myślę, może jakiś sąsiad wpadł na pomysł palić gdzieś przy płocie, a że ja zawsze była wyczulona na takie zapachy, a teraz w ciąży to już w ogóle, to poczułam. Ale leże i czuję coraz bardziej jakby coś się gdzieś paliło, więc budzę męża. Rozglądamy się przez okna, wyszliśmy na balkony na taras, nigdzie nie widać łuny ani ognia. Mąż potem chodził po domu i szukał czy może nie jakaś instalacja, ale wszystko wyglądało ok i znikąd nie śmierdziało jakoś bardziej. Więc jeszcze raz wyszliśmy na balkon i jak wiatr trochę zawiał to poczuliśmy... sąsiedzie palą jakieś ***** w kominku... w lato... gdzie w nocy jest mega ciepło...
Pomimo, że zamknęliśmy wszystkie okna w domu już było nadymione, przeniosłam się na partem bo tam mniej dymu było, oglądałam telewizje do 2, bo nie mogłam zasnąć, ale jak wróciłam do łózka to jeszcze do 4 się przewalałam z boku na bok... masakra...
Także dziś darowałam sobie kalendarz, dziś nikt nie miał wizyt, a od jutra ktoś miał mi pomóc go wklejać, bo już przygotowania do wylotu ruszają pełną parą.