sytuacja z dzis...
siedze w pracy, nagle ktos poruszył temat dobrej zmiany i i in vitro. I nagle slysze: ( będąc po 2 becie z pięknym przyrostem i daj Boże z bliźniakami
) ze tylko chore psychicznie zdesperowane kretynki sie takim "zabiegom" poddają, ze sa nienormalne naszprycowane hormonami i chemia, stare baby którym sie nagle zamiast psa w domu dzieciaka zachciało,jak nie mogą mieć dzieci to niech sie tym pogodzą i juz, jakie sie rzekomo dzieci rodzą to juz sobie daruje. Było mi tak strasznie przykro ze musiałam wyjsć. Spotykacie sie z takimi opiniami? czy tylko ja pracuje z jakimś zaściankiem? Ale jestem zła!