M@gda
Moderatorka
- Dołączył(a)
- 19 Luty 2017
- Postów
- 8 481
sytuacja z dzis...
siedze w pracy, nagle ktos poruszył temat dobrej zmiany i i in vitro. I nagle slysze: ( będąc po 2 becie z pięknym przyrostem i daj Boże z bliźniakami ) ze tylko chore psychicznie zdesperowane kretynki sie takim "zabiegom" poddają, ze sa nienormalne naszprycowane hormonami i chemia, stare baby którym sie nagle zamiast psa w domu dzieciaka zachciało,jak nie mogą mieć dzieci to niech sie tym pogodzą i juz, jakie sie rzekomo dzieci rodzą to juz sobie daruje. Było mi tak strasznie przykro ze musiałam wyjsć. Spotykacie sie z takimi opiniami? czy tylko ja pracuje z jakimś zaściankiem? Ale jestem zła!
Ja pracuje w międzynarodowej korporacji z rożnym przekrojem "dewiacji" (jakby to nazwał przeciętny Polak), single z regularnymi przygodami, geje, lesbijki, biseksulani, pary adoptujące, pary mieszane narodowościowo, arabowie, hindusi ... in vitro nie jest tam takie straszne.
Ale moje miasteczko to co innego. Ja staram się mówić, że jestem po in vitro w dupie mam co o mnie myślą...