Ania współczuję ci bardzo, ja też zawsze drżałam żeby moje mrożoneczki się rozmroziły, nawet pytałam lekarza czy wszystkie się rozmroziły to on mi powiedział że jak doszły i przetrwały do stadium blastocysty to napewno sie rozmrożą. Cholera wie jak to jest z nimi?Niby pokazywali mi te blastusie na monitorze i powiedział że jeden jest słabszy a drugi silniejszy ale co dalej się w srodku dzieje to już nikt nie wie
To taka loteria czasami dziewczyny zachodziły w ciąże ze słabszymi zarodkami a lekarze dawali im nikłe szanse
Roxii wiem że to co przeżywasz jest straszne, staneliscie przed taką trudną decyzją że napewno jeszcze długo sie z niej nie otrząśniecie,mam nadzieje ze wzajemne wsparcie wam w tym pomoże. NA tym świecie jest tyle niesprawiedliwości i tak jak napisała MI MI my musimy patrzeć na uśmiechniete twarze kobiet w ciąży, pary kupujące ubranka, pchajacych wózki rodziców. Jednak my leczymy się już tak długo że dla mnie stało sie to bardzo obojętne, naprawdę!!!Myśle sobie wtedy że przecież oni cieszą sie ze swojego szczęscie tak jak ja bym sie cieszyła i nie mogę tak negatywnie myśłeć bo to jeszcze gorzej na mnie wpływa. Zawsze staram sie uśmiechać i "udawać"że jestem szczęśliwa gdy następna koleżanka zachodzi w ciąże i rodzi(ale wśrodku zawsze jest smutek)ze to znó nie ja!!!NIe mogłabym też nikomu źle życzyć albo być zawistna bo myśłę że jak kiedyś zajdę w ciaże to chciałabym aby wszyscy cieszyli sie ze mną naszym szcześciem, tak to świat jest stworzony ze niektózy maja coś co chcą na pstryknięcie palca a niektórzy tak jak my muszą przejść dłuuugą drogę i walkę ze sobą. WSzystkie bedziemy mamami zobaczycie nie teraz to jeszcze trochę poczekamy
Moim lekarstwem na to żeby nie zwariować to szukać sobie nowych zajęć uprawianie sportu bo jak sczłowiek za duzo nie myśłi to lepiej dla niego i jego otoczenia
Pozdrawiam kobietki w ten piękny dzionek
reklama
bulka ja tez pruboje sie wszystkim zajmowac zeby nie myslec ale czasem to naprawde nie wychodzi
(( jak widze te pary co sie ciesza swoim szczesciem to tlumacze sobie a moze oni tez tak dlugo czekali jak ja i wszystko ok ale jak widze kolezanke co jest w ciazy puszcza sie na prawo i lewo, chodzi po dyskotekach co weekend pali, pije alkohol i twierdzi ze ona wsumie nie wie z kim jest w ciazy to naprawde mnie trafia bo nie zdaje sobie sprawy ze niektorzy oddali by zycie zeby nosic pod sercem taki cud i o to mi chodzi ze taka niesprawiedliwosc na tym swiecie
Ania- a macie jeszcze jakieś na zimowisku?!?!?Przykro słyszeć takie wiadomości......
NIE już te były ostatnie
Ania bardzo mi przykro że mrozaczki nie przeżyły, domyślam sie co czujesz, ściskam Cie mocno bidulko:-( A ile miałas tych mrozaków?? nie chcecie znów zacząc stymulacji? Czemu myślisz o dawczyni?
Niestety, ale mimo stymulacji 14 dniowej miałam tylko 3 jajeczka nadające sie do zapłodnienia.
Jeden sie zapłodnił, ale nie dotrwałam do testowania dwa pojechały na zimowisko i zamarzły na amen chyba.
Musimy zaczynac od nowa a i tak nie będzie więcej dobrych jajeczek jak 3-4 a z jajeczkami dawczyni może więcej by sie zapłodniło i choc jeden zagnieździł by sie?
Nie jestesmy młodzi mamy prawie po 40 latek.
Partnera nasienie też nie jest najlepsze.
Kurcze nie wiem... wpierw musimy pieniążki uzbierać na nowe starania.
Powiedzcie mi, czy któras z was tez tak miała, że nie dotrwała do transferu?
Odstawiłam EstrofeM i Lutinus i nie wiem kiedy się spodziewac @ poniewaz w lutym brałam Logest na wyciszenie a jak sie pojawiło krwawienie po odstawieniu antyków to od 3 dnia Estrofem i od wczoraj ten Lutinus.
Nie wiem, czy chce od nowa sie stymulowac z i tak nienajlepszym skutkiem, czy lepiej już na kolejnym cyklu przygotowac się jak do crio i przyjąć zarodeczki z jajeczek dawczyni i nasienia partnera.
Trzymam za resztę kciuki oby miała więcej szczęścia jak my.
MI MI mnie to nie muszis zpisać ja wiem ze tak jest ale nic na to nie poradzisz
Jest tyle niesprawiedliwosci na tym swiecie że lepiej się nad tym nie zastasnawiać
Żyjemy w chorym kraju, musimy płacić za wsztstkie leki i procedury i nikogo to nie interesuje a mimo to zbieramy pieniądze i walczymy ile sił
To po prostu choroba z którą trzeba nauczyć sie zyc albo ja zaakceptować albo można zwariować i tyle
nie złośc sie na mnie ja naprawde cie rozumiem bo rzechodze to 5 lat ja po prostu chce was pocieszyć że szkoda życia na zamartwianie się i silne stresy których i tak zycie jeszcze nam wiele przyniesie(Takze głowa do góy jakoś to bedzie
ANia79Z-to było wasze 1 in vitro?Nie martw się ja przy pierwszym In Vitro tez wychodowałam tylko 6 jajeczek z których tylko 2 mi podali i to kiepskiej jakości, nie miałam nic do zamrożenia i zaczynaliśmy wszystko od nowa
NI emartw sie musicie jakos to przetrwać pozdrawiam
![No :no: :no:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/no.gif)
Witam wszystkie dziewczyny. Podczytuje was od jakiegos czasu i chciałabym się do was przyłączyć można?
Roxi bardzo mi przykro że musisz to wszystko przeżywać, ale jesteś silna i poradzisz sobie z tą sytuacja nawet nie mogę sobie wyobrazić co teraz czujesz
Ania szkoda że zarodki się nie rozmroziły
A teraz może napisze pare słów o sobie. Staram się z mężem od 4 lat. Mamy za sobą 3 nieudane inseminacje i ICSI- transfer 2 zarodków niestety nasze dzieci nie chciały z nami zostać. Teraz przygotowujemy się do crio mamy jednego blastusia miałam mieć robione na naturalnym cyklu w tym miesiącu ale niestety nie pękł pęcherzyk i od następnego cyklu przystępujemy na sztucznym 22 marca zastrzyk diphereline i wyciszanie![Smile :) :)](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
Roxi bardzo mi przykro że musisz to wszystko przeżywać, ale jesteś silna i poradzisz sobie z tą sytuacja nawet nie mogę sobie wyobrazić co teraz czujesz
Ania szkoda że zarodki się nie rozmroziły
A teraz może napisze pare słów o sobie. Staram się z mężem od 4 lat. Mamy za sobą 3 nieudane inseminacje i ICSI- transfer 2 zarodków niestety nasze dzieci nie chciały z nami zostać. Teraz przygotowujemy się do crio mamy jednego blastusia miałam mieć robione na naturalnym cyklu w tym miesiącu ale niestety nie pękł pęcherzyk i od następnego cyklu przystępujemy na sztucznym 22 marca zastrzyk diphereline i wyciszanie
witaj Meg a no u mnie klapa na całej linii, w lutym miałąm II piękne kreseczki na teście,to miał być cudzik(naturalny) a w 6 tyg się okazało że ciąża jest nieprawidłowa, miałam zabieg w tamtym tygodniu siedzę w domku na zwolnieniu i odpoczywam . Powodzenia kobito !
bzzzz -matko, przykro mi bardzo, dlaczego nieprawidłowa ciąża? jeśli możesz powiedzieć,
![wściekła :wściekła/y: :wściekła/y:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/realmad2.gif)
Roxii - nie zamartwiaj się, ja też przeżyłam ciąże pozamaciczną, jajowodową z gorszym skutkiem, bo mam usuniety całkowicie lawy jajowód a na domiar tego prawy też jest niedrożny jak się pózniej okazało. Wiem, że to marne pocieszenie, ale myślę że w końcu dla każdej z nas zaświeci słońce, popłaczemy sobie ale tym razem ze szczęścia. Trzymaj się kobieto!
mi mi - dzięki za odpowiedz, czyli jadę około 26 marca (pewnie wtedy dostanę @ ) i możę zaczniemy. Co do kliniki, to fakt jakby nie patrzył ludzi ma co niemiara, też liczę na cud i ostatnio staram sobie to codziennie powtarzać i myśleć, że to podejście będzie trafione
joweg - fajne plany z tą 3 dzieciaczków, oby się spełniło, a tak na marginesie to wystarczą może 2 podejścia, bliźniaki może?
czarny kot - czy wiesz co słychać u ptencer?
Ostatnia edycja:
Magdusia 31
Fanka BB :)
Ania bardzo mi przykro, że tak się to wszystko potoczyło-trzymaj się kochana
Magdusia 31
Fanka BB :)
miska witaj!Pewnie,że możesz się przyłączyć-życzę Ci żeby kolejne podejście okazało się szczęśliwe![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
![tak :tak: :tak:](https://www.babyboom.pl/forum/styles/default/xenforo/smilies/square/yes2.gif)
- Dołączył(a)
- 15 Marzec 2012
- Postów
- 7
Hej dziewczyny,
to forum postawiło mnie dziś na nogi. Cieszę się, że płynie stąd tyle wsparcia. życzę nam wszystkim wytrwałości.
Jutro jadę transferować. 3 mrozaczki czekały na ten moment pół roku. Ja walczyłam w tym czasie z torbielami, które po kilku miesiącach w końcu zniknęły. Od poniedziałku złe wiadomości gonią dobre, kompletna huśtawka nastrojów. Przygotowywałam sie na crio. W pon. (po 7 dniach wstrzykiwania PUREGONU) okazało sie, że wytworzyłam 6 pęcherzyków i lekarka zafascynowana takim rozwojem sytuacji, zaproponowała IFV, zamiast crio. Kompletny odlot. Nie wiedzieliśmy z meżem, co robic, decyzje trzeba było podjąć natychmiast. Wiąże się to oczywiście z dodatkowymi kosztami i zabiegami (punkcja), ale pokusa wykorzystania "świeżych" komórek okazała sie kusząca. Zdecydowalismy sie na IVF. Wczoraj miałam punkcję, bez znieczulenia, więc masakrycznie bolało. I klapa. Okazało sie, że pozyskano tylko jedna komórke. Byłam okropnie rozczarowana, po co to wszystko??? Zła na pochopna decyzje lekarki. Czułam się tak okropnie, że przeleżałam pół dnia zawinieta w koc. Ale znów pojawiła się nadzieja... przecież czasami wystarczy jeden zarodek...Dzis rano okazało sie, że wprawdzie doszło do zapłodnienia, ale zarodek kiepsko sie rozwija, nie nadaje sie do transferu. Zaproponowano nam odmrożenie eskimosków. Na szczęście przeżyły okres hibernacji i 2 mają się całkiem dobrze. Jutro transfer. Znów wstapił we mnie optymizm. Znacie to pewnie.
Nie wiem, czy któras dotrwała do końca tego postu, ale chciałam napisac Wam, że fajnie, że tu jestescie.
to forum postawiło mnie dziś na nogi. Cieszę się, że płynie stąd tyle wsparcia. życzę nam wszystkim wytrwałości.
Jutro jadę transferować. 3 mrozaczki czekały na ten moment pół roku. Ja walczyłam w tym czasie z torbielami, które po kilku miesiącach w końcu zniknęły. Od poniedziałku złe wiadomości gonią dobre, kompletna huśtawka nastrojów. Przygotowywałam sie na crio. W pon. (po 7 dniach wstrzykiwania PUREGONU) okazało sie, że wytworzyłam 6 pęcherzyków i lekarka zafascynowana takim rozwojem sytuacji, zaproponowała IFV, zamiast crio. Kompletny odlot. Nie wiedzieliśmy z meżem, co robic, decyzje trzeba było podjąć natychmiast. Wiąże się to oczywiście z dodatkowymi kosztami i zabiegami (punkcja), ale pokusa wykorzystania "świeżych" komórek okazała sie kusząca. Zdecydowalismy sie na IVF. Wczoraj miałam punkcję, bez znieczulenia, więc masakrycznie bolało. I klapa. Okazało sie, że pozyskano tylko jedna komórke. Byłam okropnie rozczarowana, po co to wszystko??? Zła na pochopna decyzje lekarki. Czułam się tak okropnie, że przeleżałam pół dnia zawinieta w koc. Ale znów pojawiła się nadzieja... przecież czasami wystarczy jeden zarodek...Dzis rano okazało sie, że wprawdzie doszło do zapłodnienia, ale zarodek kiepsko sie rozwija, nie nadaje sie do transferu. Zaproponowano nam odmrożenie eskimosków. Na szczęście przeżyły okres hibernacji i 2 mają się całkiem dobrze. Jutro transfer. Znów wstapił we mnie optymizm. Znacie to pewnie.
Nie wiem, czy któras dotrwała do końca tego postu, ale chciałam napisac Wam, że fajnie, że tu jestescie.
reklama
sylha
mama bliźniakowa
Klematis- witaj :-) rośnie mi taki jeden w ogródku;-).
Życzę Ci powodzenia i by się udało!!!!!Ale, że bez znieczulenia Ci pobierali to masakra jakaś, jesteś pierwszą osobą o której to słyszę.....
Życzę Ci powodzenia i by się udało!!!!!Ale, że bez znieczulenia Ci pobierali to masakra jakaś, jesteś pierwszą osobą o której to słyszę.....
Podziel się: