Nie wyobrazam sobie oddania do adopcji, bo duzo czytalam o dzieciach adoptowanych. O tym jaki przezywaja kryzys tozsamosci z powodu nieznajomosci swoich korzeniu. Dwoch kwestii najb balam sie przy adopcji z osrodka adopcyjnego. Jedna, ze dziecko bedzie obciazone zdrowotnie, fizycznie i umyslowo, poniewaz wiekszosc oddajacych to alkoholicy (biedna matka, ktora chce zatrzymac dziecko sobie poradzi, glownie oddaje patologia). Druga, to czy dziecko w wieku dojrzewania nie odwroci sie od nas. Czy to nie bedzie milosc jednostronna. Czlowiek ma silna potrzebe wiedziec skad pochodzi. Rozne sa wypowiedzi osob adoptowanych. Niektorzy przezywaja traume, roznie zle moze sie to skonczyc. Oddajac swoj zarodek zgotowalabym swojemu biologicznemu dziecku taki los...
Zniszczenie nie wchodzi w gre. Ja bede chciala przyjac wszystkie, marzy mi sie 3jka, tylko mam 39 lat, macice po przejsciach. Na pewno przez najblizsze powiedzmy 3-4 lata bede mrozic, a pozniej jak zdrowie pozwoli. Tylko moje obawy wynikaja z tego, co jesli nie pozwoli...
Nie sadzilam, ze tak bardzo sie moze nam sytuacja odwrocic. Tyle procedur glownie po 1-2 jako takich zarodkach i nagle 5 blastek... To obciaza...