reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Tez sie sklaniam ku temu. Moj organizm nie nadaje sie do crio. Po prostu musze byc pod meeeega duzymi dawkami lekow. Bo nawet jesli moje endo rosnie i estradiol 5tys to nic z tego. Jak mialam hiperstymulacje to mialam prg 300.

Raz mialam podejscie do crio, ze bralam dziennie 9 estrofemow. Uroslo ale po 30dc dopiero.

Teraz pytanie czy mozna przeprowadzic crio z zastrzykami jakie mi dawali do stymulki tylko w mniejszych dawkach?
tak można to jest cykl stymulowany..tylko leki kosztują wiecej niż taki estrofem..i chyba o ekonomie tu chodzi bo wspólczynnik implantacji na owulacjach jest ciut wyzszy przy crio.
 
reklama
Super czyli idziemy równo [emoji4] ja od srody 22.02 gonal+ menopur a ndz 26.02 dodatkowo do tego zestawu gonal, menopur + Orgalutran. W pon 27 wizyta kontrolna i punkcja tez jakos kolo4-6 marca. Ale sie ciesze ze wszystko ok [emoji4] [emoji110]

A leki wykupilas ? Ile placilas?

Napisane na LG-D855 w aplikacji Forum BabyBoom
650 zł także bez tragedii;)

Napisane na SM-A300FU w aplikacji Forum BabyBoom
 
U mnie transferu nie było :sad: dwie godziny przed zadzwonili z kliniki ze nasz jedyny zarodek nie przezyl rozmrazania:sad: Z całej procedury nie miałam ani jednego transferu:sad: Nie mam już sił walczyć.....
Tak bardzo, bardzo mi przykro[emoji20] . Dziś popłacz, jeśli masz ochotę, ale się nie poddawaj prosze
 
U mnie transferu nie było :sad: dwie godziny przed zadzwonili z kliniki ze nasz jedyny zarodek nie przezyl rozmrazania:sad: Z całej procedury nie miałam ani jednego transferu:sad: Nie mam już sił walczyć.....
Bardzo mi przykro, też się tego boję bardzo ale to bardzo człowiek się nastawia, a wychodzi jak wychodzi. Poplacz sobie mi to np. pomaga później wstaje gotowa do walki
 
Mam tylko nadzieję że w moich pecholach będą komórki jajowe, bo skoro do tej pory nic nie obrodzilo, ale serce mam pełne nadziei że już niebawem będę nosić maleństwo pod swoim sercem;) Wszystkie smutne przytulam mocno, wiem po sobie jak wiele wsparcia potrzebuje kobieta w takiej chwili ...

Napisane na SM-A300FU w aplikacji Forum BabyBoom
 
Cześć dziewczyny :)
Chciałam podzielić się z Wami swoją historią ku pokrzepieniu wszystkich serc. Chciałabym wlać nadzieję w serca dziewczyn, którym wydaje się, że są na straconej pozycji. Gdybym chciała opisać wszystko ze szczegółami pewnie nikt nie chciałby tego czytać, za dużo tego :)
W skrócie ( na prawdę bardzo wielkim skrócie)...z góry przepraszam jeśli Was zanudzę.
Od 2011r. staraliśmy się z mężem o dziecko. Po odwiedzeniu kilku lekarzy trafiłam do kliniki gdzie stwierdzono u mnie endometriozę (prawdopodobnie zagnieździła się po laparotomii wielkiego mięśniaka w 2010r. ) i cysty czekoladowe. Przeszłam laparoskopię usunięcia torbieli podczas której okazało się, że to endometrioza IV stopnia, wnętrzności zlepione w kulkę. Przez kilka miesięcy brałam: Visanne, Decapeptyl Depot oraz czopki przeciwzapalne by w ogóle można było przystąpić do kolejnej operacji, tym razem laparotomii. Niestety jajnik przyrósł do jelita i nie udało się go odkleić. Kolejne lata to dojazdy 700km do kliniki, dni i noce spędzone w pociągu, walka z bólem od endometriozy, z bólem jelit, zastrzyki z Decapeptylu, nieudane dwa podejścia in vitro, hiperstymulacja. W międzyczasie choroba nerek, problemy z kołataniem serca, guzek na piersi, a jak już było ok to okres nagle się zatrzymywał i przyczyną niestety nie była ciąża...problem na problemie które ani trochę nie przybliżały mnie do upragnionego macierzyństwa. Gdy udało się wszystko w miarę okiełznać postanowiliśmy z mężem znów spróbować in vitro. Niestety okazało się, że torbiele postanowiły zagościć na dłużej i żadnymi tabletkami ani zastrzykami nie mogliśmy się ich pozbyć. Na jednej z kontroli okazało się, że po 6 latach przypałętał się znów mięśniak, dokładnie w tym samym miejscu...byłam załamana, myślałam, że to koniec, że już nigdy nie pozbędę się tych problemów, nigdy nie podejdę do in vitro i nigdy nie będę miała dzieci... aż tu szok...lekarz podjął decyzję o transferze mrożonych zarodków 02.12.2016r. pomimo nieschodzących torbieli i mięśniaka. Myślałam, że oszalał, no wariat jakich mało ale nie sprzeciwiłam się, bo mu ufam i wiecie co? jestem w 14tyg ciąży. Jak się dopiero tydzień temu okazało... ciąży bliźniaczej :) nie wiem czy to cud, czy nauka...wszystko jedno jak kto to nazwie, ale pamiętajcie "Bo wszystko jest możliwe, a niemożliwe wymaga po prostu więcej czasu. ". Miejcie nadzieję :*

Czekałam na szczęśliwy finał tej opowieści. Gratuluję. Wiem że cierpliwość popłaca. Jedno mnie zastanawia- ciąża bliźniacza wykryta dopiero w 13 tc ?? ??
 
reklama
U mnie transferu nie było :sad: dwie godziny przed zadzwonili z kliniki ze nasz jedyny zarodek nie przezyl rozmrazania:sad: Z całej procedury nie miałam ani jednego transferu:sad: Nie mam już sił walczyć.....

Bardzo mi przykro że straciłaś szanse na transfer. Dużo siły i wytrwałości życzę.
 
Do góry