reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Tylko jaki. ?
I ile. ?
Są go 2 formy lepiej i gorzej przysfajalna.
Ta lepsza pozwala na 10-15% by z niej wchłonąć. Czyli przy dawce 30 mg to raczej śmieszna dawka. ....
Jest też wersja nowa nano czy jakoś tak ta rozpuszcza się w wodzie i można przyswoić 90 % dawki . 30 tabletek 30 mg nano q10 kosztuje 175 zł .
 
reklama
A najbardziej w okresie okresu :)
Ja bardziej po owulacji. ....
Do owulacji walczę jak lew rano wieczór i w południe. ... po jeszcze tez :rolleyes: ale jak został tydzień do @ to już w gacie zaglądam co chwila .
Mimo że mam 1 jajowod endonetrioze 4 st to mam jeszcze głupia nadzieje ze in vitro rady nie daje a ja dam :laugh2: to jest dopiero zryta bania :szok:
 
Tylko jaki. ?
I ile. ?
Są go 2 formy lepiej i gorzej przysfajalna.
Ta lepsza pozwala na 10-15% by z niej wchłonąć. Czyli przy dawce 30 mg to raczej śmieszna dawka. ....
Jest też wersja nowa nano czy jakoś tak ta rozpuszcza się w wodzie i można przyswoić 90 % dawki . 30 tabletek 30 mg nano q10 kosztuje 175 zł .
Ooo to nie slyszalam o takiej bralam jakis tam lepiej przysfajalny ubichibion czy jakos tak nie pamietam 30 mg z wit e Naturelli
 
Ja bardziej po owulacji. ....
Do owulacji walczę jak lew rano wieczór i w południe. ... po jeszcze tez :rolleyes: ale jak został tydzień do @ to już w gacie zaglądam co chwila .
Mimo że mam 1 jajowod endonetrioze 4 st to mam jeszcze głupia nadzieje ze in vitro rady nie daje a ja dam :laugh2: to jest dopiero zryta bania :szok:
Eee no nie przesadzaj juz raz twoj organizm cie zaskoczyl i twoj spiacy jajnik dal ciaze co prawda biochemiczna ale zawsze :) czyli trzeba wierzyc ze cuda sie zdarzaja i zanim podejdziesz do nastepnego in vitro to zajdziesz naturalnie :)
 
Dobre i tyle , że nie tylko ja fiksuje . Te dni mi się tak dłuża ... myślałam , że jak wrócę do pracy będzie lepiej ... nawet spac mi się nie chce :( życzę wam dobrej nocy
 
J
Nie jestem w stanie dzisiaj Was doczytać.
Chciałam zapytać , czy znacie moze jakies miejsca, poradnie , chodzi mi o porady telefoniczne dotyczące badań prenatalnych , genetycznych. Nie wiem czy w ogole takie cos istnieje... chciałabym porozmawiać z kims kompetentnym...
Istnieją takie miejsca ?
wizytę mam w poniedziałek dopiero, a dla mnie to jak całe lata.
Dowiem sie wtedy wyników trisomii z tej biopsji która dzis miałam. Choc w sumie juz raczej wszystko przesadzone...


Napisane na iPhone w aplikacji Forum BabyBoom
Ja od siebie mogę ci polecić prof.Midro z Białegostoku, tylko nie wiem gdzie teraz przyjmuje
 
reklama
Zapewne w różnych miejscach może to wyglądać odmiennie, ale ja powiem, jak było u nas. Zgłosiliśmy się do ośrodka adopcyjnego w lutym (można wybrać dowolny, nawet w innym mieście), wypełniliśmy dokumenty, musieliśmy przedłożyć zaświadczenia od lekarzy, z pracy, życiorys (nie cv, tylko taki rozbudowany życiorys), jakąś ankietę wypełnialiśmy i czekaliśmy na rozpoczęcie kursu chyba do września. Potem cykl spotkań dwa razy w miesiącu, aż do grudnia. Spotkania w grupie 7 par. W między czasie byłą wizyta w domu. Na sam koniec rozmowy z psychologiem, coś w rodzaju testu. W styczniu dostaliśmy kwalifikację, czyli dokument zatwierdzający nas na przyszłych rodziców adopcyjnych. No i czekanie. Około 2-3 lat, jeśli chce się malutkie dziecko. Dlatego uważam, że szkoda tracić czas. A co do wymogów dotyczących zawieszenia leczenia to tez różnie podchodzą. W naszym ośrodku mówili "ale starajcie się cały czas".
Dziewczyny, do adopcji oczywiście trzeba dojrzeć i być świadomym, że to jest nasza droga. Ale jak już też kiedyś pisałam, sama jestem dzieckiem adoptowanym i nie wyobrażam sobie, że mogłabym mieć lepszą, wspanialszą rodziną. Gdyby ktoś powiedział moim rodzicom, że nie jestem ich, to chybaby zabili.
Nam udało się in vitro. Ale koleżanki z grupy adopcyjnej doczekały się swoich malutkich szczęść i mają teraz piękne, pełne rodziny.
Nikogo nie zmuszam, natomiast uważam, że warto taką drogę przynajmniej rozważyć, jeżeli chce się być mamą za naprawdę wszelką cenę. Bo to naprawdę najważniejsze jest, kto wychował, kto podcierał pupę, trzymał za rękę w gorączce, ocierał łezki, tulił i przede wszystkim KOCHAŁ, a nie ten kto spłodził i urodził.
Mokate, dzięki za te informacje. A jakie zaświadczenia od lekarzy musieliście przedłożyć? Co było weryfikowane w trakcie wizyty w domu?
 
Do góry