No widzisz Gosiu my się do kliniki zgłosiliśmy dopiero latem. Chodziło o to, ze kiedyś już u nich byliśmy w celu przebadania się, nasienia itd. Wyszło beznadziejne nasienie męża, 0% morfologia, w MSOME to samo, badanie chromatyny ok. Na wynikach info że zalecają nasienie dawcy. Zaczęliśmy się suplementowac, maź poszedł do androloga, nadstawialiśmy się na pare takich 3 miesięcznych cykli leczenia. Tyle że 2 miesiące póżniej byłam w ciąży. Najpierw euforia, potem zaczęły się problemy od prenatalnych. Potem szok. Dopiero po jakimś czasie zaczęliśmy myślec o kolejnej ciąży, minęło 10 miesięcy od pierwszych badań nasienia. Mąż po tym jak zaszłam nie przyjmował suplementów, ponowił badanie i znowu było 0%. W październiku rok temu. No to zacząć znowu łykać prochy, czekaliśmy na jakieś wyniki. W międzyczasie zrobiłam cytologię i przed sylwestrem dostałam info o HSIL... W lutym ją miałam histeroskopię i wskazanie do amputacji kawałka szyjki. A mąż ponowił badanie i wyszło 3,7. Byliśmy tak podjadania tym wynikiem, że myśleliśmy raczej o naturalnych próbach jeśli ze mną będzie ok a nie o im vitro. to był pierwszy raz jak mæż zrobił badanie po suplementacji i założyliśmy że wtedy jest taki wynik, nie myśleliśmy że tak spadnie znowu mimo łykania prochów. Wycięli mi ta szyjkę w marcu, na początku kwietnia miałam wyniki histopatologi że jest czysto, czekałam kilka tygodni do zdjęcia szwów a potem do wygojenia i zaczęliśmy działać. W czerwcu znowu mąż zrobił badanie ale wynik spadł o ponad polowe do 1,6%. Staraliśmy się przez lato a potem stwierdziłam ze już nie mam sił ani czasu na to i decyzja o im vitro. Tak strasznie chciałam być znowu w ciąży
W październiku kolejne badaniem i wynik 0,8% A teraz ten antybiotyk.
Napisane na iPad w aplikacji
Forum BabyBoom