reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kto po in vitro?

Wiele z was pisze, że prawie nikt nie wie o podejściu. Jak wy to robicie, u mnie wiedza prawie wszyscy. Nie mowię tylko co jest powodem niepowodzeń. Inaczej co chwila musiała bym lawirować, wymyślać bajeczki. Moje klientkom takim najbardziej stałym. Powiedziałam nawet żeby mogły sie zapisywać w terminach, kiedy mogę pracować. Ja jestem kosmetologiem, też masuję, wykonuje zabiegi gdzie trzeba się nieźle nagimnastykować. Mówiłam koleżankom posiadającej małe dzieci przedszkolaki które chciały sie spotkać że jak coś to teraz bo jeśli transfer sie uda zamierzam unikać dzieci w wieku przedszkolnym żeby czegoś od nich nie złapać w pierwszym trymestrze. Mówiłam dentyście, ortodoncie, dermatolog (żeby powiedziała jak ten czy inny preparat mogę używać przed ciąża albo w ciazy. Mama jest laryngologiem, jak cos się dzieje to zawsze ona nas leczy. I niby miałam nie mówić ale byliśmy chorzy i chciałam, żeby wiedziała pod kontem leków itd. Ojcu powiedziałam w weekend bo chciałam żeby mi mięśnie porozluźniał. Bratu, bo na jakiś wyjazd mnie namawiał i jeśli sie uda to nie, ale jeśli sie nie uda to chętnie. Ludziom, z którymi współpracuję, żeby wiedzieli że tego czy tamtego nie będę mogła robić, akurat specyfika zawodowa.
Chyba mam takie podejście, ze wolę powiedzieć co jest grane zamiast wykombinowywać jakieś wymówki, nie chce mi się po prostu. I nie sadzę, że jeśli mi sie nie uda to będę musiała z tego powodu wysłuchiwać pocieszań. Wręcz przeciwnie, myślę że przejdzie to bez zbędnych komentarzy. Wystarczy, ze powiem w strefach zawodowych że na razie jednak mogę robić wszystko, ludzie powiedzą tylko "acha, ok". Bez drążenia. Rodzine i znajomi rozumieją że szansa jest 1:3 i na pewno nie będą mnie zadręczać pocieszeniami. Jedyne co usłyszę w przypadku niepowodzenia to że szkoda i że trzymali kciuki.


Napisane na iPad w aplikacji Forum BabyBoom
U mnie tez wszyscy wiedza :)
 
reklama
Wiele z was pisze, że prawie nikt nie wie o podejściu. Jak wy to robicie, u mnie wiedza prawie wszyscy. Nie mowię tylko co jest powodem niepowodzeń. Inaczej co chwila musiała bym lawirować, wymyślać bajeczki. Moje klientkom takim najbardziej stałym. Powiedziałam nawet żeby mogły sie zapisywać w terminach, kiedy mogę pracować. Ja jestem kosmetologiem, też masuję, wykonuje zabiegi gdzie trzeba się nieźle nagimnastykować. Mówiłam koleżankom posiadającej małe dzieci przedszkolaki które chciały sie spotkać że jak coś to teraz bo jeśli transfer sie uda zamierzam unikać dzieci w wieku przedszkolnym żeby czegoś od nich nie złapać w pierwszym trymestrze. Mówiłam dentyście, ortodoncie, dermatolog (żeby powiedziała jak ten czy inny preparat mogę używać przed ciąża albo w ciazy. Mama jest laryngologiem, jak cos się dzieje to zawsze ona nas leczy. I niby miałam nie mówić ale byliśmy chorzy i chciałam, żeby wiedziała pod kontem leków itd. Ojcu powiedziałam w weekend bo chciałam żeby mi mięśnie porozluźniał. Bratu, bo na jakiś wyjazd mnie namawiał i jeśli sie uda to nie, ale jeśli sie nie uda to chętnie. Ludziom, z którymi współpracuję, żeby wiedzieli że tego czy tamtego nie będę mogła robić, akurat specyfika zawodowa.
Chyba mam takie podejście, ze wolę powiedzieć co jest grane zamiast wykombinowywać jakieś wymówki, nie chce mi się po prostu. I nie sadzę, że jeśli mi sie nie uda to będę musiała z tego powodu wysłuchiwać pocieszań. Wręcz przeciwnie, myślę że przejdzie to bez zbędnych komentarzy. Wystarczy, ze powiem w strefach zawodowych że na razie jednak mogę robić wszystko, ludzie powiedzą tylko "acha, ok". Bez drążenia. Rodzine i znajomi rozumieją że szansa jest 1:3 i na pewno nie będą mnie zadręczać pocieszeniami. Jedyne co usłyszę w przypadku niepowodzenia to że szkoda i że trzymali kciuki.


Napisane na iPad w aplikacji Forum BabyBoom
Szerokie grono ;)
Przy pierwszym podejściu zrobiłam dokładne tak samo. Wiedziała rodzina,przyjaciele,w pracy itp.
Tez miałam nadzieję,że się skończy na "acha,ok", niestety tak nie było. Wszyscy wspolczuli, bo widzieli jaka walkę stoczylismy. Nawet jeśli nie mówili pewnych rzeczy to widziałam to w ich spojrzeniu. To nie jest nic złego, bardzo to doceniam.
Jest jedna bardzo ważna rzecz,której wtedy nie byłam w stanie przewidziec- jak bardzo boli to pierwsze niepowodzenie... i jak ją się będę czuła z tymi wszystkimi oznakami współczucia i wsparcia,płynącymi do mnie z każdej strony. Jestem silna babka,naprawdę mogę wiele znieść...ale za każdym razem jak wróciłam do pracy,każdy kto podbiegal i pytał z uśmiechem i nadzieja pytał "udało się? ?", wywoływało to moje łzy i nie byłam w stanie nic wykrztusic przez zaciśnięte gardło, może prócz krótkiego Nie.
Tak,wiec to nie ludzie mnie w tej sytuacji zaskoczyli, ale to ja nie docenilam siły tych emocji,które wtedy Tobą targaja .
Tak było u mnie, stad decyzja aby teraz o zostawić to tylko dla nas,żebyśmy mogli porażkę bądź sukces przede wszystkim przeżyć tyle ile będzie trzeba, z sobą samym.

Napisane na SM-G900F w aplikacji Forum BabyBoom
 
Ja powiedzialam siostrze bratu I mamie. Kibicowali mi, wyslalam im nawet zdjecie usg z kropkiem I wtedy poczulam ze za bardzo sie chyba ciesze, ze lepiej to zrobic calkiem w niewiedzy. Bo nic z tego nie wyszlo w domu byly pytania ze mize przez to przez tamto czy przez siamto bo nikt nie zn sie na in vitro I mysleli ze to raczej nie.moze sie nie udac. Moglabym wszystkim powiedziec ale teraz lidzie doszukiwaliby sie u nas wad, gdzie popelnilosmy blad pytaliby wszyscy co sie stalo itp wolalam tego uniknac. Nastepne podejscie powiem tylko mamie. Ona jest moja przyjaciolka. Innym przyjaciolkom sciemniam ze mam tak czeste wizyty u endokrynologa ze badaja mi.co rusz tarczyce :-) nic sie nie domyslaja. Cale zestawy igiel w lodowce schowane byly by nikt nie widzial w razie czego, w pokoju tez wszystko pochowane pojemniki na igly I takie tam. Po prostu chyba tak jest leliej

Napisane na ALE-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
 
Szerokie grono ;)
Przy pierwszym podejściu zrobiłam dokładne tak samo. Wiedziała rodzina,przyjaciele,w pracy itp.
Tez miałam nadzieję,że się skończy na "acha,ok", niestety tak nie było. Wszyscy wspolczuli, bo widzieli jaka walkę stoczylismy. Nawet jeśli nie mówili pewnych rzeczy to widziałam to w ich spojrzeniu. To nie jest nic złego, bardzo to doceniam.
Jest jedna bardzo ważna rzecz,której wtedy nie byłam w stanie przewidziec- jak bardzo boli to pierwsze niepowodzenie... i jak ją się będę czuła z tymi wszystkimi oznakami współczucia i wsparcia,płynącymi do mnie z każdej strony. Jestem silna babka,naprawdę mogę wiele znieść...ale za każdym razem jak wróciłam do pracy,każdy kto podbiegal i pytał z uśmiechem i nadzieja pytał "udało się? ?", wywoływało to moje łzy i nie byłam w stanie nic wykrztusic przez zaciśnięte gardło, może prócz krótkiego Nie.
Tak,wiec to nie ludzie mnie w tej sytuacji zaskoczyli, ale to ja nie docenilam siły tych emocji,które wtedy Tobą targaja .
Tak było u mnie, stad decyzja aby teraz o zostawić to tylko dla nas,żebyśmy mogli porażkę bądź sukces przede wszystkim przeżyć tyle ile będzie trzeba, z sobą samym.

Napisane na SM-G900F w aplikacji Forum BabyBoom
U mnie na szczescie obylo sie bez wyrazow wspolczucia chociaz zdazylo sie ze 4 osoby z pracy wymownie wspolczoly reszta zachowala sie spoko nie dajac mi odczuc tego w taki sposob jak tobie Beatko.
U mnie nie byloby mozliwosci nie powiedziec w pracy bo to sie wiaze z zatrudnieniem kogos na zastepstwo na moje miejsce. A po za tym przynosilam zwolnienia wystawione przez ginekologa z pieczatka Bialegostoku wiec wolalam powiedziec niz sluchac na swoj temat plotek
 
Ostatnia edycja:
I wiecie co.ciesze die bo teraz po nieudanym pytali by czemu to tamto czy siamto a pozniej pytaliby kiedy nastepny raz itp przy nastepnum razie znow to samo. Mam duze grono znajomych. Nie dalabym chyba rady...wystarcY ze kazdy wie ze mam mega problem z miesniakami I co rusz to wysylaja mnie to do innych lekarzy. Kazdy ma najlepszego do ktorego powinnam isc mimo ze to zwykly ginekolog nie specjalizujacy sie w miesniakach ale kazdy chce dobrze I tylko mi glupio odmawiac bo pozniej slysze I bylas I bylas.. to w dobrej wierze jednak w tej sytuacji wole wszystki zostawic dla malusiego grona

Napisane na ALE-L21 w aplikacji Forum BabyBoom
 
U mnie na szczescie obylo sie bez wyrazow wspolczucia chociaz zdazylo sie ze 4 osoby z pracy wymownie wspolczoly reszta zachowala sie spoko nie dajac mi odczuc tego w taki sposob jak ty Beatko.
U mnie nie byloby mozliwosci nie powiedziec w pracy bo to sie wiaze z zatrudnieniem kogos na zastepstwo na moje miejsce. A po za tym przynosilam zwolnienia wystawione przez ginekologa z pieczatka Bialegostoku wiec wolalam powiedziec niz sluchac na swoj temat plotek
Ja nie mówię, że to coś złego mówić komuś lub nie mówić. To indywidualne decyzję każdej z nas.
Wsparcie ludzi jest super i niejednokrotnie bezcenne.
Napisałam jak było w moim przypadku :)
Ja po prostu nie spodziewałam się, że to pierwsze niepowodzenie aż tak zaboli.
Ja u siebie w pracy tym razem dostarczylam zwolnienie bezpośrednio do płac :) tez z pieczątka z Novum ;)


Napisane na SM-G900F w aplikacji Forum BabyBoom
 
reklama
Do góry