Może to głupie , ale kupilam sobie akwarium i rybki , żeby się czymś zająć ,żeby nie myśleć tyle i mam dwie kotki pogadam sobie do nich jak ma zły dzień i trochę mi lepiej i przyznam się ze jak się dowiedziałam ,że i
moja rodzina wiedziala M tez ale moi nas wspierali rodzina M niestety nie rozumie i jeszcze bardziej nas dolowali a teraz jak powiedzielismy ze moze pojdziemy na ivf rodzinie M to odrazu sie zaczelo ze to nie dzieci ze znamiona itd moj M tak sie wkurzyl ze powiedzial ze nic im nie powiemy ze wogole idziemy do lekarza a swojem mamie bo ona najwiecej sie wypowiadala ze jak bysmy poszli to co to nie przyzna sie ze ma wnuka bo z ivf masakra nie rozumiem tego dobrze ze moi nas wspieraja i pomagaja jak moga
U mnie podobnie. Tylko my powiedzieliśmy o wszystkim moim teściom, o tyle o ile teśc nie miał z tym problemu, tak teściowa, straszna katoliczka w trakcie leczenia tak zapewniała o wsparciu bla bla bla. Po 3 próbie udało się nam. wszyscy się cieszą, nie istotne jest dla rodziny skąd wzięły się maluchy. Tylko teściowa ma problem. Jestem w 6 mcu ciąży, a ta nawet swoim braciom nic nie powiedziała. Więc rozumiem, że to wstyd się przyznac...
Mam ją w szerokim poważaniu! My jesteśmy szczęśliwi, czekamy sobie na Kropeczki, a jak komuś to nie odpowiada może mnie cmoknąc <dupa>