M
Majka01
Gość
Aga nie przejmuj się, u mnie jest tak samo i z tymi obdiakami itp. Mój A. pracuje 50 metrów od domu rodziców więc czasem nawet mu kanapki do pracy przynosi, ja swemu dałam popalić jak 2 lata temu poszedł z pracy na wigilię do mamusi wiedząc że ja czekam na niego w domu z wigilią (ja nie zostałam zaproszona) zadzwoniła do niego do pracy żeby wyszedł na chwilke bo oni siadają do wigili no i mój A. poszedł jak wrócił do domu ok 22,30 to mi oznajmił że on nie jest głodny bo był już na wigilii u mamusi ale dla towarzystwa posiedzi ze mną, (a ja cały dzień pościłam) sprawił mi ogromny zawód i wie o tym dlatego od tamtej pory się to nie powtórzyło, ale jak idzie do pracy to mamusia go na drodze przechwytuje żeby zaszedł coś zjeść, a propos utraty synusia to jak chodziłam z moim A. to było wszytko ładnie pięknie a jak ustaliliśmy datę ślubu to jak informowaliśmy o tym jego rodziców to wpadli w furię i zapowiedzieli że ich napewno na tym ślubie nie będzie bo...... nie dlatego że mają coś przeciwko mnie tylko dlatego że my ich informujemy zamiast pytać o zdanie No i A. ojciec się nie pokazał a matka była tylko na samej ceremonii na obiad nie została ponieważ ..... "ojciec sam siedzi w domu i ona musi trochę tu i trochę tam" a nie miało to znaczenia że jej pierwszy syn się żeni i w tym dniu miejsce matki jest u jego boku, A. było naprawdę przykro. Po ślubie długo wcale z nimi nie rozmawialiśmy ale ze względu na Oliwkę stwierdziłam że dziadkowie są potrzebni zawsze lepsi tacy niż żadni tymbardziej że mój tata zmarł po naszym ślubie a mama mieszka dosyć daleko.