reklama
dominique.p
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 27 Grudzień 2005
- Postów
- 1 746
Padam na ryjek, wiec w telegraficznym skrocie dzisiejsze "numery tesciowej":
1. Chciala dac Pszczole lizaka, ktory byl w gazecie z okazji Walentynek, zeby "zobaczyc, co sie stanie"
2. Lamentowala, jak poilam Pszczole sama woda ("na pewno jej nie smakuje" - tja, tylko przez zlosliwosc wytrabila cala butle...)
3. "Doradzila", zebym doprawiala przynajmniej sola dania ze sloiczkow, "bo sa takie mdle"
4. Przez bite 2 godziny, dopoki pszczola nie zaczela stekac z powodu niewygody, "tesciowa" trzymala kurczowo moje dziecko na rekach, noszac lub siedzac z mala na kolanach, przy tym piszczac, smiejac sie, krzyczac jej caly czas do ucha, az Pszczola oczy mruzyla (cud, jesli ma bebenki w jednym kawalku; po powrocie do domu nawet P. przyznal, ze jego matka tak glosno "nadawala", ze az jego leb nap....a)
5. Last but not least;-) - Pszczola w koncu zostala ulokowana na podlodze w pozycji brzuszkowej (uwaga pod soba miala kolejno: parkiet, futrzany dywan o grubosci na oko przynajmniej 4 cm, gruby koc akrylowy) i tak sobie w pewnym momencie z tej radosci, ze nic/nikt nie krepuje juz jej ruchow, majtnela glowka i przydzwonila czolem w podloge, tzn. w ten kilkucentymetrowy miekki "podklad" i pewnie kontynuowalaby zabawe, ale w tej sekundzie tesciowa podniosla takie larum ("o jezu, uderzyla sie! mowilam, zeby jej nie klasc na podlodze! moze miec wstrzasnienie, a na pewno guza! o jeeeezuuuu!"), że pszczola, przerazona reakcja babci,sie rozryczala. Wzielam ja wiec na rece i z usmiechem zaczelam ja calowac w czolko i spokojnie mowic, ze nic sie nie stalo, ze wszystko jest w porzadku i po chwili sie juz usmiechala, ale tesciowa w miedzyczasie, zdazyla skomentowac moje postepowanie ("jak to w porzadku? Przeciez sie uderzyla, az zadzwonilo!" swoja droga ciekawe jak i gdzie to dzwonienie uslyszala, skoro jest przyglucha?) i stwierdzila, ze ja i P. narazilismy nasze dziecko na niebezpieczenstwo (tja, bo przeciez lezala na golym betonie bez zadnego nadzoru...)....
THE END
1. Chciala dac Pszczole lizaka, ktory byl w gazecie z okazji Walentynek, zeby "zobaczyc, co sie stanie"
2. Lamentowala, jak poilam Pszczole sama woda ("na pewno jej nie smakuje" - tja, tylko przez zlosliwosc wytrabila cala butle...)
3. "Doradzila", zebym doprawiala przynajmniej sola dania ze sloiczkow, "bo sa takie mdle"
4. Przez bite 2 godziny, dopoki pszczola nie zaczela stekac z powodu niewygody, "tesciowa" trzymala kurczowo moje dziecko na rekach, noszac lub siedzac z mala na kolanach, przy tym piszczac, smiejac sie, krzyczac jej caly czas do ucha, az Pszczola oczy mruzyla (cud, jesli ma bebenki w jednym kawalku; po powrocie do domu nawet P. przyznal, ze jego matka tak glosno "nadawala", ze az jego leb nap....a)
5. Last but not least;-) - Pszczola w koncu zostala ulokowana na podlodze w pozycji brzuszkowej (uwaga pod soba miala kolejno: parkiet, futrzany dywan o grubosci na oko przynajmniej 4 cm, gruby koc akrylowy) i tak sobie w pewnym momencie z tej radosci, ze nic/nikt nie krepuje juz jej ruchow, majtnela glowka i przydzwonila czolem w podloge, tzn. w ten kilkucentymetrowy miekki "podklad" i pewnie kontynuowalaby zabawe, ale w tej sekundzie tesciowa podniosla takie larum ("o jezu, uderzyla sie! mowilam, zeby jej nie klasc na podlodze! moze miec wstrzasnienie, a na pewno guza! o jeeeezuuuu!"), że pszczola, przerazona reakcja babci,sie rozryczala. Wzielam ja wiec na rece i z usmiechem zaczelam ja calowac w czolko i spokojnie mowic, ze nic sie nie stalo, ze wszystko jest w porzadku i po chwili sie juz usmiechala, ale tesciowa w miedzyczasie, zdazyla skomentowac moje postepowanie ("jak to w porzadku? Przeciez sie uderzyla, az zadzwonilo!" swoja droga ciekawe jak i gdzie to dzwonienie uslyszala, skoro jest przyglucha?) i stwierdzila, ze ja i P. narazilismy nasze dziecko na niebezpieczenstwo (tja, bo przeciez lezala na golym betonie bez zadnego nadzoru...)....
THE END
ollesia
mama Krecików
- Dołączył(a)
- 28 Wrzesień 2006
- Postów
- 1 800
Brawo dla "tesciowej"! Skads znam te krzyki na cale gardlo... ;-)
U nas stalym elementem progamu jest: "Poglaskamy po brzuszku?", moj krotki, nic nie znaczacy sprzeciw, "glaskanie", po czym... Piotrus wymiotuje i wraca do mnie. Zycie.
U nas stalym elementem progamu jest: "Poglaskamy po brzuszku?", moj krotki, nic nie znaczacy sprzeciw, "glaskanie", po czym... Piotrus wymiotuje i wraca do mnie. Zycie.
Dominique powinnas napisac ksiazke pt "uciazliwa tesciowa i jak tu nie wybuchnac". Ja bym pewnie ze swoja sie juz dawno poklocila. Jakos mam slabe nerwy na jej "porady" szczegolnie jesli te porady sa dokladna przeciwnoscia tego co ja wlasnie robie. Komedie masz z ta swoja tesciowa, a nam poprawiasz humorki opowiadaniami o niej.
nie ma to jak cos smiesznego na dobry poczatek dnia tobie napewno nie do smiechu , ale ja mam totalny ubaw .....to ja tez sie "pochwale" tesciowa ...dzwoni co 2,3 dzien od jakis 2 tygodni i mimo tego , ze w zab jej nie rozumiem zawiecie ze mna gada i pyta kiedy przyjedziemy ( tak twierdzi G. bo do niego tez dzwonila ) bo ona sie juz swojej malej pyle ( tz. na polskie piskle ) nie moze doczekac i chce juz ja wycalowac a mnie tam wcale nie spieszno bo jak Ollesia jej ulubiona zabawa z moim dzieckiem ...tyle ze niezbyt ulubiona dla Zuzu jest poglaskanie po brzuszku ...wyglada to bardziej na potrzasanie a mala dostaje szalu jak sie jej to robi i jest wielki placz ..na to tesiowa do niej jak do psa STOP bo mi cie zabiora przestan plakac ...a zuzu jeszcze wiekszy placz a uspakaja dziecko przez nastepne 10 minut i tak przez caly bozy dzien ...mala jest rozdrazniona nie mowiac juz o nie
reklama
dominique..... <głaszcze>
mi sie też zdarzyło, że Piotruś nie raz przyfasonił główką o coś - szczególnie o moją szczękę albo czoło. a bywało, że przy podnoszeniu główki nie wytrzymał długo w tej pozycji i walił nią o przewijak. nie ma co panikować na zapas, uderzenia są nieodłącznym elementem okresu dziecięcego.
mi sie też zdarzyło, że Piotruś nie raz przyfasonił główką o coś - szczególnie o moją szczękę albo czoło. a bywało, że przy podnoszeniu główki nie wytrzymał długo w tej pozycji i walił nią o przewijak. nie ma co panikować na zapas, uderzenia są nieodłącznym elementem okresu dziecięcego.
Podziel się: