Oj, oj, od dwóch godzin jest 14.X, czy aby jeszcze mogę?? No cóż, spróbuję, po co miałabym sobie potem w brodę pluć, wystarczy już, że mój synek chodzi wciąż zapluty!
Przeczytałam zgłoszenia mam i muszę przyznać - konkurencja jest niesamowita, szczerze współczuję tym, którzy będą wyłaniać szczęśliwców! A i tak to ja miałam najlepszy pomysł (ukochane ciasto męża - niech przynajmniej ktoś wyjdzie z tego szczęśliwy w naszym domu
- czyli murzynek z usypanym rowerkiem z cukru pudru, ba!, nawet chciałam ułożyć koła z mms`ów, bo dziwnym trafem posiadam jeszcze takowe, jak one się uchowały nie zjedzone przez nikogo, to już naprawdę ich słodka tajemnica), ale skoro czasu brak (biedny mąż, musi obejść się bez ciasta) oraz jeśli widzę, że tu chodzi o dziennikarską, a nie gastronomiczną żyłkę - to tym prędzej piszę! I o czym ja do Was piszę? Ha! Spytajcie lepiej o czym to ja NIE napiszę!! Bo teraz przyszedł czas na odrzucenie wrodzonej skromności i pozwolenie na wylanie się myślom na klawiaturę (oby śladu nie zostawiły!).
Może najpierw o mnie. Wiadomo, synek jest najważniejszy, ale co tu dużo mówić - gdyby nie ja, to by go nie było
Mam na imię Marta, mam 26 lat, skończyłam socjologię, nie pracuję, bo dziecko wychowuję, a przynajmniej próbuję
Szukacie osoby otwartej na nowości, która chce wszystkiego sama spróbować i sprawdzić? Zapytajcie męża na co idzie lwia część wypłaty, to pokaże Wam rachunki ze sklepów dla dzieci
Czy mam chrapkę na reporterską przygodę, czy czuję w sobie dziennikarską żyłkę? Pytanie! To moje niedoszłe marzenie! Bardzo ciężko mi to przychodzi, no ale cóż, na potrzeby konkursu muszę się pochwalić - pisanie przychodzi mi z łatwością, grzeszę poprawnością językową oraz dowcipem, ciętym niekiedy... Ponadto jestem dobrze wyposażoną mamusią - mam kamerę z programem do szybkiego wgrywania na yt, świetną lustrzankę i równie dobry telefon z wifi, dla którego zrobienie na szybko zdjęcia czy nakręcenie filmiku i wrzucenie go do sieci to pestka! O mamo, to zabrzmiało jakbym testowała jakiś sprzęt komunikacyjny, dobrze, że chociaż firm nie podaję
A dlaczego mój synek byłby idealnym testerem? Po pierwsze ma na imię Sebastian i ma 20 miesięcy, jest przystojnym i uśmiechniętym małym mężczyzną, który nauczył się chodzić mając 8 miesięcy!! Widać pęd do życia ma po mamusi
Siedział jeden jedyny raz na rowerku biegowym kuzynki i już za drugim odepchnięciem się potrafił przejechać kawałek! A że kuzynka nie chce pożyczać swojego sprzętu, to musimy czekać na swój, chociaż już byśmy chcieli sprawdzić czy te umiejętne odepchnięcie się było jednorazowe, czy może znowu zdolności synka dają znać. Ponadto młody jest bardzo aktywny, nie ma miejsca gdzie nie wejdzie lub przynajmniej nie spróbuje, a że naszą codziennością są spacery (czy to z mamą, czy to z tatą, czy innymi krewnymi i przyjaciółmi królika) oraz wycieczki dalekie i bliskie (zwiedzamy wielkopolskie i mazurskie tereny), to okazji do testowania będzie mnóstwo!
Kończąc moją króciutką i skromniutką wypowiedz zakrzyknę (wyobrażajcie sobie teraz, że podskakuję wyma****ąc pomponami - kolor dowolny!):
HEJ HEJ, WITAMY WAS! (wymach rąk w górę)
MOŻE UMIECIE ŁADNIE PISAĆ! (ręce z pomponami (w dowolnym kolorze!) w lewo)
MOŻE NAWET Z NAMI WYGRACIE! (ręce z pomponami (właściwie kolor można sobie zmienić) w prawo)
ALE I MOŻE NAS JEDNAK NIE POKONACIE!!! (tutaj widowiskowy wyskok w górę i dramatyczna pauza)
ROWEREK BIEGOWY - DO NAS!!! (spektakularny opad do szpagatu!)