I ja się dopisze do konkursu! Co prawda mój Radek (2 lata i 4 miesiące) już w maju poznał po raz pierwszy co to jest Rowerobieganie :-) Najpierw wypożyczyliśmy na próbę z wypożyczalni malutkiego PUKY'ego a oto pierwsze w życiu chwile na laufradku:
[video=youtube;NKpn-28dPW8]http://www.youtube.com/watch?v=NKpn-28dPW8[/video]
W czerwcu w prezencie od babci Radek dostał swojego własnego Kettlerka i zaczął powoli ćwiczyć na nim. Pierwsze kroki niesamowicie ostrożne i powolne, "spacery" zaczęły się przeciągać w nieskończoność, samo dotarcie do parku zajmowało nam prawie godzinę. Ale ćwicząc cnotę zwaną cierpliwością - pozwalałam Młodemu próbować swoich sił we własnym tempie. Był bardzo uważny, ostrożny, delikatny, niesamowicie powolny, co dziwiło mnie tym bardziej, że na co dzień to ogromnie żywe i energiczne dziecko. Ale tez cieszyłam się, że tak się skupia i wytrwale ćwiczy :-) W Rowerobieganiu mieliśmy miesięczną przerwę z powodu wyjazdu na wakacje, obawiałam się, że po powrocie będziemy musieli zaczynać wszystko od nowa. A tu niespodzianka! Nie tylko nie od nowa, ale i Synuś nagle stał się bardziej odważny i śmiały, zaczął się "przechwalać" jak szybko umie jeździć, oczywiście nadal jest uważny i ostrożny, nigdy jeszcze nie miał najmniejszego nawet wypadku na laufradku, ale nareszcie cieszyłam się widokiem Rowerkobiegania jakie znam z przykładu innych dzieci a nie włóczeniem się noga za noga w iście ślimaczym tempie ;-)
Dziś Radek potrafi wprawnie Rowerkobiegać, jesteśmy na etapie nauki odrywania naraz obu nóżek i czasami udaje mu się to nawet na 10 sekund - dostaje wtedy ode mnie gromkie brawa i jest niesamowicie dumny! Nasz Kettler nie ma hamulca, więc z hamowaniem bywają jeszcze niejakie problemy. No i wciąż pracujemy nad techniką.
Jakiś tydzień temu pożyczyliśmy nasz "jowejek" - jak mawia Synuś - sąsiadce dla jej synka, który płakał z zazdrości za każdym razem gdy widział Radzia na laufradku. Oddali nam... niestety zniszczony :-( I ja i Radek jesteśmy załamani, ja mam nauczkę aby więcej nie pożyczać nic tej sąsiadce (bo nie poczuwa się do winy), a Radek... nie ma "jowejka" :-(
Dlatego MUSIAŁAM wziąć udział w tym konkursie! Mocno, mocno trzymam kciuki sama za siebie i za rowerek dla Radka. Tym bardziej jestem go ciekawa, że z marką First BIKE jeszcze nie miałam do czynienia (choć znam ze słyszenia) i chętnie, bardzo obiektywnie (a jednocześnie porównawczo w odniesieniu do wcześniej używanego PUKY i Kettlera) przetestujemy ten rowerek "na wylot"! I na pewno nie pożyczę go już sąsiadce ;-) Dodam, że pogoda jesienna czy zimowa aura nie jest dla nas przeszkodą w testowaniu, ponieważ, mimo że jestem samodzielną (samotną) pracująca mamą, to Radzio codziennie jest minimum 2 godziny na spacerze (mieszkamy blisko dużego parku) i najchętniej tam się wybiera oczywiście na rowerku biegowym :-)
A teraz już tylko intensywnie i pozytywnie myślę o wygranej w tym konkursie i pytam:
Czy dostanę laufRadka dla Radka?