Parę dni nie byłam na forum i jakie wieści! Asiołku, bardzo współczuję maluszkowi- czy to sięjakos objawia, boli ją, itd? Ja też chorowałam na nerki w dzieciństwie, ale nie tak powaznie, ale pamiętam ból nie do zniesienia...Trzymam kciuki, że wyleczycie to paskudztwo. Agak, nie martw się krwawieniem, ja krwawie już 6 tydzxień, jest normalnie, jesli ta krew się zmieni, z czerwonej na ciemniejszą, coraz gęstszą, potem taka brązowawą, potem coraz jasniejsze, zółtawe upławy. Nie chodzi o czas krwawienia, ale o kolor, żeby nie była to świeża, jasnoczerwona krew, wtedy jest powód do niepokoju.
Co do zazdrości drugiego dziecka, tez przez to przeszłam pieć lat temu, kiedy urodził się Dawid- Maciek, mój starszy syn miał wtedy 5 lat i zaczął kaprysic strasznie, udawał dzidziusia, nawet kładł się z butelką i smoczkiem do łóżeczkas...Okazywaliśmy mu ciepło, pozwolilismy spać ze sobą i powoli przeszło. Teraz Dawid ma 5 lat i jemu urodził się braciszek, ale nie ma na szczęście takiego problemu, może jest bardziej dojrzały emocjonalnie. Tzn. kołysze braciszka w wózku, przynosi smoka, głászcze go, ale więcej nic, nie ma agresji, kaprysów czy chęci bycia dzidziusiem. MUSISZ byc cierpliwa, za wszelką cene nie denerwowac sie okazywać ciepło małej, mówic jak ja lubisz , kochasz i w ogóle...A co do męża= mój też pracuje, chce wieczorem kolacji, w południe obiadu, w nocy seksu...i to jest normalne, kotku. Świat się nie zmienił, bo nam się dzieci porodziły. Gdzieś w nas jest ta siła, żeby to wytrzymywać, uśmiechać się, robić placki ziemniaczane, zapiekanki, włosy myć, nogi depilować z małym jak ty mówisz " wiszącym u cycy"...Przecież nawet teraz jak piszę do was, to wózek noga kołysze, bo ręce mam na klawiaturze...Trzymaj sie ciepło koachana i pomyśl, że wszystkie mamy takie same problemy...Niektóre nawet wieksze. Ja sie napatrzyłam w szpitalu na nieszczęścia i teraz doceniam zdrowe dzieci, nawet bałaganiarskie, nieznosne, ale kochane...I te ciepłe łapeczki obejmujące cię za szyję...Macierzyńswo jest wspaniałe, Agak, ale to najtrudniejsza lekcja
Co do zazdrości drugiego dziecka, tez przez to przeszłam pieć lat temu, kiedy urodził się Dawid- Maciek, mój starszy syn miał wtedy 5 lat i zaczął kaprysic strasznie, udawał dzidziusia, nawet kładł się z butelką i smoczkiem do łóżeczkas...Okazywaliśmy mu ciepło, pozwolilismy spać ze sobą i powoli przeszło. Teraz Dawid ma 5 lat i jemu urodził się braciszek, ale nie ma na szczęście takiego problemu, może jest bardziej dojrzały emocjonalnie. Tzn. kołysze braciszka w wózku, przynosi smoka, głászcze go, ale więcej nic, nie ma agresji, kaprysów czy chęci bycia dzidziusiem. MUSISZ byc cierpliwa, za wszelką cene nie denerwowac sie okazywać ciepło małej, mówic jak ja lubisz , kochasz i w ogóle...A co do męża= mój też pracuje, chce wieczorem kolacji, w południe obiadu, w nocy seksu...i to jest normalne, kotku. Świat się nie zmienił, bo nam się dzieci porodziły. Gdzieś w nas jest ta siła, żeby to wytrzymywać, uśmiechać się, robić placki ziemniaczane, zapiekanki, włosy myć, nogi depilować z małym jak ty mówisz " wiszącym u cycy"...Przecież nawet teraz jak piszę do was, to wózek noga kołysze, bo ręce mam na klawiaturze...Trzymaj sie ciepło koachana i pomyśl, że wszystkie mamy takie same problemy...Niektóre nawet wieksze. Ja sie napatrzyłam w szpitalu na nieszczęścia i teraz doceniam zdrowe dzieci, nawet bałaganiarskie, nieznosne, ale kochane...I te ciepłe łapeczki obejmujące cię za szyję...Macierzyńswo jest wspaniałe, Agak, ale to najtrudniejsza lekcja

