reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Kolejny maluszek - wątpliwości i radości:)

Bardzo fajna. Ja chciałam kupic moses basket ale drogie są. Zobaczymy jak z kasą będzie

Edit: widze, ze jeszcze się bulwersujecie cena mojego gina :D to jeszcze wam napiszę, ze to nie tylko mój ma taką cenę. U nas u każdego się tyle płaci. ALe tez nie ma ginów, którzy maja np swój własny gabinet w domu czy jakoś tak, tylko są prywatne przychodnie. W rejestracji zgłaszam jakie badania będę wykonywać, opłacam, dostaję kwit i z kwitem do lekarza dopiero. On tez nie jest u siebie więc nie może mi powiedziec, dzisiaj pani nie placi albo upust dac czy coś

dokłądnie, w Wawie bardzo trudno ejst znaleźć takiego gina ktory przyjmuje w swoim gabinecie i ma tam wszystko. No i żeby jeszzce był przy tym fachowcem od usg.
Lekarz o którym napisałą mi katrenki to pierwsze takie nazwosko jakie znalazłam. Wszyscy inni przyjmują w przychodniach, w których płąci się osobno za wszystko, ja prywatnie płacę teraz prawie 100 zł za wisytę i 160 za usg (ale tylko dlatego tyle, ze mam 20% rabatu, bo zostałam w tej przychodni po tym jak woja firma rozwiązała z nimi umowę).
 
reklama
Dziewczyny - mamy dwojga lub wiecej.. Powiedzcie jak to jest z uczuciami do kolejnych dzieci - ale tak szczerze. Ja mam siostrę młodsza o 5 lat, nigdy nie czułam się ani faworyzowana ani zaniedbywana.
Ala mi samej jest trudno sobie wyobrazić że będę w stanie kochac kolejne dziecko tak bardzo jak Alę. To znaczy wiem, ze to pewnie samo nastąpi, bo przecież zanim Ala się urodziła tak samo nie rozumiałam co to tak naprawdę znaczy kochać swoje dziecko :).
Ale powiedzcie, macie czasami wyrzuty sumienia, ze któreś tak podświadomie "wolicie" ?
 
Agrafko, ja mam takie same mysli :)
teraz sie zastanawiam czy bede kochala swoje kolejne dziecko tak samo jak Oliska i stąd u mnie sny (teraz juz anikły) ze jestem w ciąży i rozpaczam "jak mogłam to zrobić Oliwierkowi" ;p głupie co?

z drugiej strony jak byłysmy w ciąży i ktoras mama spodziewała się drugiego dziecka, kiedy opisywała swoje dlematy co bedzie z tym pierwszym kiedy Ona pojdzie do szpitala, albo słynne gotowanie rosołu dla synka przez jedną z naszych mam zanim pojechala na porodówkę - wtedy sobie myslalam, kobieto mysl teraz tylko o nienarodzonym malenstwie itd a nie o dziecku ktore juz masz ;/ głupie co?

Ja w ciązy byłam zakochana w brzuchu, w dziecku ktore noszę juz od pierwszych dni, zakochana to mało powiedziane. I dlatego kiedy urodziłam nie mogłam utożsamic Oliwierka urodzonego z Olinkiem z brzuchu. Było dla mnie szokiem ale nie przelałam tej miłości na dziecko ktore urodziłam, oczywiscie kochałam itd ale tak naprawdę pokochałam gdzies po 2-3 tygodniach po porodzie. Do dzis nie mogę pojąc dlaczego tak się stało. :tak:Wiem ze to całkiem normalne ale mi jakos smutno z tego powodu.

to takie rozważania z mojej strony :-D
 
Dziewczyny - mamy dwojga lub wiecej.. Powiedzcie jak to jest z uczuciami do kolejnych dzieci - ale tak szczerze. Ja mam siostrę młodsza o 5 lat, nigdy nie czułam się ani faworyzowana ani zaniedbywana.
Ala mi samej jest trudno sobie wyobrazić że będę w stanie kochac kolejne dziecko tak bardzo jak Alę. To znaczy wiem, ze to pewnie samo nastąpi, bo przecież zanim Ala się urodziła tak samo nie rozumiałam co to tak naprawdę znaczy kochać swoje dziecko :).
Ale powiedzcie, macie czasami wyrzuty sumienia, ze któreś tak podświadomie "wolicie" ?
no wcale nie jest takie proste. Zanim się Miichal urodzil to uwielbiałam Kubusia a jak już zostal starszym bratem to moje uczucia do niego znacznie osłabły. Długo podświadomie i świadomie faworyzowałam Michała. Staralam się zeby tego nie bylo widać, ale na pewno było. Tak było chyba dokąd karmiłam piersią. A później zaczęło się wyrównywać. Teraz kocham ich bardzo, bardzo mocno ale nie tk szalenie jak na początku. Teraz jestem bardzej krytyczna i wobec nich i wobec siebie. Inaczej się kochamy po prostu.
 
Teraz kocham ich bardzo, bardzo mocno ale nie tk szalenie jak na początku. Teraz jestem bardzej krytyczna i wobec nich i wobec siebie. Inaczej się kochamy po prostu.

Akurat jeśli o to chodzi to myślę, że to normalne, każde uczucie ewoluuje. A dzieci kochamy najmocniej i bezgranicznie jak są malutkie, a z czasem jak zaczynają być niegrzeczne, pyskate, przychodzić pijane do domu :) to już się nie da tak bezgranicznie :).

Ja na razie obiecuję sobie, że za nic w świecie nie dam Ali odczuć odrzucenia - oczywiście na ile będę umiała. No ale zobaczymy.
 
Ja miałam te same dylematy co Ty, Agrafko.

Ale okazało się że serce matki pomieści wiele innych serc, jest w nim bardzo dużo miejsca:tak: Co więcej - ja musiałam nauczyć kochać moje drugie dziecko! Nie należę do mam, które czują tą miłość od samego początku. Dla mnie to było obce stworzonko, które dopiero poznaję:tak: Z Julią miałam to samo i na szczęście wiem że to normalne, bo wiele mam tak ma.

Kocham obie nad życie i Ty Kilolku mówisz, że Twoje uczucie do Kubusia osłabło, ale nie jest to tak, że uczucie było to samo, ale jakoś nie potrafiłaś go okazać? U mnie tak było, oddaliłyśmy się od siebie, nie potrafiłam tak beztrosko przytulać i całować Julkę, a Asię jak najbardziej. Ale pracuję, pracuję nad sobą i teraz już jest lepiej, po prostu musiałam się przełamać.
 
Ja z kolei boję się , że dwoje dzieci to duża rewolucja również w małżenstwie. Nie chciałabym stracić tego co mam przez zmęczenie , frustracje i niewyspanie a tak może się stać
 
Dziunka ja też potrzebowałam na to kilku dni :). Brzuch był dla mnie abstrakcją, a po narodzinach Ali stres był silniejszy niż ciepłe uczucia. Ale pamiętam do dziś jak chyba 2 dni po przyjściu do domu siedzieliśmy razem z M i Alusia i w telewizji było o jakimś porzuconym w szpitalu dziecku. I się oboje poryczeliśmy bo nie mogliśmy sobie wyobrazić jak można było porzucić takiego maluszka jak nasza Ala :)

Wydaje mi się, że właśnie w macierzyństwie trudne jest to, ze dzieci przez te peirwsze lata tak szybko się zmieniają że czasami nasze uczucie nie są w stanie za tym nadążyć i się dostosować. Inaczej się przecież okazuje miłość roczniakowi, inaczej 2-latkowi a już całkiem inaczej 6-latkowi... Chyba, bo jak na razie ejstem na etapie 2-latka :D

EDIT:

Martolinka ja też się tego boję dlatego podstaniwłoam zrewidować moje podejście do domowych obowiązków i z racji charakteru mojego mężą przygotowac dokładną listę tego jak się dzielimy czym, bo bez tego zginę. M jest z tych facetów którym trzeba p[okazać palcem co gdzie i jak i którzy od 2 lat nie mogą zapamiętac gdzie są schowane Ali rajstopy. W weekend mieliśmy jdną kłótnię o to, ze przed wyjsciem na miasto ja latam w dresie, potarkana, z cyckami jak balony i ubieram Alę, sama w proszku, a on stoi w kurteczce pod drzwiami i czeka !! :)
 
Ostatnia edycja:
Jak chodziłam w ciąży z Filipem też się nad tym zastanawiałam i mamy dwójga dzieci mi mówiły, że miłość się mnoży, a nie dzieli....bałam się i zastanawiałam jak to będzie...tym bardziej, że jak urodziłam Olafa to nie pokochałam go odrazu?!?! ta miłość we mnie dojrzewała i dojrzewa cały czas. Nie zalała mnie fala miłości jak mi go położyli na brzuchu, tak jak to dziewczyny opisywały, po porodzie pierwsze uczucie jakie doznałam to ogromna ULGA, że już po wszystkim :)
Teraz kocham go nad życie!
Z Filipkiem było inaczej, pokochałam go bardzo od chwili narodzin. Tym bardziej, że miał zaraz operację i w ogóle nie był ze mną cały czas po porodzie. Sam był w innym szpitalu jedną noc, mnie nie można było z nim zostać na noc na sali pooperacyjnej. Wróciłam do domu w dobie po narodzinach i Olaf jak mnie zobaczył to tak bardzo się cieszył, stał na moich kolanach i patrzył głęboko w oczy i przytulał się i śmiał mimo, że miał tylko 1 rok i 3 miesiące widać było tą miłość. Ja się rozpłakałam jak go zobaczyłam :)))
Jak wróciłam z Filipkiem i zaczełam go kamrić piersią a on potem zaczął płakać to Olaf zrobił prawdziwią histerię, pierwszy raz w życiu wtedy. Pamiętam, że pomyśłam, Boże co ja zrobiłam własnemu dziecku??? Wiem, ze to głupie, ale tak pomyślałam. Narzaiłam go na bardzo duży stres!!!
Od początku nie chciałam by Olaf czuł się odrzucony, w zabawach z Olafem pomagała mi chusta w której Filipek spał sobie. Przyzwyczajaliśmy się wszyscy do nowej sytuacji!
Kocham chłopców inaczej, ale nie można powiedzieć, że jednego bardziej, drugiego mniej. Jakoś inaczej. Nie umiem tego opisać. Za jednego i drugiego życie bym oddała!
A wiecie, wydaje mi się, że oni teraz bardziej się kochają nawzajem niż mnie :))) Jak Olaf nie widział nas 2 dni bo został u babci to najpierw cieszył się Filipem i jego przytulał a potem mnie! Filip aż pieje za Olafem. Bawią się coraz fajniej, zdarzają się awantury, ale widzę teraz, że dla nich to jest ogromne szczęście, że mają siebie nawzajem!!!
 
reklama
u nas z kolei jest tak ,z e M zrobi wszystko. Tylko ciuchy mam przygotowac. Palcem nie trzeba pokazywac i niestety zdarza mi sie to wykorzystywac i to może być problem
 
Do góry