A ja rodziłam na Inflanckiej i bardzo sobe chwalę, za nic nie płaciłam. Połóżnej nie brałam i całe szczęście bo poród był lekki, bez komplikacji a na samej porodówce spędziałam ze wszystkim raptem 3 godziny, ale za to miałam do pomocy studentkę, sama podeszła i zaptała czy może asystować przy moim porodzie a ja się zgodziłam była ze mną do końca, ubrała dziecko pomogła przystawić do cycka, na koniec mąż chciał jej dać 200zł, ale nie chciała, więc na drugi dzień kupił jej dobra kawę i bomonierkę, bo dziewczyna byłą super, nie odstępowała mnie na krok i tylemnie kosztował poród. Choc i bez niej tez bym urodziła, a położnych i lekarek przy moim porodzie było z 5 i tak więc po co płacić.
Na inflanckiej znieczulenie było za darmoszkę dla wszystkich, ale u mnie tak szybko wszystko się działo ze nie zdążyłam. Samodzielnej sali nie chciałam bo jak leżałam po porodzie Oskara 18 dni w szpitalu w izolatce to myślałam ze zgłupieje, nie było do kogo gęby otworzyć, a poza tym w szpitalu byłam bardzo krótko tj Zocha urodziła się we wtorek o 20.50 a w czwrtek rano wyszłam. Doba w osobnym pokoju wtedy na inflanckiej to koszt 450zł, wybuliłabym 900zł na coś bardzo niepotrzebnego w moim przypadku.