reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Kochani Tatusiowie

Lil kate, faceci mają to so siebie, że wpuszczają częśc naszych słów jednym uchem, a wypuszczają drugim. Ale masz rację, trzeba ich od początku wychowywac, bo jak odpuscisz, będziesz tak miała całe życie. Ty swojemu mówiłaś, że cos sobie kupiłaś, a jemu pewnie utkwiło w głowie, że chciałabyś to na Gwiazdę. I stąd pewnie nieporozumienie.
 
reklama
LIL KATE nie lam sie, KASIAD ma racje mezczyzni nie zawsze dokladnie sie koncentruja na tym co mowimy i potem wynikaja z tego nieporozumienia. :baffled: A co prezentow dla Dziedziatka ktore dostajesz jako dla Ciebie- tak juz jest jak kobieta w osmym miesiacu ciazy jest rodzina i znajomi uwazaja ze taki prezent jest stosowny- a jak to odbiera dana kobieta rozni sie bardzo- ja np nie mialabym nic przeciwko a nawet bardzo bym sie cieszyla, bo ostatnio nie chce wiele dla mnie, lecz dla MAlej, ale jesli Tobie to nie odpowiada to tez zrozumiale ale wydaje mi sie ze trudno to znajomym stwierdzic. Wiec nie wpadaj w depreche jak dzis tez jakis taki prezencik dostaniesz!!!! Trzymaj sie cieplo!:tak:
 
Ja też bym się ucieszyła gdybym dostała coś dla dzieciaczka :tak: A to dlatego, że oprócz pięknej książki z baśniami od mojej mamy i kilku pierdółek z apteki o które sama poprosiłam bo przez net się nie dało kupić a ja już nie mogłam wychodzić z domu, to NIKT z całej rodziny, ani mój mąż, nie kupił NICZEGO dla naszego dzieciątka, wszystko od samego początku kupuję sama. Czasem mam wrażenie, że tylko ja tak o małej myślę, że chciałabym dać jej wszystko, a inni to zlewają :baffled:

Jeśli chodzi o facetów to niestety, ale często zdarza im się zachować tak, jak same nigdy w życiu byśmy się nie zachowały i naprawdę cięzko to czasem zrozumieć :wściekła/y:
Nie sięgając daleko.. ja w tym roku pod choinkę nie dostałam od swojego NIC :no:
Rok temu też nie, ale wtedy on był bez pracy więc to zrozumiałe, zrobiliśmy sobie wtedy wolne od prezentów.
Ale w tym on pracuje juz od dawna a nic mi nie kupił bo "nie miał kasy" (ale na wypad do knajpy z kolegą kasa oczywiście zawsze się znajdzie :wściekła/y: ) choć już tydzień wcześniej wiedział, że ja mam dla niego prezent, pomimo że przez miesiąc z domu nie wychodzę i nie mogłam po sklepach pochodzić.

A dziś, na domiar złego, po śniadaniu pojechał do swojej rodziny (80km), wróci dopiero jutro więc zostałam do jutra sama w domu (nasze rodzinki mieszkają 80km od Krakowa, tutaj mieszkają tylko moi dziadkowie u których byliśmy wczoraj na Wigilii).
I jest mi naprawdę przykro z tego powodu :-( :-( :-(
W dodatku rano chwyciły mnie mocne bóle w podbrzuszu i bardzo kłuła szyjka, aż zaczęłam płakać bo mnie to wystraszyło... ale on mimo to pojechał.
Wiem że ja bym go w życiu nie zostawiła w takiej sytuacji samego :no:
A więc nie dość, że zostałam sama na te święta, to jeszcze wystraszona tymi bólami, a jakby się coś (tfu, tfu!) niedobrego działo, to nie będzie nikogo kto mógłby mnie do szpitala zawieźć :baffled:
Teraz jeszcze jakoś się trzymam i tylko od czasu do czasu chlipnę w poduszkę, ale wieczorem pewnie dopadnie mnie deprecha z powodu tego wszystkiego :-(

No powiedzcie, czy Wasi mężowie też się czasem tak beznadziejnie zachowują :confused:
 
oj dziewczyny jak tak czytam co piszecie to mi sie w głowie nie mieści:no::no:

Joasiek jak to Twój mąż mógł pojechac sam do swojej rodziny i Cię zostawić???To dla mnie nie do pojęcia!!!:no: Dla mnie oczywistym jest spędzania Świąt razem i skoro ty nie mogłaś, to on tez mół sobie darować....Tak mi strasznie przykro...bede teraz o Tobie biedulko myślała...Ale nie zalamuj sie pomyś,ze Twoja dziecina została z Tobą i ciesz sie tymi chwilami...:tak:Dla mnie to jest najważniejsze,ze mam maleństwo przy sobie i że bryka tam w moim brzuszku i nikt mi tego nie zabierze:-D

Lil kate smutne to co piszesz, ale faktycznie z facetami tak bywa...dziewczyny piszą,ze chciałyby dostać coś dla dzidzi, a ja powiem Ci,że Cię zupełnie rozumiem...bo ja nie chciałabym dostawac tylko prezentow dla maleństwa, bądz co bądz jeszcze nienarodzonego...Świeta też są dla nas...chcemy czuś sie w tym momencie wyróżnione...ja na szczęście nie dostałam nic dla małego i nie ubolewam nad tym..bo on dotanie za rok...:tak: Miałam troche wiecej szvczęścia od Ciebie, bo moj mąż usłyszał bardzo dokładnie co chciałabym dostać, choć tylko raz to powiedziałam i to nie szczególnie jemu, ogólnie tak z rozmowy wyszło...
Nie smuć sie tym , napewno nadrobi zaległości na Nowy Rok:-D
 
JOASIEK!!!! Rozumiem ze bardzo Ci przykro :sick: ale jak sama stwierdzilas nie jestes sama ale z Dziedziatkiem w brzuszku i tak musisz na to w tym momencie patrzec...zycze aby bole przeszly i nie chlip prosze w poduszke...bo jeszcze Dzieciaczek sie obrazi ze nie doceniasz jego obecnosci...;-) a tak calkiem na pocieche powie Wam ze ja w tym roku swiat praktycznie nie obchodze- bo od paru miesiecy jestem muzulmanka, a ze sa to w sumie pierwsze swieta bez tradycji swiatecznych wlasciwie jest troche ciezko- do domu rodzinnego nie pojechalam bo 500kg to troche daleko i stwierdzilam ze ryzykowne, a moj maz niestety pracuje- wczoraj wieczorem a dzis i jutro w dzien. I moglabym plakac lub sie dolowac ale ja jakos widze to pozytywnie: odpoczywam sobie, ogladam swiateczne filmy, jestem w necie, no i spedzam czas z moja Dzidzia....zalezy wiec jak na dana sytuacje sie spojrzy....a moj Kochany zAraz wraca iz pracy i idziemy do eleganckiej restauracji bo on chce zebym jak najlepiej sie czula i choc troche doznala urokow Swiatecznej atmosfery...
Pocieszylam kogos smutnego?mam nadzieje ze tak....:-)
 
Tak jak zachowanie męża Lil kate jestem w stanie zrozumiec jako zwykle nieporozumienie, to Twój mąż Joasiek rzeczywiście zachował się karygodnie. Nie wyobrażam sobie, żeby mój mógł gdzieś pojechac w takiej sytuacji. To może jest i kwestia dogadania sie we dwoje, jeszcze przed ślubem, że będziemy razem zawsze na dobre i na złe, jeśli jedno źle się czuje, to drugie nigdzie nie pojedzie, chyba, że to zwykły katar. Ale pewnie zależy to też od człowieka, bo obiecywac wiele można. Oprócz tego umówiliśmy się, że na żadną imprezę nie chodzimy osobno. Możecie mówic, że to ograniczanie wolności, ale ja po tylu latach bycia razem (a jesteśmy małżeństwem już 17 lat), po obserwacjach wielu związków, w których panowała taka wolnośc, wiem, że obraliśmy dobrą drogę.
Ja w sumie na swojego nie mogę pod tym względem w ogóle narzekac, bo nasz związek był i jest dla niego zawsze ważny.
Joasiek nie pozwól na takie traktowanie, wytłumacz spokojnie, ale i stanowczo, że nie zgadzasz się na takie traktowanie, że to Cię boli, i że na przyszłośc chciałabyś, żeby to i to w sobie zmienił. Musisz uczciwie powiedziec konkretnie o co Ci chodzi, bo na domyślnośc bym nie liczyła... I to nie dlatego, że tak źle oceniam domyślnośc Twojego męża, po prostu w związku zawsze trzeba konkretnie mówic o co chodzi i wyjaśniac sobie, co w danej chwili myślimy, bo mężczyźni funkcjonują trochę inaczej i nie zawsze są w stanie domyslic się o co nam chodzi, i vice versa zresztą.
 
Macie oczywiście rację dziewczyny... ale nie zawsze wszystko jest takie proste :dry:
Trafił mi się akurat egzemplarz z gatunku tych wiecznie niedorośniętych dużych chłopców, którzy, choć z reguły są przekochani, to robią czasem straszne głupoty i nie wynika to z ich złych zamiarów tylko hmmm...
sama nie wiem czego... nieświadomości i beztroski :confused:
Do tego tak się złożyło, że ten mój egzemplarz ma mały... khmmm... "feler", że tak to brzydko nazwę (przepraszam, ale zadne inne słowo nie chce mi przyjśc do głowy w tym momencie) w postaci 9-letniego syna z poprzedniego związku.
Więc jest to momentami naprawdę bardzo trudne do pogodzenia.. bo tak jak od dawna stanowczo domagam się aby ograniczał kontakty z jego matką, tak nie chcę i nie mam zamiaru oddzielać go od tego dzieciaka z którym jest bardzo mocno związany i głównie z jego powodu pojechał.
Choć oczywiście, nie jest to w tej sytuacji wytłumaczeniem, są rzeczy ważne i ważniejsze, a uważam że w chwili kiedy ja mogę zacząć rodzić lada dzień i potrzebuję opieki, nie powinien mnie absolutnie zostawiać samej i wyjeżdżać do innego miasta :unibrow: Nie mówiąc już o tym, że to akurat Święta i w takim dniu nie jest miło zostać samej.

No, aaale... dzisiaj ślicznie świeci słońce, on wróci za kilka godzin i faktycznie chyba będę musiała łopatologicznie wyłożyć mu czego od niego oczekuję w związku z tym, że niedługo staniemy się pełną rodziną :tak:

Kasiu, gratuluję Ci tak imponującego stażu! :tak: Zawsze gdy widzę parę, która potrafi tak długo być ze sobą to nastraja mnie to optymistycznie. Jeśli mi uda się być tyle lat w szczęśliwym związku, to uznam to za swój zyciowy sukces :rolleyes:
 
No, Joasiek, powiem Ci, że trochę Twojego męża teraz tłumaczę, jak dowiedziałam się, że pojechał do syna. To są w ogóle trudne bardzo sprawy, pogodzic miłośc do dzieci z dwóch związków. Moja przyjaciółka jest w podobnej sytacji, z tym, że ona ma też córkę z poprzedniego związku. Widzę, jak czasem jest im trudno, choc i tak potrafili super sobie pradzic z tą sytuacją. Wy też bedziecie musieli się nauczyc z tym życ, bo teraz jak urodzi się wasze współne dziecko bedzie zupełnie inaczej. Ale nie martw się, napewno dacie sobie radę. W końu miłośc przenosi góry :tak:

A co do naszego stażu, to rzeczywiście minęło już tyle czasu razem, że znamy się jak łyse konie i rzadko jakieś nasze zachowania są dla drugiej strony zaskoczeniem. Jesteśmy dobrym małżeństwem, wypracowaliśmy sobie pewnien układ, który sprawdza się jak narazie w 100%. Niektórzy się pukają w głowę, jak my możemy się cieszyc z czwartego dziecka. A my naprawdę jesteśmy szczęśliwi. Zupełnie inaczej przeżywa się macierzyństwo w tym wieku, jak rodziłam starsze dzieci, byłam jeszcze bardzo bardzo młoda.

O rety, ale ten mój wywód zabrzmiał, jakbym była już bardzo stara! Ale tak naprawdę czuję się młodo, mój mąż też, jesteśmy w ogóle rodziną żyjącą na kompletnym luzie :-)
 
Wiem Kasia doskonale jak trudne to jest.. pogodzić te dwie sprawy.. miłość do dziecka i do kobiety, która nie jest jego matką. Ale staramy się oboje.. ja od początku zaakceptowałam tą sytuację (właściwie nie miałam innego wyjścia, bo zrezygnowanie z tego powodu z faceta w którym się zakochałam było ponad moje siły;-)) i generalnie nie jest źle :happy: Ten mały dość często do nas przyjeżdża i bardzo lubi tu być, wręcz nieraz nie może się doczekać kiedy go znowu weźmiemy do Krakowa. Za 3 dni zresztą znowu przyjedzie na Sylwestra.
Mam sporo obaw jak to będzie gdy pojawi się nasze wspólne dziecko, ale i tak już nie ma odwrotu, trzeba będzie wypracować jakąś strategię i mądrze do tego podejść a będzie dobrze :tak:

Tylko... w pewnych momentach, takich jak np. wczoraj, mam ochotę udusić go gołymi rękami gdy coś kompletnie nie jest zgodne z tym czego ja pragnę czy oczekuję... ale zdaje się, że nie tylko ja to czasem przeżywam,a może po prostu chwilami za bardzo się rozklejam i rozczulam nad sobą ;-)
 
reklama
Dziewczyny, ale ponarzekalysmy na tych naszych facetow przez swieta:-D

Kasiad, gratuluje udanego malzenstwa z dlugim stazem!!

Joasiek, wiem ze przykrobylo spedzic ten swiat bez meza, no ale powod byl konkretny, nie powiem... chociaz ja na twoim miejscu i tak pewnie bym przeryczala caly dzien, jakolwiek rozsadne bylyby okolicznosci (i tak cala rodzina chodzila wokol mnie na palcach bo w swieta bylam wyjatkowo placzliwa i przewrazliwiona). Tylko cieszyc sie ze dziecko dla twojego meza jest tak wazne, bo to oznacza ze jak wasze wspolne malenstwo sie urodzi to swiata poza nia nie bedzie widzial!! A mezczyzni uwielbiaja coreczki (sama jestem taka rozpieszczona coreczka tatusia:tak: )

A moj maz wczoraj i dzis wystepuje w roli aniola pelnego czulosci i zrozumienia. Nawet w sypialni sie ozywil troche(!) chociaz ostatnio powiedzial ze po zajeciach w szkole rodzenia bardzo trudno widziec mu we mnie kochanke (bo mysli tylko o nacieciu krocza i karmieniu piersia:baffled: )
I teraz mi troche przykro ze taka awanture zrobilam bo jemu tez na pewno bylo przykro jak wykrzyczalam mu w wigilie w twarz ze czuje sie ponizona i ze przez niego mam zepsute swieta. a w koncu sie staral na swoj sposob i myslal ze sie uciesze (po ta tracy hogg byl podobno w 3 empikach:eek: )
 
Do góry