Karolina, u mnie jest podobnie. Andrzej uwielbia się realizowac w pracy. Niestety koszrem domu. Zawsze ma przy tym wymówkę, że to służba a nie etat. A ja mu na to, ze powinien slubowac celibat, to mógłby sobie z tej pracy w ogóle nie wracac. Ale moje nerwy niewiele pomagają. Półtora roku temu, gdy nie wracał przed Świętami Wielkanocnymi przez tydzień do domu, a i Świeta postanowił spędzic poza rodziną, postanowiłam, ze odchodzę. Tak mnie przepraszał i przekonywał, że mamy Majkę;-):-).
reklama
karolina77
mamy lutowe'07 Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 5 Październik 2006
- Postów
- 4 112
ewamat, to fajne byly przeprosiny.Oby tylko kazde nastepne sie tak nie konczyly, hi hi, bo przynajmniej patrzac na moje malzenstwo to duzo dziecie bede miala.
U mnie w domu się mawiało, ze szkła i dzieci nigdy dośc.. Nie wiem tylko dlaczego ja jestem jedynaczką. A szkła trochę było.Ja czasami nasze szkło mam ochotę rozwalic na pewnej głowie, ale wypróbowałam rzuty makaronem i tak samo uspokajają, są tańsze i nikomu nie zrobią krzywdy.;-)
karolina77
mamy lutowe'07 Zadomowiona(y)
- Dołączył(a)
- 5 Październik 2006
- Postów
- 4 112
Skad ja to znam. Czasami mam ochote wytluc wszystkie talerze ktore sa w domu. A jak mam nerwa to lepiej jest mi z drogi zejsc, hi hi. Co ja na to poradze ze moj maz czasami dziala na mnie jak plachta na byka .U mnie w domu się mawiało, ze szkła i dzieci nigdy dośc.. Nie wiem tylko dlaczego ja jestem jedynaczką. A szkła trochę było.Ja czasami nasze szkło mam ochotę rozwalic na pewnej głowie, ale wypróbowałam rzuty makaronem i tak samo uspokajają, są tańsze i nikomu nie zrobią krzywdy.;-)
Ale tak poza tym to w sumie chyba mam dobrego meza. Tylko w sprawach domu jest taki gapowaty. A tak to mnie na pewno kocha, szanuje, dba o nas i chwali sie nami. To ja chcialabym miec ideal w domu, a to przeciez nie mozliwe. Ja sama nie jestem idealna.
Jak czasami na początku mu mówiłam, ze jestem zmęczona, to mi mówił, ze on by sie bardzo chętnie ze mną zamienił, bo w pracy sie dużo bardziej męczy niż ja w domu.
moj szymek pracuje w zasadzie kiedy chce. wazne zeby tam w pracy wszystko sie krecilo, on nie zawsze musi byc na miejscu. i czesto zostaje z Martynka. i zawsze mowi ze to jednak dziecko jest bardziej meczaca niz praca chociaz tyle z niego pozytku
rozalka
Lutówkowo-sierpniowa mama
- Dołączył(a)
- 19 Kwiecień 2007
- Postów
- 10 598
No i jesteśmy sami w weekend,troche smutno,ale cóż.Na obiadek wbijam sie do mamy,a co tam odpocznę i Kubulkiem się zajmą.Będę mogła chociaz gazety poczytać.No i oczywiście spacerek do parku z moim prychającym Bąbelkiem,uwielbia patrzeć jak karmimy kaczki.Aż piszczy z radości.;-)
Joasiek
Mamy lutowe'07 Fan(ka)
- Dołączył(a)
- 2 Wrzesień 2006
- Postów
- 5 063
Ha, ostatnio czytałam dobry tekst, który ma wiele wspólnego z tym, o czym piszecie
Forum Watchtower > Panowie!
Forum Watchtower > Panowie!
reklama
Ja ogólnie też nie mam potrzeby nażekac. W końcu jesteśmy małżeństwem 14 lat. A znamy się od liceum. Chodziliśmy razem do klasy. Nie chce mi się już liczyc ile to było lat temu. W każdym razie dobre lata 80-ąte.:-). Znamy sie jak łyse konie. Dlatego czasami wymagam czegoś więcej, bo przecież wiem, że potrafi. Wiem też na co nigdy nie będę mogła liczyc i z tym też sie pogodziłam Ale nie ma ludzi idealnych. Siebie sobie wybraliśmy i w tych trudnych chwilach musimy sobie tylko przypomniec DLACZEGO. Chociaż wtedy najchętniej sie pamięta tylko te gorsze strony. Ja mu zawsze mówię, że przecież żyje z ideałem i że lepszej by nie znalazł, a on oszukuje mnie, że w to wierzy. Ale my wszystkie chyba lubimy byc oszukiwane.:-):-)
Podziel się: