reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Kocham syna, ale...

reklama
Jeśli Córa akurat nie ciągnie mnie z całej siły w drugą stronę to idę skorzystać z toalety,ale zwykle zaczyna ryczeć jak tylko siadam na kiblu,próbuje się wspinać na mnie... lub próbuje wejść za mnie albo wpycha ręce między moje nogi 🙄 albo za wszelką cenę chce mnie ściągnąć z toalety.
Pozostaje mi pocieszyć, że to przejdzie (ale nie wnikajmy, w co przejdzie, skoro już się zdradziłam ze swoim zdaniem nt klopotliwosci starszych dzieci).
A jako anegdotka: jak najmłodsze nasze dziecko miało około 1,5 roku, to wsadziłam je mężowi do łazienki, bo sama potrzebowałam zrobić coś pilnego wokół siebie. Z łazienki co chwilę słychać było "eeeej" a po kilku minutach wyszedł ojciec z niesmakiem na twarzy i stwierdził, że tak się nie da. I wtedy sobie uświadomiłam, że pierwszy raz miał dziecko w łazience podczas załatwiania swoich potrzeb. A rodzicami byliśmy od lat 12 już.
 
A podasz przykład zorganizowanego dnia? Tak z ciekawości 😉
Ja zaczynam dzień o 5 wiec za nim dzieci Wstają mam czas dla siebie, w tym czasie ogarniam się, robie to co muszę przygotowuje sniadania dla dzieci.
Jak wstaną jedzą, poranna toaleta i czas na zabawe.
Gotuje na parę dni do przodu więc mam dużo czasu zaoszczędzonego.
O stałych porach wychodzimy na spacer, jemy.
Jak młodszy ma drzemkę to robię pranie, odgrzewam obiad no i ze starszym gramy w coś.
Później się bawimy wspólnie.
Zmywa za mnie maszyna, więc w tym czasie robię coś co mogę zrobić np za 2 dni młodszy ze mna, zabieram mu pare zabawek a On siedzi i się bawi ładnie, ważne żeby obok była Mama przecież.

Jak mam coś w urzędzie załatwić to robię to on line zbytnio nie mam czego bo wszystko on line ogarniam z podpisem elektronicznym.

Wieczorem po kolacji, kąpiel,młody późno zasypia więc puszczam mu w tle śpiewające brzdące a ja mogę na spokojnie przeznaczyć dla siebie godzine w toalecie, Tata siedzi z synami w tym czasie

Generalnie robię wszystko w stałych porach, przyzwyczaiłam do tego dzieci, do stałej pory. Dużo czasu zaoszczędzonego daje też właśnie gotowanie do przodu.
Sprzątamy wszyscy razem w domu, generalne sprzątanie raz w tygodniu.
Potem wiadomo kurze zetrzeć i odkurzyć jedynie 🙃

Musiałabym Ci rozpisać na godziny jak to wygląda :)
 
Ja zaczynam dzień o 5 wiec za nim dzieci Wstają mam czas dla siebie, w tym czasie ogarniam się, robie to co muszę przygotowuje sniadania dla dzieci.
Jak wstaną jedzą, poranna toaleta i czas na zabawe.
Gotuje na parę dni do przodu więc mam dużo czasu zaoszczędzonego.
O stałych porach wychodzimy na spacer, jemy.
Jak młodszy ma drzemkę to robię pranie, odgrzewam obiad no i ze starszym gramy w coś.
Później się bawimy wspólnie.
Zmywa za mnie maszyna, więc w tym czasie robię coś co mogę zrobić np za 2 dni młodszy ze mna, zabieram mu pare zabawek a On siedzi i się bawi ładnie, ważne żeby obok była Mama przecież.

Jak mam coś w urzędzie załatwić to robię to on line zbytnio nie mam czego bo wszystko on line ogarniam z podpisem elektronicznym.

Wieczorem po kolacji, kąpiel,młody późno zasypia więc puszczam mu w tle śpiewające brzdące a ja mogę na spokojnie przeznaczyć dla siebie godzine w toalecie, Tata siedzi z synami w tym czasie

Generalnie robię wszystko w stałych porach, przyzwyczaiłam do tego dzieci, do stałej pory. Dużo czasu zaoszczędzonego daje też właśnie gotowanie do przodu.
Sprzątamy wszyscy razem w domu, generalne sprzątanie raz w tygodniu.
Potem wiadomo kurze zetrzeć i odkurzyć jedynie 🙃

Musiałabym Ci rozpisać na godziny jak to wygląda :)
Fajnie coś takiego przeczytać.
Też uważam, że dobrze jak dziecko ma staly plan dnia i to powoduje, ze mozna rzeczywiscie trzymać sie tej tezy o organizacji, ale... córka niby ma schemat dnia, żłobek to uregulował, mimo to wstaje raz po 7, raz po 5, drzemki miewa o różnych porach. Ja sobie tłumaczę rozwojem układu nerwowego. Mamy mniej więcej podobny schemat każdego dnia, a i co z tego. A w weekend to już w ogóle siada, być może przez brak żłobka. Jesteśmy w stanie zrobić podobnie jak w tygodniu, ale np drzemki czasem nie ma wcale albo 40 min (to wg mnie za malo). Może za mało bodźców dostarczamy🤔
Co prawda jest znacznie lepiej niż zanim poszła do żłobka, ale i tak często jest chaos jakiś. Raz pójdzie spać o 19, raz o 21, a raz po 22 (w tyg tez).

Może kluczem do tego jest to, że jest więcej dzieci i one nawzajem na siebie wpływają. U nas uwaga jest na 1 osobie, wszystko wokół niej się kręci.
 
Pozostaje mi pocieszyć, że to przejdzie (ale nie wnikajmy, w co przejdzie, skoro już się zdradziłam ze swoim zdaniem nt klopotliwosci starszych dzieci).
A jako anegdotka: jak najmłodsze nasze dziecko miało około 1,5 roku, to wsadziłam je mężowi do łazienki, bo sama potrzebowałam zrobić coś pilnego wokół siebie. Z łazienki co chwilę słychać było "eeeej" a po kilku minutach wyszedł ojciec z niesmakiem na twarzy i stwierdził, że tak się nie da. I wtedy sobie uświadomiłam, że pierwszy raz miał dziecko w łazience podczas załatwiania swoich potrzeb. A rodzicami byliśmy od lat 12 już.
Tak jest jak piszesz. Tak, i przechodzi to w co innego🙄

Mój mąż co prawda dużo czasu spędza z dzieckiem, ale kilka razy śmiać mi się chciało, jak został sam i później opowiadał, że miał jakiś problem, coś w stylu tego co tu opowiadasz 🤭 on wie, że ja tak miewam, ale dzielił się tym po prostu i się z tego śmialiśmy albo sobie opowiadaliśmy, że no trzeba to przetrwać.

Często niestety jest tak, wnioskując po wpisach niektórych, że druga strona nie ma pojęcia o tym wszystkim i w związku z tym trudno jej pojąć pewne rzeczy.
 
Dziękuję wszystkim za wypowiedzi. Więcej do tego wątku nie planuje wracać, do forum raczej też nie, bo rozumiem zalecenia terapeuty żeby nie czytać - dziś mam najgorszy dzień odkąd młody się urodził (może też dlatego że jak w wypadku 90% nocy od jego urodzenia spałam 1.5h 😅). Szczególnie dziękuję tym mamom, którym było ciężko albo nadal jest - Was mocno przytulam i macie rację, musi być lepiej.

Psychologa rozważę, ale skoro miesiąc temu wykluczono mi depresję to wolałabym żeby każdy mi jej na siłę nie wpychał do głowy. Terapeuta wyjaśnił mi co się ze mną dzieje, chciałam usłyszeć chyba głównie że nie jestem sama. A tymczasem mój syn zaczął "chodzić" przy meblach więc nie ma chyba sensu zastanawiać się czy może być gorzej, bo teraz już na pewno będę musiała być dostępna cały czas żeby utrzymać go przy życiu
 
Dziękuję wszystkim za wypowiedzi. Więcej do tego wątku nie planuje wracać, do forum raczej też nie, bo rozumiem zalecenia terapeuty żeby nie czytać - dziś mam najgorszy dzień odkąd młody się urodził (może też dlatego że jak w wypadku 90% nocy od jego urodzenia spałam 1.5h 😅). Szczególnie dziękuję tym mamom, którym było ciężko albo nadal jest - Was mocno przytulam i macie rację, musi być lepiej.

Psychologa rozważę, ale skoro miesiąc temu wykluczono mi depresję to wolałabym żeby każdy mi jej na siłę nie wpychał do głowy. Terapeuta wyjaśnił mi co się ze mną dzieje, chciałam usłyszeć chyba głównie że nie jestem sama. A tymczasem mój syn zaczął "chodzić" przy meblach więc nie ma chyba sensu zastanawiać się czy może być gorzej, bo teraz już na pewno będę musiała być dostępna cały czas żeby utrzymać go przy życiu
Słuchaj, to właściwie na czym ci zależało?

Nie jesteś zła matką, pamiętaj o tym, jesteś wystarczająca. I naprawdę wydaje się, że jednak nie uporalas się psychicznie z tym wszystkim, skoro uważasz, że jesteś zmuszona utrzymać dziecko przy życiu. Brzmi to jakoś okrutnie. Może dlatego, że masz zły dzień...

Jeśli nie chcesz tutaj wracać, to życzę ci, abyś znalazła sobie chociaż kogoś, z kim możesz pogadać o tym, psycholog, ale może właśnie inna kobieta, a może daleko nie szukać, mąż.

Mam nadzieję, że jak syn zacznie mówić, będzie samodzielny, bedzie rozumial, to macierzyństwo jednak bedzie sprawialo radość.
 
Słuchaj, to właściwie na czym ci zależało?

Nie jesteś zła matką, pamiętaj o tym, jesteś wystarczająca. I naprawdę wydaje się, że jednak nie uporalas się psychicznie z tym wszystkim, skoro uważasz, że jesteś zmuszona utrzymać dziecko przy życiu. Brzmi to jakoś okrutnie. Może dlatego, że masz zły dzień...

Jeśli nie chcesz tutaj wracać, to życzę ci, abyś znalazła sobie chociaż kogoś, z kim możesz pogadać o tym, psycholog, ale może właśnie inna kobieta, a może daleko nie szukać, mąż.

Mam nadzieję, że jak syn zacznie mówić, będzie samodzielny, bedzie rozumial, to macierzyństwo jednak bedzie sprawialo radość.
To utrzymanie przy życiu to miało być z przymrużeniem oka 😉, nie wiem dlaczego emotka się nie dodała. Może złośliwość rzeczy martwych ;)

Coś w ten deseń:
 
reklama
Ja zaczynam dzień o 5 wiec za nim dzieci Wstają mam czas dla siebie, w tym czasie ogarniam się, robie to co muszę przygotowuje sniadania dla dzieci.
Jak wstaną jedzą, poranna toaleta i czas na zabawe.
Gotuje na parę dni do przodu więc mam dużo czasu zaoszczędzonego.
O stałych porach wychodzimy na spacer, jemy.
Jak młodszy ma drzemkę to robię pranie, odgrzewam obiad no i ze starszym gramy w coś.
Później się bawimy wspólnie.
Zmywa za mnie maszyna, więc w tym czasie robię coś co mogę zrobić np za 2 dni młodszy ze mna, zabieram mu pare zabawek a On siedzi i się bawi ładnie, ważne żeby obok była Mama przecież.

Jak mam coś w urzędzie załatwić to robię to on line zbytnio nie mam czego bo wszystko on line ogarniam z podpisem elektronicznym.

Wieczorem po kolacji, kąpiel,młody późno zasypia więc puszczam mu w tle śpiewające brzdące a ja mogę na spokojnie przeznaczyć dla siebie godzine w toalecie, Tata siedzi z synami w tym czasie

Generalnie robię wszystko w stałych porach, przyzwyczaiłam do tego dzieci, do stałej pory. Dużo czasu zaoszczędzonego daje też właśnie gotowanie do przodu.
Sprzątamy wszyscy razem w domu, generalne sprzątanie raz w tygodniu.
Potem wiadomo kurze zetrzeć i odkurzyć jedynie 🙃

Musiałabym Ci rozpisać na godziny jak to wygląda :)
Świetnie, że to Ci się udaje.
U mnie robienie czegokolwiek podczas drzemki młodszego jest walka z czasem. Śpi króciutko a do tego czasem nie mam szansy od niego wstać. Jak wstanę to mam jakieś dziesięć minut na zrobienie czegoś. Czasem uda się załadować zmywarkę, czasem nawet wstawić pranie, które często przez dwa dni kisi się w pralce i czeka na nowe upranie bo nie mogę już rozwiesić go🙈
My wstajemy koło 6-7. Nie mam porannego czasu dla siebie bo kiedy tylko wstaje z łóżka mały otwiera oczy. Na noc usypiam go około godziny czasem do półtorej, czasem jest to około 22 jak usnie. Wtedy nawet czasem udaje mi się wstać od niego i pójść obejrzeć z mężem serial - jedyna rzecz, którą czasem udaje nam się zrobić wspólnie. Wczoraj np serial trwający 40 minut oglądaliśmy na cztery razy bo cały czas biegłam do sypialni. W nocy najdłuższy sen ciągiem to jakieś półtorej godziny. A tak pobudki na cycka, na bujanie, na jęczenie.
Tak więc w ciągu dnia jestem niewyspana (pewnie jak większość matek) i sama jestem marudna 🙈
W jednej ręce trzymam 11 kilowe dziecko próbując co nieco ogarnąć chociaż z podłogi- dobrze, że mam dolne chwytne dobrze rozbudowane i długimi palcami świetnie zbieram zabawki🤣 Ah i jeszcze kupa i siku ze mną na kolanach plus otwarte drzwi bo starszak też potrzebuje uwagi- ale to już chyba normalne jest dla mnie🙈
Teraz przez lato mam w domu przedszkolaka i niemowlaka. Jakoś żyjemy. Gotować ciężko bo młodszy nie zajmie się zbyt długo czymś, więc głównie jedziemy na jakichś gotowcach.
Więc no wszystko u mnie się udaje "czasem" a częściej wcale 😉
 
Do góry