juz Wam wszystko opisuję-sprawa jest hmm... dyskusyjna,tzn.-laska przyszła.włączyliśmy dyktafon i kamerę,coś się nagrało.ona stwierdziła,że nie wzięła tych rzeczy,ale raz przyszła do nas z koleżanką.i jak mała zrobiła kupkę,to poszła ją przebrać,a koleżanka sama została w pokoju.na krótko,ale była sama.niby miała pojechać teraz do tej koleżanki i się z nią rozmówić,ale nie wiem,czy mówi prawdę,bo-przyznała się,że ona wzięła jeden listek leku,bo ją bolała brzuch... ja nawet nie zwróciłam uwagi na lek,o którym ona mówiła-wyobrażcie sobie,że ona wzięła tramal,bo ją bolał brzuch... tramal jest silnym lekiem,to krok przed morfiną,podaje się go nie z powodu bóli brzucha,tere fere kuku.a ja do niej,a skąd wiedziała,że tam jest tramal?ona,że niby ja kiedyś otworzyłam tę szufldę i ona kątem oka zobaczyła.coś mi to jest grubymi nićmi szyte,bo w tej szufladzie mam dwa złote łańcuszki i nie sądzę,żebym tak pry niej otwierała.wogóle,jak ja coś bolało,to chyba powinna była do mnie zadzwonić i się mnie spytać,czy mam w domu jakieś leki i gdzie,a nie grzebać na własną rękę.dlatego coś mi podpada z tą koleżanką.tym bardziej,że laska stwierdziła,że "a co będziej,jak tamta już tego nie będzie miała?",na to ja odparłam,że sprawa jest prosta-musi te rzeczy odkupić.sama osobiście mogę z tamtą pojechać do Apartu i pokazać,jaki to był pierścionek,bo oddanie pieniędzy nie wchodzi w grę-leki i złoto od momentu zakupu podrożały znacznie i ja chcę towar,nie kasę.i dałam jej czas do piątku na rozwiązanie sytacji,bo jak nie,to bedziemy chodzić na policję,a jeśli do piątku się sprawa rozwiąże,to wycofam zeznania.pokazałam jej też kartkę z policji,że nie żartuję,nie blefuję,tylko sprawa w toku.a jak laska wyszła,to Piotr sprawdził i nie mamy wcale tramalu,a było 1,5 opakowania.jeśli młoda wzięła listek,to cale jedno opakowanie powinno zostać,a nie ma nic.dlatego wydaje mi się,że to ona.spróbujemy dziś wieczorem podjechać do policjanta,który przyjął zgłoszenie i dać mu do obejrzenia nagranie,możemy nawet zostawicmu kamerę z kasetą,ale kamere odebrać w piątek,niech on sobie obejrzy i powie,co o tym myśli.bo mój Piotr stwierdził,że ten jej komentarz "a co,jak tamta już tego nie ma" to tak,jakby wiedziała,że może nie mieć,bo to ona osobiście wzięła i zdążyła się pozbyć,rozumiecie.no nic,zobaczymy,jaki będzie rozwój sytuacji.
powiedziałam jej,że wolę to załatwić polubownie,niż ciągać się po policjach,ale to już nie ode mnie zależy.i że umówiłam się z policjantem,że on poczeka do początku przyszłego tygodnia,aż ja z nią porozmawiam,bo jeśli te rzeczy się znajdą,to wycofuję sprawe,a jak nie-to już jej wybór.ona się zarzekała,że to nie ona,a ja jej na to,że od miesiąca nikogo obcego w tym domu nie było,tylko ona.a kogo ona sprowadza,to już jej sprawa-ja nie mam nic przeciwko,ale jak ktoś wchodzi,to ona birze za niego odpowiedzialność,więc narazie to ona w naszych oczach jest podejrzana,bo tylko ona miała dostęp.
__________________