Dzisiaj miałam akcję, a wogole wczoraj się zaczęłam. Dostałam takie skurczyki co 10 min, ale, że bolało słabo to poszłam spać. Dzisiaj o 4:40 odszeł mi czop z krwią, więc się wykąpałam najadłam i zadzwoniłam do szpitala. Babka kazała mi przyjechać na spokojnie na 8. Teraz jestem już z powrotem w domku. Mam czekac na skurcze, regularne albo na odejście wód i wracać do szpitala. Ceikawe czy to dzisaj mój maluszek będzie chciał się z nami przywitać. Tak bardzo się cieszyłam, że to już , a teraz nadal czekam. Ale tak bardzo mocno boli jak na miesiączkę, że mam nadzieję, że to już lada chwilka.
Co do wózków... ja też ma roana, po siostrzeńcu. W sumie jest ciężki, ale ja mieszkam na 4 piętrze to obojętnie jaki wózek nie zamierzam tachać do góry, a jak ma kupić leciutki wózek za ponad 2 tys i zostawiać na klatce, żeby mi ukradli to dziękuję bardzo
Agula, opuchnięte kostki to ja od ponad miesiąca. Jedyne co pomaga to leżenie z nogami do góry, ale ile tak można???
Pozdrawiam
Co do wózków... ja też ma roana, po siostrzeńcu. W sumie jest ciężki, ale ja mieszkam na 4 piętrze to obojętnie jaki wózek nie zamierzam tachać do góry, a jak ma kupić leciutki wózek za ponad 2 tys i zostawiać na klatce, żeby mi ukradli to dziękuję bardzo
Agula, opuchnięte kostki to ja od ponad miesiąca. Jedyne co pomaga to leżenie z nogami do góry, ale ile tak można???
Pozdrawiam