Witamy z rana
Bardzo dziękujemy za życzenia
Mam chwilkę bo Oli usnęła i sobie słodko śpi...
Wypisałam się ze szpitala na własne życzenie,bo Oliwia nie przybrała na wadze tylko straciła i nie chcieli mnie wypisać.Wczoraj rano usłyszałam,że mogłam coś z tym w nocy zrobić to bym wyszła.Oliwia z środy na czwartek bardzo marudziła i non stop chciała siedzieć przy piersi.Przyszła położna zobaczyła czy mam pokarm jak mała je i powiedziała,że wszystko jest ok.Jeszcze ok 24 przyszła i zapytała czy często ją przystawiam,a ja mówię,że bardzo często i sobie poszła...Rano okazało się,że jest niedokarmiona i mam ją dokarmiać sztucznym mlekiem no i jak w ciagu 3 dni przybierze to nas wypiszą.Pani neonatolog powiedziała,że musimy zostać,a ja do niej,że dzisiaj wychodzimy na moje życzenie,bo psychicznie już tam ledwo funkcjonowałam(leżałam na sali z dziewczyną której synek urodził się malutki nie chciał jeść dostawał antybiotyki,ona ściągała pokarm co 3 godziny przez ok godzinę-laktator elektryczny hałasował jak nic,malutki strasznie płakał...nie mogłam spać,a najgorsze było to ,że Oliwia też nie spała bo się budziła.Wczoraj rano wyglądałam jak zombie,bo od porodu spałam łącznie może z 6 godzin.Zrobili małej jeszcze badania krwi były ok więc grzesiek nas zabrał.
Mam nadzieję,że pokarm się unormuje,bo chcę ją karmić tylko piersią.
Ten stres w szpitalu i zmęczenie wcale mi nie służyły.W domku jest o niebo lepiej....
Teraz o porodzie....
W szpitalu byliśmy po 7.Pani dr zbadała mnie zrobiła masaż szyjki macicy-myślałam,że orbite zalicze.Wód płodowych było już mało więc postanowiła,że spróbujemy dzisiaj urodzić.Dobrze po 9 byliśmy już na porodówce.Podłączyli mnie pod kroplówkę i skurcze pomalutku zaczęły się pojawiać...
Najpierw leżałam,przebili mi pęcherz płodowy,później korzystałam z piłki no i ok 13.45 położna mówi żebym się położyła.Rozwarcie na 3 palce,a do porodu potrzeba 5...Pomyślałam no to połowę mamy za sobą...Grzesiek mnie zagadywał,bo ból już był coraz bardziej dokuczliwy i krzyczeć mi się chciało...Za chwilę położna przyszła zbadała mnie zasłoniła zasłonki ubiera swoje ubranko i mówi,że jak będzie skurcz to mam przeć zdziwiłam się,że tak szybko...Skupiłam się i po 2 partym była już główka,a po 3 wyciągneli już małą :-) II faza trwała 12 minut :-).Cały poród 4 godz. 12 min.
Ból był nie powiem,ale spodziewałam się czegoś gorszego.Mam dwa szwy,.Ok 20 już chodziłam po sali nawet pomagałam dziewczyną na sali z torbami,bo usiąść nawet nie mogły,a ja się czułam jak nie po porodzie.Tabletek przeciwbólowych też żadnych nie brałam :-)
Malutka jest przesłodka,bo nasza :-)
Dobra zmykam pod prysznic...Później się odezwę...
Miłego dnia
iza dziuba bardzooooooooooooo dziękuję za smki z czasie porodu.Pomagały bo nie myślałam tak o bólu...