kurna, napisałam mega wielkiego posta, po czym okazało się że jestem niezalogowana i się skasowało wszystko
cześć babeczki!!
jestem tylko na chwilkę, korzystam z komputera póki mogę, jestem na praktykach w Pogotowiu Opiekuńczym, akurat siedzę w papierkach, więc mam chwilkę wolnego...praca w placówce jest dość cieżka, codziennie odwiedzam tajemnicze zakątki Gdańska, dość ponure dzielnice, dziwne towarzystwo... w każdej bramie toaleta, stojący kloszardzi, w jednej ręce z winem, co po niektórzy z częściami ciała na wierzchu, które nie powinny oglądać światła dziennego... w mieszkaniach syf, smród, myszy, pajęczyny, spalone okna, wybite szyby, naprawdę szok, że takie rzeczy dzieją się obok nas i nikt nic z tym nie robi, nikt nie pomaga tym osobom... w większości sa to rodziny alkoholowe, ale nie zawsze, ja staram się uzyskać informacje o dalszej rodzinie, kimś "normalnym" wśród tej całej plątaniny alkoholików, kryminalistów i niepracujących wymagających od MOPS-u kokosów... tak żeby zapewnić dzieciom bezpieczną przyszłość... czasem naprawdę jest cieżko... zdecydowanie wolę siedzieć w placówce i mieć zajęcia z dziećmi niż oglądać to drugie zycie Gdańska...
no ale nie będę Was zanudzać moimi nowymi doświadzceniami w pracy, powiem Wam tyle, ze Martysia już zdrowa, ale ostatnio zrobila się z niej taka beksa że jest po prostu nie do zniesienia... nie chce znowu zasypiac, śpi tylko raz dziennie, a wieczorem żeby zasnęła jakoś normalnie to prędzej cud nad Wisłą się chyba stanie... zasypiam z nią, to znaczy próbuję ją uśpić, ale z mizernym skutkiem... do tej pory nauczyłam ją już tego, ze mleczko wieczorem dostaje na leżąco w łóżku i jak wypije to od razu odwraca głowę i zasypia, a teraz nic! krzyczy, drze się, ze ostatnio któregoś dnia już byłam na skraju wytrzymania nerwowego poprosiłam Stasia żeby się nią zajął na chwilę i wyszłam na dwór ochłonąć, bo nie mogłam już tego znieść... poryczałam sie, zapaliłam fajke (skąd ja w ogóle miałam jeszcze papierosy w domu?!) i wróciłam dopiero kiedy się uspokoiłam, wtedy podjęłam kolejną peóbę żeby ja uspokoić, bo rzecz jasna S nie ma na nią żadnego wpływu... śpię razem z nią bo mała budzi sie z krzykiem co pół godziny wiec bym zwariowała chyba jak bym ciągle do niej wstawala... jednak nie mamy jeszcze porządnego łóżka, śpimy na dmyuchanym materacu, okropnie to niewygodne i niezdrowe, zwłaszcza dla Martysi, ona ma przecież jeszcze taki nieuformowany kręgosłup!! dlatego dziś jedziemy do Ikei kupić jakies wygodne łóżko do malego pokoju, w koncu się "wyśpie", jeśli takie spanie z przerwami co godzinę minimum można nazwać wyspaniem, ale już się przez 8miesiecy przyzwyczaiłam do takiego spania, więc nie robi mi to różnicy... wciąż nie możemy sie zdecydować czy kupić łóżko takie syupialniane czyu kanapę rozkładaną; łóżko wygodniejsze, a wersalka praktyczniejsza bo w przyszłosci na pewno się przyda, a jesli będziemy mieć kiedyś mieszkanie 2-pokojowe to przecież w salonie nie postawimy łóżka... ehh, potem tym będę się martwic, na razie po prostu trzeba kupić coś do spania!!
z nowości to chyba na tyle, jesli będę mieć chwilę to zaraz poczytam co u Was, ściskam Was kochane!