reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

kobiety brylanty z Trójmiasta ; ))

Ana mój M tez w Norwegii:-(
MArtka ja na styczniopweczkach się wypowiedziałam także buziaki i trzym się babolu, będzie dobrze:-)
Ja już ledwo gadam a właściwie nie gadam bo głosu nie mam:-( Cos mnie trzyma i nie chce puścić
Byłam u sis cały dzionek:-) Wojtas spał 4 godziny:szok: Jakoś tam zawsze lepiej śpi jak w domu nie wiem czemu....
Michał padł jak kawka po takiej zabawie a Wojtek tez zjadł i poszeł spaćku:-)
JA z M gadam, jak ja za nim tęsknię.... Powiem wam coś jak ma się tą drugą osobe blisko to się nie docenia tego że jest nam razem tak cudownie i wogóle.... Ale jak się rozstaje to jakoś dopiero się zauwarza ile rzeczy nam brakuje....
Dobranoc Kochane i wszystkim spokojnej nocy życzę:-)
 
reklama
Ana mój M tez w Norwegii:-(
MArtka ja na styczniopweczkach się wypowiedziałam także buziaki i trzym się babolu, będzie dobrze:-)

a ino wiem bo pisalaś wcześniej:-D
my też na wyspie mieszkamy, jeszcze się tu nie zadomowiłam , bo pare miesięcy jestem tu potem trochę w gdyni, co za życie, chcialam , żeby rodzina była razem , ale nie jest tu mi łatwo:-(
 
Witajcie kochane:-)
a ino wiem bo pisalaś wcześniej:-D
my też na wyspie mieszkamy, jeszcze się tu nie zadomowiłam , bo pare miesięcy jestem tu potem trochę w gdyni, co za życie, chcialam , żeby rodzina była razem , ale nie jest tu mi łatwo:-(
Ana ja cąły czas się zastanawiam czy to jest tego warte, znaczy czy pieniądze są warte tego rozdarcia:-( I powiem Ci ze chyba coraz mniej obchi mnie ta kasa, wolałabym być z Krzyśkiem w domku,dziś 3 dzień dopiero jak go nie ma a ja juz dostaję depresji:-(
Ja nie mam głosu ale gardło juz nie boli choć coś:biggrin2: Wojtek jeszcze sobie śi Michał właśni eposzedł się położyć do mnie do wyrka:biggrin2: Wiecei co, jaki szok przeżyłam wczoraj wieczorem.... Śpię sobie smacznie,a tu o 24 ktoś mi się do łóża ładuje:szok: Otwieram oczy a to Michał:szok::szok: Wylazł z kojca i przyszedł na dół sam po ciemku, a schody mam bardzo stromeee. Pierwszy raz się to zdażyło. Teraz pewnie będzie tak codzień :eek::eek:
 
dzieńdobry wszystkim kobietkom:-)
my dziś nie przestawiliśmy zegarków, i spało nam sie bosko...tykko mężuś do pracy o godz sie spóźnił:baffled:bo nie mieliśmy czasu o tym, że czas przestawiamy:-)
ja dziś jade z ciocia i dzieciaczkami nad morze, a potem zabieraja mnie gdzieś na obiadek:-D

co do wyjazdów...nam tez proponowali rozdzielenie anglie czy kanade...ale my stwierdzilismy, że albo razem albo w ogóle...wiadomo, nie mamy mnóstwa kasy, ale jakoś żyjemy i czasem nawet sobie idziemy gdies cos zjeść:tak:po za tym mój mężus kocha swoją prace i jest w niej spełniony, więc czego wiecej chciec??jestem dzieckiem rodziców "rozłączonych" czasem taty nie widziałam rok, no i nie zbyt dobrze mi na zdrowie wyszło, bo prawie z nim nie mam relacji, ale teraz to juz po wszystkim, bo i tak go w Polsce nie ma, a na odległość to można sobie listy wysyłać, nic wiecej:wściekła/y:trudno takie życie, chociaż najbardziej mnie boli , że dzieci mają tylko jedną babcie i jedna "przyszywaną", a rita 1 dziadka widziała i to przez 7 dni...emanuel nie poznał ani mojej mamy ani taty... przerąbane:crazy:

fdobra nie smęce uciekam sie ubierac bo jeszze w koszuli biegam;-)

miłego dzionka kobitki
 
Dzien dobry babeczki :-)
ja juz na nogach od 7, czyli od 6 starego czasu, cos spac nie moglam, moze przez to slonko ktore namietnie swiecilo mi w twarz... :-)
malagosiunia wierze ze tesknisz, i wiem ze to jest straszne. Moj Maciek wyjechal na 0,5 roku do Berlina i myslalam ze oszaleje z tesknoty. Ale zobaczysz pierwsze dni sa najgorsze, pozniej czlowiek sie przyzwyczaja do kontaktu telef. i wie ze tak po prostu musi w danej sytuacji byc. Ale za to jak odwiedzalam mojego lubego to wspominam to jako jedne z najszczesliwszych chwil w moim zyciu, jechalam do niego, tak jakbysy mieli pierwsza randke :-) z perspektywy czasu wiem, ze taka rozlaka moze umocnic zwiazek i to bardzo !! sa 2 rozwiazania _albo sie rozwali albo bedzie lepiej :-) w Waszym wypadku na pewno bedzie lepiej-a te 6 tyg minie zanim sie obejrzysz :-)
poza tym synek czuje ze tesknisz za tatusiem i wskakuje Ci do lozka- slodziutki :-) masz dzieciaczki, mnostwo zajec, zobaczysz jesczze troche i przywykniesz :-)
Cris, zgadzam sie, ze takie mieszkanie na odleglosc na dluzszy okres czasu, a ty bardziej jak sa dzieci nie jest najlepszym rozwiazaniem... Wspolczuje Ci, ze musialas przez to przechodzic, i szkoda ze po trosze Twoje dzieciaczki maja podobna sytuacje, jesli chodzi o dziadkow...
co Twoj mezus robi ??
Milego dnia-jade na gielde !!
 
my juz po śniadanku , no ale mężuś jak zwykle śpi:wściekła/y:
nie jestem za wjkazdami , ani za rozłąką, ale czasami sytuacja życiowa zmusza do takich wyborów, ja podjęłam decyzję , że rodzina powinna być razem i wyjechałam za mężem. takie życie na odległość to ciągła walka z tęsknotą zazdrosią i mnostwo innych rzeczy, które dysorganizuja normalne życie, nie było łatwo i nie jest mi tutaj łatwo. zazdroszcze wam , że możecie iść na spacer do parku na lody czy się spotkać na plotki , ja żyje (wegetuje) jak pustelnica , ale wybralam taką opcje , bo nie chciałam, żeby cearek znał tatę ze zdjęcia i kojarzył go z słuchawką telefonu:szok::szok:

Małgosiunia a na ile twój ma te kontrakty?
 
mój maż pracuje w szpitalu jako sanitariusz, taki do pomocy lekarzom, pielęgniarkom i ratownikom na oddziale ratunkowym. śmiesznie, że on nie chciałby tej pracy na inna zamienić, teraz studiuje i też bardzo goto interesuje-nauki o rodzinie i poradnictwo socjalne(zaczęliśmy razem na roku, teraz on do przodu poszedł a ja wróce jak on licencjat zrobi-czyli za rok:-))tak sobie marzymy, że jak już ja będę miała uprawnienia żeby poradnie rodzinną założyć, bo tu na pomorzu bardzo mało jest tych instytucji...a sa bardzo potrzebne:happy:taki mamy plan a co wyjdzie... zobaczymy:happy:
 
mój maż pracuje w szpitalu jako sanitariusz, taki do pomocy lekarzom, pielęgniarkom i ratownikom na oddziale ratunkowym. śmiesznie, że on nie chciałby tej pracy na inna zamienić, teraz studiuje i też bardzo goto interesuje-nauki o rodzinie i poradnictwo socjalne(zaczęliśmy razem na roku, teraz on do przodu poszedł a ja wróce jak on licencjat zrobi-czyli za rok:-))tak sobie marzymy, że jak już ja będę miała uprawnienia żeby poradnie rodzinną założyć, bo tu na pomorzu bardzo mało jest tych instytucji...a sa bardzo potrzebne:happy:taki mamy plan a co wyjdzie... zobaczymy:happy:
świetny pomysł, też zauważyłam , że malo takich poradni , bardziej przy kościołach katolickich, tylko u nas jest jakies takie dziwne przekonanie , że to wstyd iśc do poradni a juz do psychologa to musisz mieć świra:-D
miejmy nadzieje ze to się zmieni
 
pewnie się zmieni, ale bedzie musiało dojść do etapu, ze ludzie zupełnie sami ze sobą nie beda mogli sobie poradzić, i wtedy zwrocą sie do specjlistów, nie jestem zdanie, że trzeba odrazu lecieć do psychologa, można samemu spróbować, ale jak są marne rezultaty, to zawsze się przyda fachowa pomoc. poradnie rzeczywiście są przy ościołach, my jesteśmy wierzący, ale chcemy sami sobie os zrobić , zebysmy mogli byc niezalezni i miec własne metody i sposoby:-)
 
reklama
Cris, super pomysl!! ja się dołączam do Waszego projektu jako pierwszy pracownik, pani mgr pedagogiki społecznej!! :laugh2::laugh2: (hmm, marzenia... pani mgr... cholera trzeba się wziąć w końcu za ta prace!!)

ja osobiście przeżyłam rozłąkę ze Stasiem 4miesiace, on pracował na statku w Holandii a ja niestety nie mialam możliwości zeby go odwiedzić... kiedy go odprowadziłam na pociąg to jak już odjechał - siedziałam na peronie prawie 2godz i ryczałam... pierwsze dni były najgorsze, potem zaczęłam sie spotykać z kolezankami kolegami, ludźmi, z którymi już urwał się kontakt, w końcu mialam czas na zakupy, naukę, pełno czasu tylko dla siebie!! i dostrzegłam też pozytywne strony rozłąki... ale teraz jak jest Martysia i Stasiu wciąż szuka lepszej pracy (a chce pracować na statku dalej), bierzemy pod uwagę żeby wyjazdy nie były za długie, bo przecież nie chcemy dopuścić do tego ze Martyna zobaczy tatę za pół roku :baffled:
a teraz S ma system 2tyg w pracy i 2tyg w domu i to jest jak na raziej dla nas super rozwiązanie!
a zresztą same widzimy, Darek i Marta mieli właśnie taką sytuuację, żyli wlasciwie na odległość i też im to jak na razie na dobre nie wychodzi... oczywiście trzymamy kciuki zeby było jak najlepiej dla Marty i Michasi, bo przecież solidarność jajników przede wszystkim!! trzymajcie się kochane, my lecimy na spacerek! :*
 
Do góry