Dzieki za pamiec! U nas wszystko OK. Jasiek zniosl bardzo dobrze cala ta afere - najbardziej plakal przed wejsciem na oddzial ;-) bo okazalo sie ze to nie taki tam gabinet chirurgiczny a po prostu profesjonalny szpital w wersji mini! zaprowadzono nas do pokoiku, mialam przebrac Jasia w pizamke, wypelnic mase paierow i przyszedl anestezjolog, wypytal, wytlumaczyl i powiedzial ze jedno z nas moze byc na sali operacyjnej z Jaskiem. poszlam ja... no i wszystko bylo ok, poki Jasiek byl usypiany (narkoza wziewna). jak zasnal to pielegniarka zaczela do podlaczac do monitorow i...mama sie rozkleila... przypomnialo mi sie jak lezal pod respiratorem na OIOmie po urodzeniu i zaczelam ryczec...kazali mi isc do pokoju i powiedzieli ze za chwilke Jasia przyniosa... po 15 minutach anestezjolog przyniosl Jaska na rekach, polozyl na lozku i powiedzial ze jak sie sam nie obudzi za 15 minut to mamy go obudzic i wtedy ma wszystko z buzi wypluc i wydmuchac nos. Jasie spal w najlepsze wiec go obudzilismy - przebudzenie standardowe - czyli marudzenie... ale grzecznie wyplul, ze smarkaniem bylo gorzej, bo wiecej wciagnal niz wysmarkal. Dostalismy syropek nasenny do domu i bylismy wolni. Jasiek po tym przebudzeniu sam chodzil, tylko po schodach na 4 pietro kazal sie wniesc ;-) Przespal grzecznie noc, rano zjadl jajecznice (ostatni posilek dostal wczoraj w poludnie) i teraz uklada puzle. Do przedszkola i pracy wracamy w czwartek ;-) mam nadzieje ze jak obrzek minie to bedzie juz jak czlowiek oddychal noskiem ;-) a choroby beda nas omijac szerokim lukiem ;-)
pozdowionka i jeszcze raz dzieki za wsparcie!!!