Witam,
pozwolicie, że się dołączę do Klubu Mam Alergików?
Moja córcia ma 6 mies. i silną skazę białkową. Pije Nutramigen.
Pediatrę w przychodni mamy rewelacyjną. Dzięki niej trafiłam do dobrego specjalisty - Pediatry dermatologa. Ta kobieta wie o alergiach więcej niż niejeden alergolog, tym bardziej, że alergolodzy, a już nie daj Boże dermatolodzy, rzekomo dziecięcy, sprawiają wrażenie jakby bali się tak małych dzieci.
Wcześniej byłam u dermatologa dziecięcego. Termin wyznaczono nam za miesiąc. W międzyczasie nasz przychodniana pediatra wyciągnęla dziecko z takiej wysypki, podczas której wyglądało jak jeden czerwony liszaj. A dermatolog, rzekomo dziecięcy, stwierzdił: no to jak nie ma wysypki, to jak mam leczyć? Po czym nie oglądając w ogóle dziecka zapisała maści... Na co te maści, to nie wiem, ona sama chyba nie wie, no bo jak można coś przepisać, nie widząc skory?
Ta, do której teraz chodzimy, dermatolog-pediatra specjalizuje się w takich maleńkich dzieciaczkach. Rozebrała córcię do rosolu i dokładnie obejrzała, a potem spędziłam u niej następne pół godziny na rozmowie nt. alergii.
A wiecie, co było najlepsze? Kiedy zadzwoniłam, zeby sie umówić na wizytę, zapytała, kiedy mogę przyjść. Odpowiedziałam, ze kiedy tylko można. A ona mi na to: dzisiaj jestem jestem do 13.30. byłam u niej w przeciągu pół godziny!!!!! A nie po miesiącu!
To tyle na razie moich osobistych wywnętrzeń nt lekarzy...